UWAGA!

Bociani punkt widzenia

 Elbląg, Marta Piekarska i Zbigniew Zagrodzki podczas obserwacji bocianich gniazd w Pogrodziu,
Marta Piekarska i Zbigniew Zagrodzki podczas obserwacji bocianich gniazd w Pogrodziu, fot. Mikołaj Sobczak

Ile bocianów jest w Polsce? Dokładną odpowiedź na to pytanie poznamy już za kilka tygodni. Wtedy, po raz ósmy w historii, zakończy się liczenie tych ptaków. Czy bociany wiążą się w pary na całe życie? Czy każdego roku wracają do tych samych gniazd? Ile waży ich zbudowany z patyków dom? Przez kilka godzin towarzyszyliśmy w liczeniu bocianów białych pracownikom Parku Krajobrazowego Wysoczyzny Elbląskiej Zbigniewowi Zagrodzkiemu i Marcie Piekarskiej oraz leśnikowi i ornitologowi Grzegorzowi Połutrenko. Zdjęcia.

Bogate menu w Pogrodziu

Od początku lipca trwa VIII Międzynarodowy Spis Bociana Białego w Polsce. Organizuje się go co 10 lat, aby poznać aktualne rozmieszczenie gniazd, ustalić status ich zajęcia oraz liczbę młodych wyprowadzonych w każdym z nich. Wolontariusze zbierają informacje o gniazdach m. in. od mieszkańców. Sprawdzają, czy są one zajęte czy puste, zapisują w jakim miejscu są usytuowane, liczą młode. W ósmy spis bociana białego włączył się Park Krajobrazowy Wysoczyzny Elbląskiej. Przypomnijmy, że pracownicy Parku liczyli bociany już podczas spisu w 2004 roku. W Elblągu i gminach Elbląg, Milejewo i Tolkmicko naliczono wówczas 230 gniazd i 460 przychówku, co było wynikiem w skali kraju bardzo wysokim. Wówczas tytuł „bocianiej wsi” przypadł Pogrodziu (gmina Tolkmicko), było tam aż 18 gniazd.

- Dlaczego akurat Pogrodzie? Bociany mają tutaj bogate menu. Wokoło są łąki, rozlewiska, nie brakuje więc pokarmu. Parę lat temu postawiliśmy tutaj specjalne słupy wolnostojące z platformami gniazdowymi – wyjaśnia Grzegorz Połutrenko, leśnik, ornitolog, który bada życie tych ptaków i od kilkudziesięciu lat buduje platformy pod bocianie gniazda.

- Wszystko zaczęło się w 1994 roku. Żona pojechała do stowarzyszenia „pro Natura”, gdzie wystąpiła z postulatem ochrony bociana. Otrzymaliśmy niewielkie dofinansowanie z programu ekologicznego i ruszyliśmy z projektem. Jeździliśmy po całej Polsce i szkoliliśmy pracowników zakładów energetycznych. Energetycy na początku nie wiedzieli, co dokładnie robić z bocianimi gniazdami. Przyjeżdżali, zrzucali ze słupów. Pamiętam, że w miejscowości Mosty (woj. lubelskie) było 17 gniazd na słupach energetycznych i gdy bociany odleciały, energetycy założyli na gniazda metalowe piki, takie odstraszacze. W następnym roku, mimo tych szpicy, bociany miały w tych gniazdach młode. Wówczas energetycy powiedzieli: musicie nam pomóc - wspomina Grzegorz Połutrenko.

  Elbląg, Grzegorz Połutrenko, leśnik, ornitolog,
Grzegorz Połutrenko, leśnik, ornitolog, fot. Mikołaj Sobczak

W ten sposób na terenie byłego województwa elbląskiego przy współpracy konserwatora przyrody, strażaków i mieszkańców założonych zostało ok. 1500 platform na słupach energetycznych pod bocianie gniazda.

- Każde takie gniazdo było moszczone, czyli resztki starego gniazda wkładaliśmy do środka nowego. W następnym roku okazało się, że wszystkie te gniazda bocianie były zasiedlone. Projekt nam się trochę rozrósł i szacuję, że tych gniazd na słupach energetycznych na terenie byłego województwa elbląskiego założyliśmy ok 1500. Są użytkowane przez bociany do tej pory – mówi Grzegorz Połutrenko.

 

Płyty, pieluchy i stringi

Bocianie gniazdo może ważyć nawet kilkaset kilogramów. - Dwudziestoletnie gniazdo waży 800-900 kg. Największe gniazdo jakie spotkałem, miało 2,2 m wysokości oraz 1,8 m szerokości. W gniazdach bocianich możemy znaleźć przeróżne rzeczy, które te ptaki wykorzystują przy jego budowie. Widziałem już płyty gramofonowe, szmaty, folie, pieluchy, maskotki czy nawet stringi. Zagrożeniem są tutaj wykorzystywane w rolnictwie sznurki syntetyczne. Jeśli bocian przyniesie je do gniazda, to młode potrafią się w nie zaplątać. Dodajmy, że podwaliny gniazda bocian potrafi zbudować w jedną noc – mówi Grzegorz Połutrenko.

Często bociany mają w gnieździe sporo współlokatorów. - Wróble, mazurki, szpaki, wykorzystują niszę w bocianich gniazdach. Spotkać można tam też kawki, a nawet sokoła-pustułkę, czyli ptaka drapieżnika. Często zdarza się, że w bocianich gniazdach kwitnie rzepak czy rumian – mówi Grzegorz Połutrenko.

Jak liczną populację bociana białego mamy obecnie w Polsce? - Do niedawna byliśmy państwem numer jeden pod tym względem. W 2014 roku mieliśmy około 45 tys. tysięcy par lęgowych, w 2004 roku 52,5 tys. par. Ten spadek populacji bociana białego zależny jest od stanu środowiska naturalnego. Holger Schulz (niemiecki przyrodnik - red.) w 1995 powiedział znamienne słowa: gdy wejdziecie do Unii Europejskiej, zaczniecie nawozić, wycinać oczka wodne i śródpolne zadrzewienia, to populacja bociana spadnie. Po tych dwudziestu latach tak się stało. Nie ma krów, które się pasą gdzieś na łąkach, a jak jest krowa, to są sianokosy i łatwiej bocianom o pokarm. W Pęciszewie, w powiecie braniewskim, 20 lat temu było ponad 20 gniazd czynnych, obecnie zajętych jest 10 gniazd. Dookoła są tylko rzepaki, kukurydze i pszenica. Mamy zmiany klimatyczne i zmiany w rolnictwie. To jest niekorzystne nie tylko dla bociana, ale też dla ptaków. W tym rzepaku nie będzie ptaka. Są to setki hektarów monokultur uprawowych – wyjaśnia Grzegorz Połutrenko.

 

Pióra lecą, krew się leje

Czy bociany wiążą się w pary na całe życie?

- Nie. Bociany są związane z gniazdem. Dlatego naturalnie się spotykają na tym samym gnieździe. Samica potrafi kopulować z kilkoma samcami. Bociany wracają do miejsca, nie do siebie. Ludzie mówią, że samiec wraca pierwszy. Często tak jest, ale dlatego, że jest on silniejszy, szybszy. Nie dlatego, żeby samicy urządzić domek – to jest bambinizm, tak o tym myśli człowiek. Czasami są takie walki o gniazdo, że pióra lecą i krew się leje. Jeżeli jest dobre stanowisko, siedlisko lęgowe to potrafi przylecieć do niego kilkanaście bocianów i bić się o jedno gniazdo – mówi Grzegorz Połturenko.

Zdecydowana większość polskich bocianów odlatuje jesienią na zimowiska w Afryce. Z roku na rok wzrasta jednak liczba osobników podejmujących próbę przezimowania w naszym kraju. - Sądzę, że kiedyś może być tak, że zostaną z nami na dłużej - przy tych zmianach klimatycznych, które się dzieją. Za kilkadziesiąt lat mogą zimować w Polsce – mówi Grzegorz Połutrenko.

Czego dowiemy się o tych ciekawych ptakach po tegorocznym spisie? Musimy się jeszcze uzbroić w cierpliwość.

 

Już dziś mamy dla was kilka bocianich historii, które zaobserwował i opisał podczas spisu w 2004 roku Zbigniew Zagrodzki z Parku Krajobrazowego Wysoczyzny Elbląskiej:

 

Gniazdo na stogu słomy

"Największe gniazdo znajduje się na jesionie w miejscowości Myślęcin - umieszczone na ogłowionym pniu, wygląda jak olbrzymi puchar. Niezwykłe bywa czasami usytuowanie gniazd bocianich. W Cieplicach, tuż nad Zalewem Wiślanym, bociany zbudowały w tym roku gniazdo na stogu słomy 5-metrowej wysokości. Kiedy tam byliśmy, bocianica ogrzewała dopiero co wylęgłe dwa pisklęta, zupełnie nie przejmując się pracującymi tuż obok, na sąsiedniej stercie, rolnikami. W Dłużynie Klepie, nad jeziorem Drużno, gniazdo znajduje się przy zamieszkałym domu, na ściętym pniu potężnej wierzby, na wys. tylko 4 m! Tam bociany zaiste są gospodarzami obejścia".

 

Kołyska na jabłoni

"Natomiast chyba najpiękniejsze (choć to ocena bardzo osobista) gniazdo bociany zbudowały wiosną tego roku na jabłoni w Hucie Żuławskiej - prześliczną kołyskę w girlandach różowych kwiatów jabłoni i śnieżnobiałych grusz, rosnących tuż obok. Niezwykła i dramatyczna jest historia lęgu: gniazdo bociany zbudowały po tygodniowej walce ze srokami o miejsce w kępie jemioły na starej jabłoni; w końcu sroki gdzieś przepadły, a bociany spokojnie przystąpiły do lęgu: zniosły jaja (prawdopodobnie 3) i zaczęły wysiadywanie. Wtedy niespodziewanie powróciły sroki i znów trwał tygodniowy bój - straszliwa zemsta srok: potłukły się bocianie jaja, przepadł lęg, w końcu też w walce zabita została jedna sroka; zwłoki jej przez kilka dni leżały pod nieszczęsnym gniazdem. Przez jakiś jeszcze czas bociany wracały do gniazda, nie mogąc pogodzić się z tragedią rodzinną".

 

Bocian w kominie

"Są też wesołe historie - w miejscowości Przezmark bocian wpadł do komina jednego z domów, skąd wyciągnięto go przez wycior na strychu! Nie doznawszy żadnego uszczerbku, bocian - nurek - natychmiast odleciał".

 

Bociania odwaga

"Na koniec - nieprawdopodobna wręcz historia o odwadze bocianów. W Kadynach znajduje się gniazdo bocianie na uschniętym, olbrzymim dębie. Któregoś czerwcowego dnia zdumionym przypadkowym widzom ukazał się niezwykły obraz: lecący wysoko w kierunku dębu potężny orzeł bielik, atakowany przez bociana! Kiedy ptaki znalazły się prawie już na wysokości dębu, z gniazda gwałtownie wystartowała bocianica, lecąc w sukurs swojemu, najpewniej, partnerowi. Wróciła jednak po niedługim czasie, nie chcąc zbyt długo pozostawiać bez opieki maleńkie pisklęta. A bielik, przeganiany dalej przez bociana, odlatywał w kierunku Zalewu Wiślanego; w końcu obydwa ptaki zginęły za drzewami".

Anna Dawid

Najnowsze artykuły w dziale Wiadomości

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama