W środowy wieczór (15 lutego) piłkarki ręczne Startu odrabiały ligowe zaległości. Elblążanki zmierzyły się w podwarszawskich Markach z Galiczanką Lwów, z którą niestety przegrały 30:33 i w zasadzie pożegnały się z szansą na awans do czołowej szóstki.
- Jakie mamy realne szansę na awans do szóstki, okaże się po meczu z Galiczanką - mówił przed środowym pojedynkiem trener Roman Mont. - Jeśli wygramy, to zrównamy się z nią punktami. Wiedziałem, że Jarosław w drugiej części się sezonu się odbuduje i będzie grał dużo lepiej, ale chyba nie spodziewałem się, że aż tak dobrze. Jest tam dużo dobrych zawodniczek. Praktycznie transfer każdej z nich do naszego zespołu byłby dużym wzmocnieniem, wręcz hitem transferowym - dodał szkoleniowiec.
Niestety, elblążankom nie udało się zrewanżować Ukrainkom za październikową porażkę 27:34. Szczypiornistki ze Lwowa ponownie okazały się lepsze i zapewniły sobie miejsce w czołowej szóstce.
Zawodniczki EKS nie najlepiej rozpoczęły mecz w Markach. Straty, faule ofensywne, obrony lwowskiej bramkarki, spowodowały że na pierwszego gola EKS musieliśmy czekać dość długo, bo do 8. minuty. Rywalki do tego czasu trzykrotnie pokonały defensywę Startu. Sędziowie podyktowali mnóstwo kar, tylko w pierwszej połowie było ich aż dziewięć, w tym pięć po stronie EKS. W 11. minucie Weronika Weber wykorzystała rzut karny i Start miał tylko jedno trafienie mniej. W kolejnych akcjach Ukrainki były zdecydowanie bardziej skuteczne, grały dość szybko, broniły wysoko i zdobyły trzy gole z rzędu. Zawodniczki Startu goniły wynik i tym razem to one zanotowały trzy gole. Przez kilka kolejnych minuta bramki padały naprzemiennie, by w końcu w 24. minucie elblążankom udało się doprowadzić do wyrównania po 12. Niestety w ostatnich minutach pierwszej połowy kilka obron zanotowała lwowska bramkarka i Start schodził na przerwę ze stratą dwóch bramek (14:16).
Po zmianie stron trwała wyrównana walka, elblążanki nadal goniły wynik, dwie piłki odbiła Aleksandra Hypka, a gola kontaktowego zdobyła Iga Dworniczuk (18:19). Kilka minut później czerwoną kartkę ujrzała Marta Gęga i Start musiał sobie radzić bez swojej kapitan. Chwilę później EKS otrzymał kolejną karę, tym razem skierowaną do trenera, który nie zgadzał się z decyzją sędziów.
Kilka kolejnych akcji to błędy po obu stronach, jednak w końcu elblążanki doprowadziły do kolejnego remisu (23:23). Podopieczne Romana Monta nie zdołały jednak wyjść na upragnione prowadzenie. Piłkarki Galiczanki zdobywały bramki po indywidualnych akcjach, nawet w osłabieniu. Przyjezdne walczyły do końca, w 58. minucie tablica wyników wskazywała 31:30. Jak się później okazało elblążanki nie powiększyły już swojego dorobku bramkowego, rywalki natomiast trafiły jeszcze dwa razy i wygrały 33:30.
Galiczanka Lwów - EKS Start Elbląg 33:30 (16:14)
Galiczanka: Poliak M., Saltaniuk, Mykoliuk - Dmytryshyn 7, Markevych 7, Diachenko 6, Slobodian 6, Martyniuk 5, Prokopiak 2, Zdrila, Holinska, Poliak T., Tkach, Kozak, Melekestsev.
Start: Ciąćka, Hypka, Żarnoch - Weber 8, Dworniczuk 6, Szczepanik 6, Wołoszyk 4, Głębocka 3, Costa 1, Gęga 1, Stapurewicz 1, Tarczyluk, Owczarek, Kostuch, Knezevic, Stefańska.
Zobacz tabelę i terminarz PGNiG Superligi kobiet.
W niedzielę (19 lutego) o godz. 15 Start zagra w Elblągu z MKS FunFloor Lublin.