Mimo, że wielu Elblążan uznaje miasto za biedne, rozpoczął się szturm na sklepy sprzedające nie tylko tradycyjne świąteczne artykuły spożywcze o niewielkiej zawartości mięsa w mięsie, ale i Bożonarodzeniową chińską tandetę...
Parkingi przed sklepami są pełne, a pseudo inwalidów więcej niż miejsc dla nich przeznaczonych. Zakończył się także sympatyczny jarmark na Starówce, który dał wyraz tych tradycyjnych świąt. Rozdawano opłatek z zacnych elbląskich rąk, serwowano za " frico" posiłek regeneracyjny i sprzedawano wiktuały, także z Litwy, która mimo animozji politycznych reprezentowana była przez przychylnych nam obywateli tego państwa.. Przeczy to jednak przekonaniu o materialnej sytuacji mieszczan .Pewnie odezwą się głosy, że w Elblągu pensje są marne, niższe niż w EU i w Polsce. Zgoda, ale w EU nikt tak bezrozumnie, nie wydaje 100 proc. dochodów miesięcznych na święta Bożego Narodzenia, które trwają kilka dni. Dopełnieniem są sterty, jak zwykle nie trafionych, prezentów pod choinkę, z którymi nie wiadomo, co robić jeśli nie będzie ich można zwrócić.
Czy można to zmienić? Myślę, że w temacie prezentów tak. Są kraje w EU, w których jedna osoba kupuje jeden prezent dla wszystkich, bez dedykacji, oczywiście niewielkiej wartości (ok. 30- 50 zł). Potem pełniący honory św. Mikołaja otwiera prezent i osoby deklarują się czy ten prezent komuś odpowiada. A co się stanie, gdy nikt nie będzie na niego reflektował? Tu ciśnie się analogicznie znana teza facecjonisty Fischera: Co zrobić żeby w Polsce było lepiej? Trzeba rozwalić 70 tys. Polaków. A co zrobić jak się tylu nie znajdzie? Trzeba dobrać z uczciwych. W przypadku nietrafionego prezentu, ofiarodawca bierze ten prezent dla siebie... i po temacie.
Jeśli chodzi o drugie zagadnienie, tj. świątecznego obżarstwa - to sprawa niestety nie jest tylko prywatną, ale i narodową. Już lekarze od otyłości, cukrzycy, zawałów, wylewów , podagry i rehabilitacji zacierają ręce, gdyż w 2013 r. przybędzie im pacjentów, czego w tam przypadku im nie życzę... a grabarzom w szczególności.
Wesołych Świat i do zobaczenia w Elblągu w Nowym Roku.
Czy można to zmienić? Myślę, że w temacie prezentów tak. Są kraje w EU, w których jedna osoba kupuje jeden prezent dla wszystkich, bez dedykacji, oczywiście niewielkiej wartości (ok. 30- 50 zł). Potem pełniący honory św. Mikołaja otwiera prezent i osoby deklarują się czy ten prezent komuś odpowiada. A co się stanie, gdy nikt nie będzie na niego reflektował? Tu ciśnie się analogicznie znana teza facecjonisty Fischera: Co zrobić żeby w Polsce było lepiej? Trzeba rozwalić 70 tys. Polaków. A co zrobić jak się tylu nie znajdzie? Trzeba dobrać z uczciwych. W przypadku nietrafionego prezentu, ofiarodawca bierze ten prezent dla siebie... i po temacie.
Jeśli chodzi o drugie zagadnienie, tj. świątecznego obżarstwa - to sprawa niestety nie jest tylko prywatną, ale i narodową. Już lekarze od otyłości, cukrzycy, zawałów, wylewów , podagry i rehabilitacji zacierają ręce, gdyż w 2013 r. przybędzie im pacjentów, czego w tam przypadku im nie życzę... a grabarzom w szczególności.
Wesołych Świat i do zobaczenia w Elblągu w Nowym Roku.