Około godziny trwała awaria w jednej z największych serwerowni w Europie. Tysiące serwisów internetowych zostały nagle wyłączone, w tym niestety także nasza gazeta.
Miały być przeprowadzone jakieś rutynowe prace na routerach serwerowni. Zostały nawet wcześniej zapowiedziane na Twitterze, miało być "No impact expected", ale wyszło jak zwykle. Nawet wielkie korporacje nie są w stanie wygrać ze złośliwością rzeczy martwych lub ogarnąć złożoności swojego oprogramowania. OVH ma do tego pecha, w marcu w Strasburgu doszło do spalenia znacznej części serwerów. Wtedy nasz szczęśliwie ocalał.
Złośliwi mówią, że firma OVH poprzez tę awarię chciała zaznaczyć swoją obecność w Internecie jako globalna marka. Być może w branży IT do dobrego tonu należy teraz zaliczenie takiego "zonka" i naśladowców Facebooka będzie więcej. Ale my nie jesteśmy złośliwi i dziękujemy technikom OVH za szybkie opanowanie awarii. Niestety w tak złożonym środowisku programowo-sprzętowym wystąpienie większego lub mniejszego problemu, to tylko kwestia czasu. Miejmy jednak nadzieję, że na kolejną awarię jeszcze długo poczekamy.