Elbląski Start zgarnął pierwsze punkty w 2023 roku, po tym jak pokonał chorzowski Ruch 34:32. Końcówka była nerwowa, jednak podopieczne Romana Monta przechyliły szalę zwycięstwa na swoją stronę. - To jest piłka ręczna, muszą być emocje - powiedziała po meczu Paulina Kopańska.
Po trzech przegranych z rzędu, elbląskiej drużynie bardzo zależało na zwycięstwie, tym bardziej, że przeciwnikiem był beniaminek PGNiG Superligi kobiet Ruch Chorzów. Mecz od pierwszych minut układał się po myśli Startu i na przerwę zespół udał się z zapasem trzech bramek. Po zmianie stron nadal było nieźle, podopieczne Romana Monta utrzymywały kilkubramkową przewagę, a nawet odskoczyły na pięć trafień. Chorzowianki nadal walczyły, by w końcu doprowadzić do wyrównania po 30. Gospodynie wytrzymały presję, a przed doprowadzeniem do kolejnego wyrównania uchroniła nasz zespół Nikola Szczepanik, która odebrała piłkę rywalkom i przeprowadziła skuteczny kontratak. Zawodniczki Startu wygrały 34:32. W chorzowskiej ekipie wyróżniała się Marcelina Polańska, która w rzuciła w sumie aż dwanaście bramek. - Najbardziej boli nas końcówka, gdzie dostałyśmy dwa razy dwie minuty, a był remis. Mogłyśmy pociągnąć i wygrać to spotkanie, a niestety przegrałyśmy. To kolejny mecz gdzie było blisko. Jest coraz bliżej, za tydzień gramy u siebie z Koszalinem i mam nadzieję, że się przełamiemy. Po zmianie trenera nasza gra jest dużo szybsza, mamy trochę inną obronę i trochę inaczej funkcjonujemy w ataku. Wiadomo jeszcze się uczymy nowej gry, ale idzie nam coraz lepiej - powiedziała zawodniczka.
Bardzo dobry powrót na ligowe parkiety zanotowała Paulina Kopańska, dla której mecz z Ruchem był pierwszym w tym sezonie - Bardzo mi brakowało grania, dziewczyn, kibiców i w ogóle Elbląga. Z oczami już wszystko dobrze. Dostałam zgodę na granie od lekarki. Było to trudne spotkanie, na co wskazuje wynik. Było to pierwsze granie w tym roku nietreningowe, więc było inaczej. Mogłyśmy mieć większą przewagę niż te dwie bramki, ale jestem zadowolona. To jest piłka ręczna, muszą być emocje. Za dużo bramek padło i oczywiście musimy coś poprawić, ale w pierwszej połowie było dobrze, dopiero w drugiej nasza gra się trochę rozjechała - mówiła rozgrywająca.
- Jak widać po końcówce było to trudne spotkanie. Wytrzymaliśmy wojnę nerwów i chwała za to dziewczynom. Może trochę nie wytrzymaliśmy kondycyjnie. Próbowałem rotować składem, nie ze wszystkimi zmianami trafiłem tak, jak powinno być. Trochę zabrakło siły na grę w obronie. Dużo pracowaliśmy nad grą w ataku i to wypaliło, bo zdobyliśmy 34 bramki, czyli najwięcej w tym sezonie - dodał trener Startu Roman Mont.
W spotkaniu nie zagrała Marta Gęga, która ma problemy z kolanem. - To dmuchanie na zimne, bo można ją było wykorzystać za wszelką cenę, ale nie chcieliśmy żeby wypadła nam na kolejne ważne mecze. Podjęliśmy decyzję, że dziś nie zagra. Dzięki temu będziemy mieli ją do dyspozycji w meczu z Piotrkowem i Jarosławiem - powiedział szkoleniowiec EKS.
Zobacz tabelę i terminarz PGNiG Superligi kobiet.
Kolejny mecz Start zagra na wyjeździe 14 stycznia z Piotrcovią Piotrków Trybunalski.