Po meczu w Zambrowie poprosiliśmy o wypowiedź Adama Borosa, trenera Olimpii. - Awans przegraliśmy wcześniej, a nie w spotkaniu z Olimpią Zambrów – mówił szkoleniowiec żółto-biało-niebieskich.
Prosimy o ocenę dzisiejszego pojedynku.
To był mecz z bardzo dużym ładunkiem emocjonalnym i obydwa zespoły chyba nie zagrały do końca tak jak potrafią. W pierwszej połowie w miarę możliwości kontrolowaliśmy przebieg meczu. W drugiej zawodnik gości oddał strzał życia i piłka z wiatrem wpadła do naszej bramki. W drugiej połowie rozjechaliśmy się trochę na boisku, w takim sensie, że przestrzeń między poszczególnymi formacjami była zbyt duża, choć po stracie bramki musieliśmy ryzykować, by strzelić drugiego gola. Zremisowaliśmy z Zambrowem i remis chyba można określić jako rezultat sprawiedliwy. Jeżeli chodzi o wygranie ligi, to przegraliśmy ją już wcześniej. Ligę wygrywa się zwyciężając ze średniakami. Te najważniejsze mecze, z zespołami z góry tabeli wygraliśmy, poza wyjazdowym spotkaniem w Ostródzie. Przegraliśmy ligę meczem z Morągiem, meczem z Concordią, bo o ile można mieć słabszą dyspozycję i przegrać na boisku rywala, to w tych dwóch przypadkach nie mieliśmy prawa stracić punktów. Podobnie było w Ostródzie, gdzie na swoje życzenie, przy jednym popełnionym błędzie potrafiliśmy ten mecz przegrać. Tych punktów właśnie nam zabrakło w końcowym rozrachunku.
Aż 87 zdobytych punktów, 13 meczów bez porażki, a mimo to nie zdołaliśmy wygrać ligowych zmagań...
Taka była ta liga. Liczyły się dwa zespoły, które wyraźnie odstawały od reszty. Przez moment kroku dorównywała Drwęca. Dwa zespoły walczyły ze sobą i przy 87 punktach nie zajęliśmy pierwszego miejsca. Nie wiemy też jak by wyglądały baraże, jak wyglądamy na tle innych zespołów.
Co dalej z trenerem, z drużyną? Za wcześnie na deklaracje?
Nie jest za wcześnie. Przede wszystkim mamy w klubie do czynienia z bardzo rozsądną grupą ludzi, którzy wszystkim zarządzają. Mam przekonanie, że nikt nie złoży broni i nie wywróci wszystkiego do góry nogami, bo nam coś nie wyszło. Za chwilę być może będzie reforma trzeciej ligi. W sporcie jest tak, że trzeba się podnosić, odbudowywać i dalej grać. Jest jeszcze kwestia, jak sami zawodnicy będą widzieli swoją przyszłość. Czy nie będziemy mieli do czynienia z koniecznością budowania nowego zespołu, czy odbudowywania go w znaczącej części. Wiemy jaka była sytuacja po spadku z drugiej ligi. Udało nam się zbudować zespół od podstaw. Udało nam się stworzyć kolektyw. Dzisiaj zremisowaliśmy na trudnym terenie, ale niestety ten rezultat jest dla nas niewystarczający. Jeśli chodzi o nasz zespół to mam nadzieję, że większość chłopaków będzie chciała podjąć tutaj pracę, ale jak się to potoczy, trudno teraz ocenić. Tak samo sytuacja wygląda z nami. Robiliśmy to wszystko dla wyniku, dla zespołu. Zawsze człowiek popełnia błędy, zawsze gdzieś po drodze się pomyli i to jest normalne. Trzeba to podsumować i zdecydować co dalej, czy będziemy dalej robili to wspólnie. To zresztą chyba nie jest najważniejsze. Najważniejsze jest to, żeby utrzymać stabilizację jeśli chodzi o zespół, bo jeśli zespół będzie się rozpadał co roku i co roku trzeba go będzie budować, to cały czas będzie taki sam problem. Przykładem może być Zambrów, który gra prawie tym samym składem co rok temu i dzisiaj jest tego efekt. Robimy to wszystko dla drużyny, dla klubu. Dzisiaj nam się nie powiodło. Jeżeli będzie taka sytuacja, że będzie trzeba coś zmienić, to wszyscy będziemy musieli to zaakceptować.
Czyli na dzisiaj nie wiadomo czy trener zostanie w klubie?
Ciężko przewidzieć co się stanie. Myślę, że „gorących głów” w klubie nie ma, ale sam namawiam do tego by rozmawiać i szukać rozwiązań, rozliczać pewnie rzeczy dla dobra zespołu. Nie chodzi mi o to, by mieć zatrudnienie i pracować, by pracować. Ja chcę coś zrobić. Jako zawodnik dwa razy awansowałem z Olimpią do drugiej ligi. Moim marzeniem było najpierw utrzymanie i to się nie udało, a następnie awans i to też się niestety nie udało. Być może jest tak, że musi robić to ktoś inny, ale tak jak mówiłem, mamy do czynienia z rozsądnymi ludźmi, którzy będą lepiej wiedzieli, co robić, którą drogą pójść i z kim.
To był mecz z bardzo dużym ładunkiem emocjonalnym i obydwa zespoły chyba nie zagrały do końca tak jak potrafią. W pierwszej połowie w miarę możliwości kontrolowaliśmy przebieg meczu. W drugiej zawodnik gości oddał strzał życia i piłka z wiatrem wpadła do naszej bramki. W drugiej połowie rozjechaliśmy się trochę na boisku, w takim sensie, że przestrzeń między poszczególnymi formacjami była zbyt duża, choć po stracie bramki musieliśmy ryzykować, by strzelić drugiego gola. Zremisowaliśmy z Zambrowem i remis chyba można określić jako rezultat sprawiedliwy. Jeżeli chodzi o wygranie ligi, to przegraliśmy ją już wcześniej. Ligę wygrywa się zwyciężając ze średniakami. Te najważniejsze mecze, z zespołami z góry tabeli wygraliśmy, poza wyjazdowym spotkaniem w Ostródzie. Przegraliśmy ligę meczem z Morągiem, meczem z Concordią, bo o ile można mieć słabszą dyspozycję i przegrać na boisku rywala, to w tych dwóch przypadkach nie mieliśmy prawa stracić punktów. Podobnie było w Ostródzie, gdzie na swoje życzenie, przy jednym popełnionym błędzie potrafiliśmy ten mecz przegrać. Tych punktów właśnie nam zabrakło w końcowym rozrachunku.
Aż 87 zdobytych punktów, 13 meczów bez porażki, a mimo to nie zdołaliśmy wygrać ligowych zmagań...
Taka była ta liga. Liczyły się dwa zespoły, które wyraźnie odstawały od reszty. Przez moment kroku dorównywała Drwęca. Dwa zespoły walczyły ze sobą i przy 87 punktach nie zajęliśmy pierwszego miejsca. Nie wiemy też jak by wyglądały baraże, jak wyglądamy na tle innych zespołów.
Co dalej z trenerem, z drużyną? Za wcześnie na deklaracje?
Nie jest za wcześnie. Przede wszystkim mamy w klubie do czynienia z bardzo rozsądną grupą ludzi, którzy wszystkim zarządzają. Mam przekonanie, że nikt nie złoży broni i nie wywróci wszystkiego do góry nogami, bo nam coś nie wyszło. Za chwilę być może będzie reforma trzeciej ligi. W sporcie jest tak, że trzeba się podnosić, odbudowywać i dalej grać. Jest jeszcze kwestia, jak sami zawodnicy będą widzieli swoją przyszłość. Czy nie będziemy mieli do czynienia z koniecznością budowania nowego zespołu, czy odbudowywania go w znaczącej części. Wiemy jaka była sytuacja po spadku z drugiej ligi. Udało nam się zbudować zespół od podstaw. Udało nam się stworzyć kolektyw. Dzisiaj zremisowaliśmy na trudnym terenie, ale niestety ten rezultat jest dla nas niewystarczający. Jeśli chodzi o nasz zespół to mam nadzieję, że większość chłopaków będzie chciała podjąć tutaj pracę, ale jak się to potoczy, trudno teraz ocenić. Tak samo sytuacja wygląda z nami. Robiliśmy to wszystko dla wyniku, dla zespołu. Zawsze człowiek popełnia błędy, zawsze gdzieś po drodze się pomyli i to jest normalne. Trzeba to podsumować i zdecydować co dalej, czy będziemy dalej robili to wspólnie. To zresztą chyba nie jest najważniejsze. Najważniejsze jest to, żeby utrzymać stabilizację jeśli chodzi o zespół, bo jeśli zespół będzie się rozpadał co roku i co roku trzeba go będzie budować, to cały czas będzie taki sam problem. Przykładem może być Zambrów, który gra prawie tym samym składem co rok temu i dzisiaj jest tego efekt. Robimy to wszystko dla drużyny, dla klubu. Dzisiaj nam się nie powiodło. Jeżeli będzie taka sytuacja, że będzie trzeba coś zmienić, to wszyscy będziemy musieli to zaakceptować.
Czyli na dzisiaj nie wiadomo czy trener zostanie w klubie?
Ciężko przewidzieć co się stanie. Myślę, że „gorących głów” w klubie nie ma, ale sam namawiam do tego by rozmawiać i szukać rozwiązań, rozliczać pewnie rzeczy dla dobra zespołu. Nie chodzi mi o to, by mieć zatrudnienie i pracować, by pracować. Ja chcę coś zrobić. Jako zawodnik dwa razy awansowałem z Olimpią do drugiej ligi. Moim marzeniem było najpierw utrzymanie i to się nie udało, a następnie awans i to też się niestety nie udało. Być może jest tak, że musi robić to ktoś inny, ale tak jak mówiłem, mamy do czynienia z rozsądnymi ludźmi, którzy będą lepiej wiedzieli, co robić, którą drogą pójść i z kim.
ppz