UWAGA!

Wojciech Załuski: Wychodzę przed szereg

 Elbląg, Wojciech Załuski
Wojciech Załuski (fot. Anna Dembińska, arch. portEl.pl)

- Szczerze, to nie znam żadnego klubu, w którym by nie narzekano. Znam kluby, które boją się udzielać publicznie, czy też mówić o problemach głośno - mówi Wojciech Załuski, prezes UKS Silvant Kajak. Rozmawiamy o polityce, podziale miejskich pieniędzy na sport i planach Silvantu na rok 2024.

- Panie trenerze czy panie polityku?

- Może po prostu społeczniku, sportowcu...
      
       - Masz prawo myśleć, że to polityka przyszła do Ciebie, a nie Ty do polityki, ale jesteś kojarzony ze środowiskiem opozycyjnym w stosunku do obecnych władz miasta. Myślałeś o starcie w wyborach samorządowych?

- Tak. Potwierdzam. Był taki pomysł, abym powalczył o urząd prezydenta Elbląga w wyborach samorządowych. Prace były bardzo zaawansowane, mieliśmy już nawet pełne listy kandydatów do rady miejskiej. Ale w moim życiu nastąpił ciąg pewnych wydarzeń, który zadecydował, że nie podjąłem się startu w wyborach. Stwierdziłem, że nie będę w stanie poświęcić najbliższych dwóch miesięcy na kampanię. A skoro nie poświęcać się na 100 procent, to nie ma sensu zaczynać. Spotkałem się z ludźmi, z którymi miałem współpracować, porozmawialiśmy, wyjaśniłem i uzyskałem pełne zrozumienie. W przyszłej kadencji samorządu, ktokolwiek wygra te wybory, nadal będę wskazywał, co należy poprawiać w elbląskim sporcie. Chociaż mam taką nadzieję, że ktokolwiek zostanie nowym prezydentem Elbląga, to będzie zwyczajnie lepiej.

 

- A na radnego? Z jakiego komitetu wyborczego?

- Rozumiem, że pytasz o start do rady miasta. Jeśli już miałbym to zrobić i kogoś poprzeć, to ewentualnie z komitetu wyborczego, który będzie postulował o duże zmiany w Elblągu nie tylko w kwestii sportowej. Równocześnie z komitetu niekojarzącego się z partią polityczną,

 

- Prezydent Witold Wróblewski publicznie stwierdził, że zostałeś politykiem, a nie trenerem...

- Pewnie dlatego, że od listopada ubiegłego roku wszyscy zaczęli mnie kojarzyć z Andrzejem Śliwką oraz Prawem i Sprawiedliwością. Swoją drogą może to i dobrze. Nawet w urzędzie miejskim część osób uważa, że to jeden z najbardziej pracowitych polityków w naszym regionie, biorąc pod uwagę choćby kampanię parlamentarną. Ale mam wrażenie, że to głównie prezydent i włodarze miasta tak mnie postrzegają. Na przekór - znam też np. prezydenta Bydgoszczy Rafała Bruskiego z Platformy Obywatelskiej, którego również uważam za pracowitego polityka. W czasie kampanii wyborczej byłem na wiecu wyborczym Donalda Tuska w Sopocie, na wiecu Jarosława Kaczyńskiego w Elblągu. Czy to coś złego?

W ramach wyjaśnienia. Byłem w dość dobrych relacjach z elbląskim Urzędem Miejskim. Na uroczyste zakończenie sezonu sportowego w 2022 r. zaprosiłem wszystkie osoby, które w jakiś sposób pomogły klubowi: prezydenta Elbląga Witolda Wróblewskiego, ówczesnego marszałka województwa Gustawa Marka Brzezina i ówczesnego wiceministra Andrzeja Śliwkę. Prezydent się obraził i powiedział, że na zakończenie sezonu nie przyjdzie. Prosiłem, żeby przy takiej uroczystości, podczas której nagradzamy dzieci, oddzielić różnice polityczne i partyjne. Skończyło się tym, że uroczystość odwołałem. A mnie wrzucono do jednego worka z Prawem i Sprawiedliwością.

 

- W kampanii parlamentarnej wspierałeś Andrzeja Śliwkę, kandydata z listy Prawa i Sprawiedliwości.

- Równie dobrze można powiedzieć, że wsparłem Witolda Wróblewskiego, z którym odbyłem konferencje prasową na temat sportu w czasie lub chwilę po, kiedy były zbierane podpisy pod referendum o odwołanie prezydenta miasta. Prowadząc klub sportowy należy kierować się rozsądkiem. To znaczy zachować apolityczność w swoich działaniach.

Dzisiejszy poseł Andrzej Śliwka był jedynym członkiem ówczesnego rządu z naszego regionu. Był osobą nadzorującą podmioty, które bardzo wspierały kluby sportowe. Takich wiceministrów w tym ministerstwie, jeśli dobrze liczę, było pięciu. Od lat, nie tylko w czasie kampanii wyborczej, te osoby pojawiały się podczas uroczystości związanych ze wspomnianymi podmiotami w różnych regionach Polski. Andrzej Śliwka nie był wyjątkiem, ani nasz klub nie był wyjątkiem. I tak przy okazji podpisania umowy współpracy z jedną ze spółek podczas konferencji klubu obecny był wspomniany poseł Andrzej Śliwka.

Poprę każde działania każdego polityka, bez względu na przynależność partyjną, który będzie optował za wspomaganiem sportu – i tego rekreacyjnego i profesjonalnego. Bo wiem, jak ważny jest to czynnik w wychowaniu młodzieży w dzisiejszym czasie. Nie sądzę, żeby można było to zaliczyć do wsparcia kampanii wyborczej tak samo jak nie wspierałem prezydenta Witolda Wróblewskiego w trakcie zbierania podpisów o referendum..

 

- Zorganizowałeś potem pikniki Porozumienia Elbląskich Klubów Sportowych, na których byli obecni politycy Prawa i Sprawiedliwości.

- W dwóch piknikach wzięło udział około 2,5 tysiąca dzieci. W pierwszym pikniku nie uczestniczyli politycy, natomiast został na niego zaproszony dyrektor elbląskiego sportu. Drugi piknik był organizowany pod patronatem prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Wiedzieliśmy wcześniej, że prezes PKOl się nie pojawi. Za pośrednictwem dyrektora MOSiR Marka Kucharczyka zapytaliśmy i poprosiliśmy Antoniego Czyżyka, który jest członkiem zarządu PKOl oraz przewodniczącym rady miejskiej w Elblągu, aby pojawił się jako członek zarządu PKOL. Antoni Czyżyk nie mógł wtedy przyjść. Jako organizatorzy oficjalnych zaproszeń nikomu nie wysyłaliśmy. Prezes PKOl poprosił Andrzeja Śliwkę o wystąpienie w jego imieniu, nie było żadnej polityki. To się działo poza nami, poza Elblągiem. My, jako elbląskie środowisko, oficjalnych zaproszeń do żadnych polityków nie wysyłaliśmy. Opinia po samym pikniku była bardzo pozytywna.

 

- To jak jeszcze jesteśmy przy polityce. Działacze klubów wspieranych przez Energę wzięli udział w briefingu prasowym Daniela Obajtka, na którym ówczesny prezes Orlenu zapowiadał, że po wyborach parlamentarnych nie podwyższy ceny benzyny.

- Ciężko mi się do tego odnieść, bo nie ja występowałem w roli prezesa Orlenu. Poproszono nas o wystąpienie w roli sponsorowanych, bo konferencja przede wszystkim miała dotyczyć spraw sportowych. To, kto się pojawił na miejscu, to było zupełnie poza nami. Analogicznie jak w przypadku pikniku Porozumienia – mógł się pojawić tam każdy. My do nikogo nie kierowaliśmy zaproszeń. Wręcz przeciwnie: przez naszego sponsora zostaliśmy poproszeni o stawienie się i wystąpienie na takiej konferencji. Jako klubom sponsorowane przez Orlen, wypadało nam wystąpić. I to też uczyniliśmy.

 

- Jaka będzie przyszłość Porozumienia?

- Cały czas uważam, że Porozumienie to jest wspaniała sprawa. Przychodziliśmy wzajemnie sobie kibicować: Olimpia wspierała Silvant, my byliśmy u Olimpii, na koszykarzach, piłkarze ręczni dopingowali dzieciaki z Truso.... Prosiliśmy urzędników od sportu w ratuszu o rozmowę o tej inicjatywie. Bezskutecznie. Mam wrażenie, że pomysł oddolnej współpracy nie spodobał się władzom miasta. Kiedy zaczynaliśmy, widziałem w oczach prezesów innych klubów taką radość, że może coś się uda zrobić.

Co dalej? Ciężko mi powiedzieć na tę chwilę. Przyszła zima, wszyscy są w okresie roztrenowania. Ja będę chciał powtórzyć pikniki sportowe. To był strzał w dziesiątkę: dzieciaki uśmiechnięte, a to przecież o to chodzi. Swoją rolę spełniało wzajemne kibicowanie swoim drużynom, a przy okazji wzrastała frekwencja na trybunach.

Mam nadzieję, że sytuacja w elbląskim sporcie się uspokoi, wszyscy „przejrzą na oczy“ i Porozumienie będzie miało rację bytu. Prosty przykład współpracy: w Silvancie jest seniorska drużyna piłki ręcznej, w Truso grupy juniorskie. Dzięki Porozumieniu mieliśmy organizować np. wspólne treningi, wyjazdy, żeby te dzieciaki widziały sens trenowania. Że w przyszłości mają możliwość gry w elbląskiej seniorskiej drużynie. Będę chciał to kontynuować.

 

- Truso się wycofało z porozumienia. Miało do tego prawo, ale szum, jaki przy tym zrobiło... Miałem wrażenie, że był to komunikat do określonej grupy odbiorców: nie chcemy już być kojarzeni z Wojtkiem Załuskim.

- Też to tak odebrałem. Wręcz miałem wrażenie, że były naciski na pojedyncze kluby, aby się z Porozumienia wycofały. Wojtek Samulewski, prezes Truso, w rozmowie telefonicznej poinformował mnie, że Truso musi wyjść z Porozumienia, ponieważ w klubie jest wielu nauczycieli, a poza tym zaraz będzie podział pieniędzy z konkursów. To wiele daje do myślenia. Nie mam do niego o to żalu. Powiem więcej, ja go rozumiem. Tragizm tej sytuacji polega na tym, że ktoś doprowadził do tego, że prezes klubu musi rozważać rezygnację z takich inicjatyw obawiając się konsekwencji.

 

- Jesteś jednym z nielicznych działaczy sportowych, który publicznie i pod własnym nazwiskiem mówi o miejskich dotacjach na elbląski sport.

- Oprócz tego, że jestem strażakiem, prezesem klubu, trenerem, dałem się poznać jako osoba walcząca o „lepsze jutro“ elbląskiego sportu. Ale zdaję sobie sprawę, że nie jest to jedyna dziedzina, którą trzeba w Elblągu poprawić. To jest ciężki temat. Walczymy z tym od dłuższego czasu. Wychodzę trochę przed szereg i walczę o całe środowisko sportowe. To nie jest walka tylko o kajakarzy, o piłkarzy ręcznych. Chcę poprawy finansowania sportu dla wszystkich, lepszej przyszłości dla całego elbląskiego sportu bo w dzisiejszych czasach sport naprawdę pozytywnie kształtuje dzieciaki, które są wręcz przyklejone do ekranów smartfonów i tabletów. Tyle mówi się o problemach psychicznych w dzisiejszych czasach. Sport daje lekcje życia i w ogromnym stopniu chroni dzieciaki przed negatywnymi skutkami teraźniejszości.

 

- Tylko czy reszta środowiska chce zmian? Wiem, że w klubach się gotuje, ale są też tacy, którzy sprawiają wrażenie, że są zadowoleni, albo mało niezadowoleni.

- Szczerze, to nie znam żadnego klubu, w którym by nie narzekano. Znam kluby, które boją się udzielać publicznie, czy też mówić o problemach głośno.

 

- To jak, Twoim zdaniem, należy dzielić miejskie pieniądze na sport?

- Na pierwszym miejscu powinny być brane pod uwagę wyniki sportowe – to wyznacznik pracy zawodników, trenerów, działaczy i rodziców. Jeżeli dzieci przychodzą do klubu sportowego, to najczęściej nie w celu rekreacyjnego spędzenia czasu, tylko ciężko trenować. Później podejmują decyzję czy zawodowo uprawiać swoją dyscyplinę, czy „tylko“ poświęcić jej pół swojego życia i próbować osiągnąć najwyższe cele. Najważniejszą sprawą w klubie sportowym są wyniki jego zawodników. Ważna jest jednak ocena wyników poprzez pryzmat czasu. Klub, który osiąga sukcesy przez kilka, kilkanaście lat, powinien być bardziej doceniany. Bardzo dużym kryterium są punkty zdobywane w Systemie Sportu Młodzieżowego. Jest to również w pewien sposób wyznacznik pracy klubów. I trzecia rzecz: liczba dzieci trenujących w klubach. Zainteresowanie dyscypliną, liczba osób, to jedna z ważniejszych spraw, która powinna być brana pod uwagę. Większym strumieniem finansowym trzeba wspierać dyscypliny olimpijskie. To one generują pewne zyski z punktacji.

 

- W tym roku pieniędzy w miejskim konkursie na sport młodzieżowy jest 860 tysięcy zł. Podzielono je pomiędzy 28 klubów i Elbląski Szkolny Związek Sportowy. Część klubów dostały kwoty około 10 tysięcy złotych, część jeszcze mniej. Umówmy się, są to kwoty symboliczne. Czy nie lepiej wspierać mniejszą ilość klubów, ale większymi pieniędzmi?

- Pierwsza kwestia: „Z pustego to i Salomon nie naleje“. Z jednej strony słyszymy od władz miasta o milionach, które przeznaczają na sport. A realna gotówka jest to 860 tysięcy zł na sport młodzieżowy i 875 tysięcy złotych na sport seniorski na wszystkie kluby sportowe. Zacząć trzeba od tego, że to jest za mała kwota do podziału. Klubom pieniądze w postaci „żywej gotówki“ są niezbędne. I nie ma się co dziwić, że ubiegają się o nie wszystkie: od tych dużych, z wynikami w kraju i w Europie, do tych malutkich. Dzielić na wszystkich czy tylko dla wybranych? Moim zdaniem priorytet powinny mieć dyscypliny olimpijskie z dużą liczbą trenujących. Patrzeć raczej pod tym kątem.

 

- W konkursie na sport seniorski było 875 tysięcy złotych. 530 tysięcy dostał Start, 264 tysiące złotych wzięła Olimpia. Osiem pozostałych klubów dostało też raczej symboliczne wsparcie. Miasto wyraźnie daje do zrozumienia, że wspieranie sportu seniorskiego nie jest priorytetem.

- Nie zastanawia Cię, że Startowi dotacji nie obcięto? A Olimpii i Silvantowi - klubom zrzeszonym w Porozumieniu przyznano mniej niż w ubiegłym roku mimo wyższych wyników sportowych?

 

- Z drugiej strony, dochodzą do mnie głosy, że Start za „lojalność“ nie został „nagrodzony“. Wsparcie od Energii dla wymienionych przez Ciebie klubów Porozumienia było wyższe niż „obcięta“ kwota dotacji.

- Nie za bardzo rozumiem „co ma piernik do wiatraka“. Każdy klub ma prawo składać wnioski o finansowanie do różnych sponsorów. Czy to będą spółki skarbu państwa, czy to będą prywatne firmy. To jest odrębna sprawa klubów i działaczy, do kogo występują o wsparcie. I to absolutnie nie powinno być brane pod uwagę w momencie podziału miejskich pieniędzy. Jeśli oceniać podział pieniędzy przez pryzmat, kto ilu ma sponsorów, to odwróćmy rolę. Może przyznać mniej pensji dyrektorom, którzy wg oświadczeń majątkowych dorabiają na zleceniówkach?

My teraz rozmawiamy o konkursach miejskich. Do podziału na seniorów było 875 tysięcy złotych. Start bez względu, które miejsce zdobędzie w lidze, dostaje taką samą dotację. W Silvancie mamy sześciu reprezentantów Polski, złotych medalistów mistrzostw Polski w konkurencji olimpijskiej [K4 na 500 metrów - przyp. SM], czwartego zawodnika Igrzysk Europejskich [Przemek Korsak na K1 na 500 metrów - przyp. SM]. Dostaliśmy 28 tysięcy zł z konkursu na sport seniorów. To ja się pytam, gdzie tu jest sprawiedliwość? Ktoś może powiedzieć, że piłka ręczna w Superlidze to jest sport zawodowy. A kajakarze, którzy mają już po dwadzieścia kilka lat, to nie są zawodowcy? Dziewczyny ze Startu nie składają wniosków o stypendia sportowe. Tymczasem Adrian Durma, mistrz Europy w kickboxingu dostał stypendium 298 zł „na rękę“ przez siedem miesięcy.

 

- Powiem może coś kontrowersyjnego. Oprócz Startu i Olimpii, jeżeli jakiś klub w Elblągu upadnie, to nikt specjalnie po nim płakać nie będzie... Takie czasami mam wrażenie.

- To po co my mamy w takim wypadku działać? Gdzie zawodnicy, działacze, pasjonaci sportu, mamy widzieć sens robienia sportu w Elblągu. Dla mnie to jest tragiczne. Pamiętamy przykład Kacpra Lewalskiego. Miał mega papiery na bieganie, z sukcesami startował na mistrzostwach Europy i świata juniorów. Zmienił klub, bo stwierdził, że w Elblągu nie ma warunków i tu nikt ze strony władz miasta go nie doceni. Być może masz rację, gdybyśmy zniknęli, to nikt po nas płakać nie będzie...

 

- Daleko nie trzeba szukać. Gdy zniknęła piłka ręczna mężczyzn, dyscyplina z bardzo długą tradycją w Elblągu, to nikt się tym specjalnie nie przejął.

- Bo może nie było takich wariatów jak ja, którzy mogli sobie pozwolić na zwracanie uwagi na problemy dotyczące elbląskiego sportu. Może dzięki mnie ta sytuacja ulegnie poprawie. Będę o tym głośno krzyczał, informował wszystkich dookoła, że jest to bardzo niesprawiedliwe. Zdaję sobie sprawę z tego, że pewnie najbardziej na tym tracę. A może jednak się uda i coś się poprawi.

 

- Z jednej strony „żywej gotówki“ jest mniej, z drugiej: infrastrukturę sportową macie udostępnioną przez miasto bezpłatnie.

- Podkreślam to na każdym kroku. Części klubów sportowych udostępniana jest infrastruktura sportowa bezpłatnie. Nie podlega żadnej dyskusji, że to jest wielka pomoc. Ale kluby sportowe, szczególnie w takim mieście jak Elbląg, gdzie nie ma wielkich przedsiębiorstw i ludzi, którzy będą chcieli wspierać sport, z samej bezpłatnej infrastruktury się nie utrzymają. Jeżeli nie będziemy mieć pieniędzy na takie, podstawowe funkcjonowanie, to siłą rzeczy będziemy musieli zwiększać składki członkowskie. W Silvancie składka wynosi 120 zł miesięcznie. Tygodniowo mamy osiem treningów. Czyli w miesiącu mamy około 32 treningi. 120 zł podzielić na 32 wychodzi 3,75 zł za dwu lub trzygodzinny trening. Jeżeli będzie wynosić 250 zł lub 300 zł, to moim zdaniem jest to za dużo, żeby ludzie zapisywali do nas dzieci. Choć może się mylę i znajduję się w innej rzeczywistości…

 

- To na co wydajecie pieniądze z miejskich konkursów?

- 28 tysięcy złotych z dotacji na sport seniorski to równowartość kajaka „jedynki“ i dwóch wioseł. Co chwilę musimy kupować nowy sprzęt. Kilka dni temu musieliśmy kupić dwa wiosła. Sprzęt się zużywa i jeżeli chcesz mieć zawodników na najwyższym poziomie, to musisz w nich inwestować. Mamy dwóch Przemków: Rojka i Korsaka, Igora Komorowskiego, Tomka Pytlaka, że wymienię kajakarzy - seniorów. Wśród juniorów Julia i Mikołaj Kot. Adrian Durma w kickboxingu. Pieniądze z obu konkursów idą przede wszystkim na dofinansowanie do zgrupowań, do zawodów, sprzęt sportowy, który się zużywa. Potrzeby są zawsze, na porządku dziennym. Jeszcze do niedawna nie mieliśmy ergometru kajakowego, byliśmy chyba jedynym liczącym się klubem w Polsce, który takiego urządzenia nie miał.

 

- Z drugiej strony jesteście jedynym elbląskim klubem, który mógł sobie pozwolić na obóz zagraniczny w okresie zimowym. Złośliwi mówią, że pojechaliście sobie na wczasy do Hiszpanii.

- Powiem otwarcie: wielkie podziękowanie dla Arka Rojka, taty Przemka, który całe to zgrupowanie w Hiszpanii wymyślił. To z jego inicjatywy i działań, także finansowych, jesteśmy w Hiszpanii i możemy się przygotowywać do sezonu, w takich warunkach, o jakich jeszcze nie dawno nie mogliśmy nawet marzyć. I robimy kolejne kilometry w kajaku. Takich osób, jak Arek Rojek jest w dzisiejszych czasach bardzo mało. Bez niego całe to przedsięwzięcie nie miałoby racji bytu.

 

- To co robicie na tym obozie? Jak wygląda okres zimowy najstarszych kajakarzy Silvanta?

- W tym sezonie Przemek Rojek i Igor Komorowski zrezygnowali ze szkolenia reprezentacyjnego. Od września przygotowujemy się wspólnie. Dołączył do nas również Adaś Witkowski. Wygląda to na razie dobrze: kontuzje i choroby omijają nas szerokim łukiem i dobrze by było gdyby tak zostało. Byliśmy w hiszpańskiej miejscowości Banyoles. Wynajęliśmy mieszkanie, sami sobie gotujemy, sami sprzątamy, sami pierzemy... Nie korzystamy z hotelu. Jest to dodatkowy czynnik motywacyjny, każdy musi się zająć swoimi obowiązkami. W grudniu byliśmy w górach, we Włoszech, w warunkach hipoksji. Co to oznacza? Mieszkaliśmy na wysokości ponad 2100 metrów nad poziomem morza. Na tej wysokości jest trochę mniejsze stężenie tlenu i dzięki temu poprawiają się parametry krwi. Następnie wróciliśmy do Hiszpanii na wodę. Zawodnicy stają się coraz bardziej świadomi. Chciałbym, żeby był to przełomowy sezon.

 

- Co rozumiesz pod hasłem przełom?

- Przywieźć medal z Mistrzostw Europy albo świata. Jesteśmy mistrzami Polski w konkurencji olimpijskiej - czwórce na 500 metrów. Teraz chcemy realnie zaistnieć na arenie międzynarodowej. Byliśmy już w ścisłych finałach, teraz czas na podium. Czy to będzie medal seniorów, młodzieżowców czy też juniorów - obojętnie. Chcemy przywieźć na przystań przy ul. Radomskiej medal. Wiadomo, to jest sport, wygrać chcą wszyscy, 100-procentowej pewności nie będzie nigdy. Ale zawodnicy w końcu chyba w siebie uwierzyli. Wcześniej było z tym różnie. Na obozach kadrowych czasami ciężko było zbudować tę pewność siebie. Różni trenerzy czasami mieli różne pomysły. Brakowało ciągłości programowej. Postawiliśmy na jedną kartę, na szkolenie klubowe. Od września idziemy jednym tokiem. To wyraz zaufania chłopaków w stosunku do mnie. Zdaję sobie sprawę z presji, bo jak się nie uda, to będę współodpowiedzialny za to niepowodzenie.

Druga kwestia to Przemek Korsak, który kontynuuje szkolenie w kadrze. Jeżeli uda mu się wywalczyć awans na igrzyska olimpijskie w Paryżu, to będzie już super. Z Hiszpanii wracamy w połowie kwietnia, prosto do Wałcza. Pod koniec kwietnia na torze w Wałczu odbędą się regaty kwalifikacyjne do kadry, które tradycyjnie rozpoczynają sezon startowy. Na miejscu będziemy się do nich przygotować i potem... pokażemy wszystkim i przy okazji sprawdzimy, na co się przydała nasza hiszpańska przygoda.

 

- To jak już jesteśmy przy sporcie, to przejdźmy do piłki ręcznej. Cel się nie zmienił, gracie o awans? Ale czy jest przygotowywany scenariusz, co będzie jak się nie uda. Sytuacja w tabeli się ciut skomplikowała. Z drugiej strony, jak awansujecie, to też to oznacza nowe wyzwania.

- Prawda jest taka, że drużyna jest fantastyczna. Chłopaki dają z siebie wszystko, na hali trenują dwa razy w tygodniu. To jest za mało, ale tylko na tyle nas stać. Bo za treningi na hali przy ul. Kościuszki musimy płacić. Miasto nie interesuje się seniorską piłką ręczną. Stworzyliśmy drużynę, która przyciąga na trybuny rzesze kibiców. Na żadnym meczu nie widziałem nikogo z Departamentu Sportu, a do stworzenia sekcji nie musieli przykładać ręki. Dominuje brak zainteresowania tym tematem. Odnoszę wrażenie, że dla urzędników ta drużyna jest tylko uciążliwym problemem.

Ten sezon jeszcze dotrwamy. Będziemy szukać kolejnych sponsorów, darczyńców, środków na funkcjonowanie... Ale bez względu na to czy awansujemy, czy nie, bez wsparcia miasta nie przetrwamy. To będzie równia pochyła. Teraz bazujemy na pieniądzach od sponsorów i darczyńców, które za jakiś czas się pewnie skończą. W przypadku awansu koszty pewnie się zwiększą i to raczej znacznie. Na razie chłopaki grają „for fun and for free“. Ale jak awansują, to zrobi się kolejny „problem“. Bo pewnie część z nich dostanie jakieś propozycje z innych klubów, też z gratyfikacją finansową.

 

- Dlaczego miasto miałoby interesować się, wspierać drużynę, która gra na czwartym poziomie rozgrywkowym?

- Na portElu przeczytałem, że miasto na szkołę sportową przeznacza miliony złotych. W tej szkole trenują piłkarze ręczni grający w Truso. Po co w szkole sportowej jest piłka ręczna? Chyba po to, żeby ci młodzi zawodnicy, którzy zaczęli przygodę ze szczypiorniakiem w klasach sportowych mogli się rozwijać i mieli możliwość kontynuowania kariery po zakończeniu szkoły. Jeżeli nie będzie w Elblągu seniorskiej drużyny piłki ręcznej, to się okaże że Gmina Miasto Elbląg przeznaczy na szkolenie milionowe środki, a kiedy te dzieciaki wejdą w wiek seniora, to miasto żadnych korzyści z tego nie będzie miało. Jeżeli zdecydowano się na piłkę ręczną w szkole sportowej, to wypadałoby stworzyć też warunki, aby Ci młodzi piłkarze mieli gdzie grać po zakończeniu edukacji. Po to, żeby ci zawodnicy tutaj zostali. Analogicznie, - dziewczynki będą walczyć aby dostać się do EKS Start. A chłopcy? Po to też reaktywowaliśmy seniorską piłkę ręczną. I właśnie po to jest nam potrzebna pomoc miasta. Jeżeli drużyna piłki ręcznej będzie wysoko, to oznacza to wymierne korzyści choćby wizerunkowe dla miasta.

 

- To lecimy dalej z przeglądem Silvantu. Adrian Durma.

- Człowiek torpeda, który wszystkich zaraża optymizmem. W klubie codziennie, albo dwa razy dziennie. Ma coś sobie do udowodnienia, bo w ubiegłym roku nie wywalczył żadnego medalu na mistrzostwach Europy i Świata. I jest to wypadek po długim okresie, kiedy co roku jakiś krążek przywoził. Wynikło to głównie z zachwianych przygotowań na skutek kontuzji: zerwania mięśnia dwugłowego. Ma swoje lata, ale wciąż jest na polskim i światowym topie w kickboxingu. Mógł odwiesić rękawice i zacząć „odcinać kupony“, „pójść w komercję“, ale wciąż trenuje, walczy sparingowo. Chce jeszcze pokazać na co go stać.

 

- Na ostatnim podsumowaniu sezonu powiedziałeś o planach na judo i zapasy...

- Mamy taką chrapkę na judo jako odskocznia dla tych najmłodszych: dzieci w wieku od lat trzech do pięciu. Ale, nie będę ukrywał, przy dzisiejszym klimacie jaki jest jeżeli chodzi o sport w Elblągu, to będzie ciężka sprawa. Jeżeli nie dostajemy porządnego dofinansowania na dyscypliny priorytetowe, w których odnosimy sukcesy, to mamy zaczynać coś nowego? Mamy to w planach, chciałbym to zrobić we współpracy z innymi klubami judo w Elblągu, aby ze sobą nie konkurować. Z zapasami ma się sprawa podobnie. Będzie zmiana nazwy na Wielosekcyjny Klub Sportowy.

 

- Dziękuję za rozmowę.

rozmawiał Sebastian Malicki

Najnowsze artykuły w dziale Sport

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • Powinieneś startować. Miałbyś dużo większe papiery żeby działać. Człowieku masz 30 lat a o tobie cały Elbląg huczy wiem co mówię
  • Wojciech to człowiek o złotym sercu. Wspaniale obnażył rzeczywistosc jaka funkcjinuje w tej starej nomenklaturze. Potrzeba takich działaczy. Niestety takich z lupą szukać. Panie Wojciechu czadu!!!
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    45
    19
    Łukasz24(2024-02-12)
  • Znam Pana Wojtka osobiście. Człowiek orkiestra o wielkim sercu. Wielkie ukłony. Wspaniały wywoad
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    33
    16
    Sasiadka z czwartego(2024-02-12)
  • Załuski masz jaja Powodzenia działaj
  • Kandydacie na prezydenta Missan, czy jak pan wygra wybory to Sowicka, Staszewska i Kolpert nadal będą dyrektorami?
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz Pokaż ten wątek
    16
    6
    Fan_Gargamela_z_PO(2024-02-12)
  • Dzis potrzeba odwagi, nowoczesnoaci i dostosowania sie do terazniejszosci. Z wielka uwaga obserwuje Pana jak to Pan napisal walke o lepsze jutro. Prosze sie zastanowic nad kandydowaniem. Potrzeba takich wariatow. Panie Wojciechu trzymam za Pana kciuki
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    27
    10
    Sympatyk sportu(2024-02-12)
  • Panie Wojtku, w Elblągu brakowało takich osob. Świetnie Pan sie odnajduje w tym co robi, proszę działać!
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    29
    11
    Karol18(2024-02-12)
  • Ciekawy wywiad. Gratuluję, więcej takich pozytywnych wariatów!
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    26
    11
    Kacper z siaty(2024-02-12)
  • Panie Wojciechu - wspaniały wywiad. Czytało sie go z wielką przyjemnością. Nie ukrywam, ze sledzę Pana poczynania i z wielka radością Panu kibicuje. Dzisiaj w tym swiecie jest malo odwaznych. W mniejszości znajduja sie ludzie mowiacy głośno o nieprawidlowosciach, dlatego wielkie uznanie. Niestety historia pokazuje, ze takie osoby czesto zostaja zjedzone przez system. Prosze sie nie poddawac.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    24
    9
    Arkadiusz O(2024-02-12)
  • Społeczność sportowa trzyma kciuki, dziekujemy Panie Wojtku, odpowiednia osoba na miejscu, ktore tak bardzo jest potrzebne naszej młodzieży.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    24
    7
    anonimekelbag(2024-02-12)
  • Panie Wojtku wlasnie takich kreatywnych tu brakuje. Wielka szkoda ze nie podjal sie Pan startu. Z uwaga sledze Panskie dzialania. To bylby strzal taki mlody kandydat z takim zapleczem. Bylem osoba oldboych grajacych na meczu pokazowym w zeszlym roku na kosciuszki. Czesto o Panu rozmawiamy. Prosze nie dac sie tym starym, parszywym.... i ciagnac nasza reczna. Pozdrawiam
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    24
    8
    Szypiorniak 1967(2024-02-12)
  • Panie Wojtku swietny wywiad, bardzo liczylem na Pana start. Natomiast co w tej sytuacji z tematem zawodzia o ktorym rozmawialismy? Pozdrawiam Zbigniew
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    18
    8
    Zbigniew Zawodzia(2024-02-12)
Reklama