Dwa lata temu zmienił się prezydent i po cichu liczyłem, że traktowany wcześniej po macoszemu rower zacznie być w końcu pełnoprawnym środkiem transportu. Czas leci, a stare standardy dalej obowiązują. Oczywiście - są pewne zmiany: oficer rowerowy, malowanie linii rozdzielających, czy też obniżenie części wysokich krawężników. Jest to krok w jak najlepszym kierunku, ale to nie współgra z innymi rzeczami, które dzieją się przy elbląskich drogach rowerowych.
Powyższe jest jedynie uchybieniem, ponieważ dużo gorszym błędem, całkowicie niezrozumiałym jest namalowanie P-23 pod prąd - na ścieżce naprzeciwko aresztu (fot. poniżej).
To jest całkowicie lekceważenie edukacyjnego problemu. Próbuje się tłumaczyć, że każda droga rowerowa o szerokości 1,5 metra jest drogą jednokierunkową, zgodnie z kierunkiem ruchu na jezdni. A tu odwrotnie. Pomijam fakt, że sam tam odcinek wyszedł budowniczym niejako przypadkiem.
Tu pojawia się ostatni problem - planowanie. Odcinka wzdłuż aresztu nie było w planach przebudowy, a jednak ostał się. Przez to, że nie był planowany nie łączy się z resztą systemu dróg rowerowych po drugiej stronie drogi. Trzeba zejść z roweru i przeprowadzić rower przez przejście dla pieszych. Oczywiście możemy skorzystać z dróg parkingu, gdzie ruch jest uspokojony, ale to chyba nie tak miało być. Trzy wielkie przebudowy skrzyżowań przy ratuszu: ulic Traugutta i Grota-Roweckiego, Grota-Roweckiego i Ratuszowej oraz Armii Krajowej i 12 Lutego, a mała ścieżka rowerowa umknęła projektantom i urzędnikom. Dlaczego? Ponieważ Elbląg nie ma planu gdzie budować infrastrukturę dla rowerzystów. Założenie, że jak jakaś ulicę będziemy przebudowywać, to może wybudujemy drogę dla rowerów jest błędem. W ten sposób nigdy nie powstanie jakikolwiek system dróg dla rowerów w Elblągu.
cdn...