Piłkarki ręczne Startu rozegrały z Lublinie słaby mecz i przegrały różnicą szesnastu bramek. W grze elblążanek szwankowała skuteczność, czego rezultatem było zaledwie siedem zdobytych bramek w pierwszej połowie. Mecz zakończył się wygraną MKS 35:19.
Mogło się wydawać, że po porażce lublinianek w Gnieźnie, elblążankom uda się sprawić niespodziankę, wykorzystać słabszy czas MKS i przywieźć z Lublina chociażby punkt. Boisko zweryfikowało jednak możliwości, lubelskie zawodniczki ewidentnie chciały się zrehabilitować za wpadkę w Gnieźnie i nawet niespecjalnie musiały się wysilać, by odnieść przekonujące zwycięstwo nad Startem.
Mecz od pierwszych minut toczył się pod dyktando MKS, jednak nie z powodu tego że gospodynie grały konsekwentnie w każdym elemencie, ale dlatego, że Start był bardzo nieskuteczny w ataku. Elblążanki niemalże każdy atak pozycyjny kończyły obiciem słupków, poprzeczki, bądź oddaniem rzutu poza światło bramki. Co prawda jeszcze w 7. minucie było 3:2, jednak od tego czasu przyjezdne nie miały nic do powiedzenia. Gospodynie rzuciły aż dziewięć bramek z rzędu, a podopieczne Romana Monta oddawały rzuty wprost w Weronikę Gawlik albo bramkarka MKS nie miała problemów z obroną. Niemoc Startu trwała aż trzynaście minut, by w końcu przerwała ją Nikola Szczepanik. Defensywa elblążanek również nie funkcjonowała dobrze, rywalki dość łatwo dochodziły do czystych pozycji. Do końca pierwszej połowy meczu udało się nieco poprawić bilans bramkowy, jednak statystyki w ofensywie pozostawiały wiele do życzenia. Zespoły udały się na przerwę przy wyniku 15:7.
Po zmianie stron elblążankom nie udało się nawiązać wyrównanej walki. W 34. minucie, po kolejnym błędzie i kolejnej kontrze MKS, przewaga gospodyń urosła do dziesięciu goli (19:9). Przyjezdnym udało się zdobyć dwie kolejne bramki, jednak w następnych akcjach znów powielały błędy w ataku, a rywalki kontrowały i rzuciły pięć bramek z rzędu (24:11). Podopieczne Piotra Dropka zdobywały bramki seryjnie, elblążanki natomiast jedynie co jakiś czas przerywały ich skuteczne ataki, oddając celne rzuty. Warto nadmienić, że Weronika Gawlik odbiła sporo piłek, nawet w sytuacji sam na sam. W pewnym momencie przewaga lublinianek urosła do dziewiętnastu goli, jednak w ostatnich minutach elblążanki nieco poprawiły swój dorobek strzelecki. Mecz zakończył się wynikiem 35:19.
MKS FunFloor Perła Lublin - EKS Start Elbląg 35:19 (15:7)
MKS: Gawlik 1, Sarnecka, Wdowiak - Wieckowska 5, Szynkaruk 5, Achruk 4, Masna 4, Płomińska 4, Roszak 3, Pietras 3, Noga 3, Portasińska 2, Andruszak 1, Zagrajek, Rebicova, Tatar.
EKS: Ciąćka, Hypka - Gęga 5, Weber 5, Stapurewicz 3, Głębocka 3, Szczepanik 2, Kostuch 1, Dworniczuk, Costa, Knezevic, Tarczyluk, Owczarek, Stefańska.
Kolejne trzy mecze elblążanki zagrają przed własną publicznością. 18 grudnia podejmą MKS PR Urbis Gniezno. Trzy dni później zmierzą się z Zagłębiem Lubin, a w pierwszy weekend stycznia zagrają z Ruchem Chorzów.
Zobacz tabelę i terminarz PGNiG Superligi kobiet.