W meczu 9. kolejki I ligi elbląska Olimpia przegrała na własnym boisku 1:3 (1:1) z Piastem Gliwice. Honorowe trafienie dla gospodarzy zaliczył w 37. minucie meczu Bartosz Iwan. To trzeci z rzędu przegrany mecz podopiecznych Grzegorza Wesołowskiego, którzy spadli na przedostatnie miejsce w ligowej tabeli. Zobacz zdjęcia
Zapoznaj się z tekstową relacją live z meczu Olimpia Elbląg - Piast Gliwice.
Mizeria na boisku
Olimpia w meczu z Piastem miała dobre tylko momenty. W sytuacji, w której w chwili obecnej jest klub z Elbląga, momenty to zbyt mało, by można myśleć o walce jak równy z równym z innymi pierwszoligowcami. Zespół trenera Grzegorza Wesołowskiego rozegrał najsłabszy mecz w całym sezonie, zwłaszcza w drugiej połowie, nie ma się więc co dziwić, że zszedł z boiska pokonany. Piast wygrał jak najbardziej zasłużenie, obnażając boleśnie wszystkie słabe strony beniaminka. Goście z Gliwic zaprezentowali na tle Olimpii dużo dojrzalszy futbol, a przede wszystkim ochotę do gry i pomysł na jej kreowanie. Byli szybsi, mądrzejsi, bardziej zgrani od gospodarzy. Błędy i bolączki żółto-biało-niebieskich można by wymieniać długo, ale od tego gra Olimpii raczej się nie poprawi.
Miłe złego początki
Paradoksalnie, pomimo słabej postawy, to gospodarze otworzyli wynik meczu. Jednobramkowe prowadzenie jak niespodziewanie przyszło, tak błyskawicznie i równie niespodziewanie zostało zaprzepaszczone. Im jednak dalej w mecz, tym gorzej dla olimpijczyków. W drugiej odsłonie w piłkę grał w zasadzie tylko jeden zespół i nie była to niestety Olimpia. Goście zdominowali środek pola, gdzie rządzili i dzielili Tomasz Podgórski wraz z Mariuszem Zganiaczem. Choć Olimpia w dotychczasowych meczach ligowych właśnie w tej formacji miała największe atuty, to przeciw Piastowi nie potrafiła ich zaprezentować. Przyjezdni grali składniej, a przede wszystkim dokładniej. Trafili również na bardzo słabo dysponowanego bramkarza Milosa Budakovića, którego postawa walnie przyczyniła się do ich końcowego sukcesu. Bramkarz Olimpii nie popisał się już przy pierwszym golu autorstwa Rubena Fernandeza, ale potężnego klopsa dał po godzinie gry, kiedy to zbyt długo zwlekał z wybiciem piłki z własnego pola karnego, a kiedy już na to się zdecydował, to trafił wprost w Wojciecha Kędziorę. Piłka odbiła się od napastnika Piasta i wpadła do siatki. Jeśli do tego momentu gracze z Elbląga mieli jeszcze jakiś pomysł na ten mecz i chęć do sięgnięcia po obiecane kibicom punkty, to w jednej chwili te wszystkie założenia pękły jak bańka mydlana. Bezmyślne zachowanie golkipera Olimpii podcięło skrzydła jego kompanom, którzy już do ostatniego gwizdka błądzili po boisku jak dzieci we mgle. Piast natomiast do końca rzetelnie realizował założenia swojego coacha Marcina Brosza i w samej końcówce jeszcze bardziej pokarał gospodarzy. Marcin Podgórski próbował kilka razy w meczu zaskoczyć Budakovica uderzeniem z dystansu i dopiął swego w 90. minucie, kiedy to po rzucie wolnym przeniósł piłkę nad murem i umieścił w siatce olimpijskiej bramki, ustalając końcowy wynik.
Zdołają się odbudować?
O ile po przegranym meczu z Wartą Poznań pozostał olbrzymi niedosyt, bo Olimpia na porażkę nie zasłużyła, o tyle mecz z Piastem dobitnie unaocznił ile w tej chwili brakuje zespołowi z Elbląga do ekip, które nadają ton ligowym wydarzeniom. Piast po zwycięstwie przy Agrykola jest ex aequo z bydgoskim Zawiszą (to też, podobnie jak Olimpia, beniaminek!) liderem ligowej klasyfikacji. Trener Wesołowski ma nie lada orzech do zgryzienia, a czasu jak na lekarstwo, bo w sobotę do Elbląga przyjeżdża opromieniona zwycięstwem nad silną Niecieczą, Sandecja Nowy Sącz. Czy zawodnicy Olimpii po trzech kolejnych przegranych, w tym dwóch przed własną publicznością, zdołają się pozbierać i zamazać fatalne wrażenie z ostatnich meczów. W starciu z Piastem nie byli w stanie nawiązać równorzędnej walki, czy na koniec trójmeczu na własnym stadionie będą w stanie się zrehabilitować? W tej chwili nie ma zbyt wielu powodów do optymizmu, patrząc na grę i postawę zespołu Olimpii. Dopatrywanie się pozytywów byłoby w tej chwili zadaniem zbyt karkołomnym, ponad skromne siły autora tego tekstu. Piłka nożna, jak cały sport, uczy pokory i niejednokrotnie pokazywała, że jest nieprzewidywalna. Może po raz kolejny okaże się, że po kiepskim meczu, zawodnicy na których nikt nie stawia zagrają porywające zawody i odniosą przekonujące zwycięstwo. I tego w tej chwili życzymy elbląskiemu pierwszoligowcowi.
Mizeria na trybunach
Od początku sezonu frekwencja na meczach Olimpii daleka jest od spodziewanej i oczekiwanej. Kibice najpierw długo czekali na mecze swoich pupili w Elblągu, a kiedy już się doczekali, nie stawili się na żadnym z nich tłumnie, choćby w ilości, którą wszyscy pamiętają z poprzedniego sezonu w II lidze. Taki stan rzeczy tłumaczono koniecznością posiadania kart kibica i drogimi wejściówkami. Klub wsłuchał się w głos fanów, obniżył ceny biletów, a i tak nie wpłynęło to na poprawę frekwencji. Do meczu z Piastem wyrobiono ponad 1700 kart kibica, co nie jest może zadowalającym wynikiem na półmetku rundy jesiennej, ale na środowy mecz wejściówki zakupiło około 400 kibiców, co w sumie z posiadaczami karnetów i zaproszonymi gośćmi dało najniższą frekwencję w lidze w tej serii spotkań, która z trudem przekroczyła pół tysiąca widzów. Wielkimi krokami zbliża się mecz 1/16 Pucharu Polski z Arką Gdynia, której przyjazd zawsze potrafił zelektryzować fanów elbląskiej drużyny. Jeśli jednak nadal znacząco nie poprawi się liczba kibiców na stadionie, ten mecz nie przyciągnie publiki, to władzom klubowym obok spraw związanych ze słabą postawą piłkarzy przybędzie kolejny nie lada problem. Tego w Elblągu po awansie na zaplecze ekstraklasy chyba nikt się nie spodziewał.
Olimpia Elbląg – Piast Gliwice 1:3 (1:1)
1:0 – Bartosz Iwan (37.), 1:1 – Ruben Fernandez (41.), 1:2 – Wojciech Kędziora (61.), 1:3 – Tomasz Podgórski (90.)
Olimpia: Miloś Budaković – Paweł Wojciechowski, Marcin Staniek, Mykoła Dremluk, Sławomir Szary, Andrzej Matwijów, Krzysztof Kaczmarczyk, Lubomir Lubenow, Mateusz Kołodziejski, Łukasz Zaniewski, (72. Daniel Koczon) Bartosz Iwan (60. Bartłomiej Bartosiak)
Piast: Jakub Szmatuła – Mateusz Matras, Adrian Klepczyński, Łukasz Krzycki, Mateusz Bodzioch (37. Jan Buryan), Pavol Cicman (88. Szymon Matuszek), Mariusz Zganiacz, Tomasz Podgórski, Rudolf Urban, Ruben Fernandez (80. Adrian Świątek), Wojciech Kędziora
Żółte kartki: Staniek (Olimpia) – Matras (Piast)
Sędziował: Marcin Szrek (Kielce)
Widzów: 500
Komplet wyników 9. kolejki I ligi w sezonie 2011/12: Olimpia Elbląg – Piast Gliwice 1:3, GKS Katowice – KS Polkowice 5:0, Sandecja Nowy Sącz – Nieciecza 2:0, Zawisza Bydgoszcz – Górnik Łęczna 3:2, Wisła Płock – Kolejarz Stróże 0:2, Warta Poznań – Olimpia Grudziądz 1:2, Arka Gdynia – Dolcan Ząbki 3:1, Polonia Bytom – Flota Świnoujście 1:2, Pogoń Szczecin - Ruch Radzionków 5:1.
Zobacz tabelę I ligi.
Trenerzy po meczu powiedzieli:
Mizeria na boisku
Olimpia w meczu z Piastem miała dobre tylko momenty. W sytuacji, w której w chwili obecnej jest klub z Elbląga, momenty to zbyt mało, by można myśleć o walce jak równy z równym z innymi pierwszoligowcami. Zespół trenera Grzegorza Wesołowskiego rozegrał najsłabszy mecz w całym sezonie, zwłaszcza w drugiej połowie, nie ma się więc co dziwić, że zszedł z boiska pokonany. Piast wygrał jak najbardziej zasłużenie, obnażając boleśnie wszystkie słabe strony beniaminka. Goście z Gliwic zaprezentowali na tle Olimpii dużo dojrzalszy futbol, a przede wszystkim ochotę do gry i pomysł na jej kreowanie. Byli szybsi, mądrzejsi, bardziej zgrani od gospodarzy. Błędy i bolączki żółto-biało-niebieskich można by wymieniać długo, ale od tego gra Olimpii raczej się nie poprawi.
Miłe złego początki
Paradoksalnie, pomimo słabej postawy, to gospodarze otworzyli wynik meczu. Jednobramkowe prowadzenie jak niespodziewanie przyszło, tak błyskawicznie i równie niespodziewanie zostało zaprzepaszczone. Im jednak dalej w mecz, tym gorzej dla olimpijczyków. W drugiej odsłonie w piłkę grał w zasadzie tylko jeden zespół i nie była to niestety Olimpia. Goście zdominowali środek pola, gdzie rządzili i dzielili Tomasz Podgórski wraz z Mariuszem Zganiaczem. Choć Olimpia w dotychczasowych meczach ligowych właśnie w tej formacji miała największe atuty, to przeciw Piastowi nie potrafiła ich zaprezentować. Przyjezdni grali składniej, a przede wszystkim dokładniej. Trafili również na bardzo słabo dysponowanego bramkarza Milosa Budakovića, którego postawa walnie przyczyniła się do ich końcowego sukcesu. Bramkarz Olimpii nie popisał się już przy pierwszym golu autorstwa Rubena Fernandeza, ale potężnego klopsa dał po godzinie gry, kiedy to zbyt długo zwlekał z wybiciem piłki z własnego pola karnego, a kiedy już na to się zdecydował, to trafił wprost w Wojciecha Kędziorę. Piłka odbiła się od napastnika Piasta i wpadła do siatki. Jeśli do tego momentu gracze z Elbląga mieli jeszcze jakiś pomysł na ten mecz i chęć do sięgnięcia po obiecane kibicom punkty, to w jednej chwili te wszystkie założenia pękły jak bańka mydlana. Bezmyślne zachowanie golkipera Olimpii podcięło skrzydła jego kompanom, którzy już do ostatniego gwizdka błądzili po boisku jak dzieci we mgle. Piast natomiast do końca rzetelnie realizował założenia swojego coacha Marcina Brosza i w samej końcówce jeszcze bardziej pokarał gospodarzy. Marcin Podgórski próbował kilka razy w meczu zaskoczyć Budakovica uderzeniem z dystansu i dopiął swego w 90. minucie, kiedy to po rzucie wolnym przeniósł piłkę nad murem i umieścił w siatce olimpijskiej bramki, ustalając końcowy wynik.
Zdołają się odbudować?
O ile po przegranym meczu z Wartą Poznań pozostał olbrzymi niedosyt, bo Olimpia na porażkę nie zasłużyła, o tyle mecz z Piastem dobitnie unaocznił ile w tej chwili brakuje zespołowi z Elbląga do ekip, które nadają ton ligowym wydarzeniom. Piast po zwycięstwie przy Agrykola jest ex aequo z bydgoskim Zawiszą (to też, podobnie jak Olimpia, beniaminek!) liderem ligowej klasyfikacji. Trener Wesołowski ma nie lada orzech do zgryzienia, a czasu jak na lekarstwo, bo w sobotę do Elbląga przyjeżdża opromieniona zwycięstwem nad silną Niecieczą, Sandecja Nowy Sącz. Czy zawodnicy Olimpii po trzech kolejnych przegranych, w tym dwóch przed własną publicznością, zdołają się pozbierać i zamazać fatalne wrażenie z ostatnich meczów. W starciu z Piastem nie byli w stanie nawiązać równorzędnej walki, czy na koniec trójmeczu na własnym stadionie będą w stanie się zrehabilitować? W tej chwili nie ma zbyt wielu powodów do optymizmu, patrząc na grę i postawę zespołu Olimpii. Dopatrywanie się pozytywów byłoby w tej chwili zadaniem zbyt karkołomnym, ponad skromne siły autora tego tekstu. Piłka nożna, jak cały sport, uczy pokory i niejednokrotnie pokazywała, że jest nieprzewidywalna. Może po raz kolejny okaże się, że po kiepskim meczu, zawodnicy na których nikt nie stawia zagrają porywające zawody i odniosą przekonujące zwycięstwo. I tego w tej chwili życzymy elbląskiemu pierwszoligowcowi.
Mizeria na trybunach
Od początku sezonu frekwencja na meczach Olimpii daleka jest od spodziewanej i oczekiwanej. Kibice najpierw długo czekali na mecze swoich pupili w Elblągu, a kiedy już się doczekali, nie stawili się na żadnym z nich tłumnie, choćby w ilości, którą wszyscy pamiętają z poprzedniego sezonu w II lidze. Taki stan rzeczy tłumaczono koniecznością posiadania kart kibica i drogimi wejściówkami. Klub wsłuchał się w głos fanów, obniżył ceny biletów, a i tak nie wpłynęło to na poprawę frekwencji. Do meczu z Piastem wyrobiono ponad 1700 kart kibica, co nie jest może zadowalającym wynikiem na półmetku rundy jesiennej, ale na środowy mecz wejściówki zakupiło około 400 kibiców, co w sumie z posiadaczami karnetów i zaproszonymi gośćmi dało najniższą frekwencję w lidze w tej serii spotkań, która z trudem przekroczyła pół tysiąca widzów. Wielkimi krokami zbliża się mecz 1/16 Pucharu Polski z Arką Gdynia, której przyjazd zawsze potrafił zelektryzować fanów elbląskiej drużyny. Jeśli jednak nadal znacząco nie poprawi się liczba kibiców na stadionie, ten mecz nie przyciągnie publiki, to władzom klubowym obok spraw związanych ze słabą postawą piłkarzy przybędzie kolejny nie lada problem. Tego w Elblągu po awansie na zaplecze ekstraklasy chyba nikt się nie spodziewał.
Olimpia Elbląg – Piast Gliwice 1:3 (1:1)
1:0 – Bartosz Iwan (37.), 1:1 – Ruben Fernandez (41.), 1:2 – Wojciech Kędziora (61.), 1:3 – Tomasz Podgórski (90.)
Olimpia: Miloś Budaković – Paweł Wojciechowski, Marcin Staniek, Mykoła Dremluk, Sławomir Szary, Andrzej Matwijów, Krzysztof Kaczmarczyk, Lubomir Lubenow, Mateusz Kołodziejski, Łukasz Zaniewski, (72. Daniel Koczon) Bartosz Iwan (60. Bartłomiej Bartosiak)
Piast: Jakub Szmatuła – Mateusz Matras, Adrian Klepczyński, Łukasz Krzycki, Mateusz Bodzioch (37. Jan Buryan), Pavol Cicman (88. Szymon Matuszek), Mariusz Zganiacz, Tomasz Podgórski, Rudolf Urban, Ruben Fernandez (80. Adrian Świątek), Wojciech Kędziora
Żółte kartki: Staniek (Olimpia) – Matras (Piast)
Sędziował: Marcin Szrek (Kielce)
Widzów: 500
Komplet wyników 9. kolejki I ligi w sezonie 2011/12: Olimpia Elbląg – Piast Gliwice 1:3, GKS Katowice – KS Polkowice 5:0, Sandecja Nowy Sącz – Nieciecza 2:0, Zawisza Bydgoszcz – Górnik Łęczna 3:2, Wisła Płock – Kolejarz Stróże 0:2, Warta Poznań – Olimpia Grudziądz 1:2, Arka Gdynia – Dolcan Ząbki 3:1, Polonia Bytom – Flota Świnoujście 1:2, Pogoń Szczecin - Ruch Radzionków 5:1.
Zobacz tabelę I ligi.
Trenerzy po meczu powiedzieli:
OK