UWAGA!

„To był mecz za sześć punktów”

 Elbląg, źródło: Orlen Superliga Kobiet
źródło: Orlen Superliga Kobiet

Elbląski Start zmierzył się w Koszalinie z Młynami Stoisław w mocno okrojonym składzie i musiał pogodzić się z porażką 27:38. Przegrana ta mocno skomplikowała szanse drużyny na grę w grupie mistrzowskiej.

W protokole meczowym znalazło się czternaście nazwisk, jednak było wiadomo że trener Roman Mont nie będzie mógł skorzystać z tylu zawodniczek. Na ławce musiała pozostać kontuzjowana Iga Dworniczuk oraz Vitoria Macedo, zatem do dyspozycji były zaledwie cztery rozgrywające: Moniky Bancilon, Paulina Kuźmińska, Paulina Stapurewicz oraz Wiktoria Tarczyluk.

Początek meczu w Koszalinie był w miarę wyrównany i w 11. minucie elblążanki miały jedną bramkę zapasu. Seria pięciu trafień w rzędu gospodyń spowodowała, że wyszły one na prowadzenie, którego nie oddały już do końca meczu. Do przerwy podopieczne Krzysztofa Przybylskiego odskoczyły na pięć goli. Po zmianie stron na parkiecie dominowały koszalinianki, które wykorzystywały błędy EKS i zdobyły sześć goli przy zaledwie jednym przyjezdnych. Do końca spotkania zawodniczki Młynów kontrolowały wynik i zwyciężyły 38:27.

- Osłabienia w jakimś stopniu na pewno wpłynęły na wynik. To nas jednak nie usprawiedliwia. Mogłyśmy przegrać, ale ta różnica bramkowa mogła być mniejsza. Na boisku panował zbyt wielki bałagan, żeby ten mecz skończył się inaczej. Był to mecz za sześć punktów. Tak się ułożyło, że Koszalin ma korzystniejszy terminarz, ale wierzymy co końca, bo wszystko się może zdarzyć. To jest piłka ręczna - powiedziała po meczu Paulina Stapurewicz.

- Tak naprawdę mieliśmy tylko dwie zawodniczki na zmianę w tym meczu - mówił trener EKS. - Na dodatek bramkarka w pierwszej interwenci doznała urazu, po przerwie jedna rozgrywająca również. Nie wiem skąd to fatum tej ilości. W koszalińskim zespole było szesnaście równorzędnych zawodniczek. Świeża zawodniczka wchodziła na naszą zmęczona i ciężko się grało. W pewnym momencie musieliśmy grać na dwie obrotowe, szukać jakichś rozwiązań, bo nie było rozgrywających. Dziewczyny zostawiły kawał zdrowia, robiły co mogły. Na boisku w pewnym momencie była osiemnastolatka, przecież ona nie będzie decydowała o wyniku w meczach superligowych. Popełniła sporo błędów, ale to nie jest jej wina. Ona się miała w tym sezonie ogrywać, a nie grać wiodącą rolę. Kontuzjowane dziewczyny siedziały na ławce, chciały z nami przyjechać i wspierać zespół przynajmniej duchowo. Nic nie poradzimy, w piątek wypadły nam dwie Brazylijki, Viki Macedo i Moniky Bancilon. Moniky na swoją prośbę zagrała, a występ naszej dotychczasowej liderki był niemożliwy. Zaklinaliśmy rzeczywistość, że uda nam się osiągnąć tu korzystny wynik. Wiedzieliśmy że będzie bardzo ciężko i że by musiał zdarzyć się bardzo duży splot szczęśliwych wydarzeń, żebyśmy ten mecz wygrali - podsumował Roman Mont.

Przegrana z Młynami spowodowała, że Start spadł na 7. miejsce Orlen Superligi Kobiet. Przed elblążankami jeszcze dwa mecze rundy zasadniczej. W piątek (16 lutego) podejmą Piotrkowie Piotrków Trybunalski, a 25 mierzą się w Lublinie z wicemistrzyniami Polski.

 

Zobacz tabelę i terminarz Orlen Superligi Kobiet.

Anna Dembińska

Najnowsze artykuły w dziale Start

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Uwaga! Opinia zostanie zamieszczona na stronie po zatwierdzeniu przez redakcję.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama