Po raz drugi piłkarki ręczne Startu Elbląg musiały uznać wyższość rumuńskiego zespołu Non Profit S.A. Uni. Remin Deva przegrywając w meczu rewanżowym 27:28 (10:12) w ćwierćfinale europejskiego pucharu Challange Cup.
Już pierwszy mecz, w którym Rumunki wygrały różnicą dwunastu bramek 30:18 (12:7), praktycznie przesądzał losy awansu zespołu Non Profit S.A. Uni. Remin Deva. Elblążanki wprawdzie zapowiadały, że postarają się o miłą niespodziankę, jednak zakończyło się jedynie na obietnicach.
- Już po pierwszych minutach tego meczu wiedziałem, że zespół Startu nie jest w stanie odrobić strat z Rumunii - powiedział obecny na meczu Jerzy Ciepliński, były trener reprezentacji, a obecnie szkoleniowiec Naty Gdańsk. - Zespół z Rumunii grał bardzo mądrze, szybko wyprowadzał kontry i co najważniejsze - grał bardzo uważnie w obronie i to moim zdaniem było tego dnia kluczem do sukcesu.
Pierwsze minuty sobotniej konfrontacji pokazały, że w szeregach Startu panuje spore zdenerwowanie. Elblążanki w łatwy sposób traciły piłkę i nie wykorzystywały dogodnych sytuacji. Mimo tego praktycznie do 20. min wynik oscylował wokół remisu. W ostatnich dziesięciu minutach pierwszej odsłony przyjezdne zagrały bardziej skutecznie i zdołały odskoczyć na trzy bramki 7:10. W końcówce po bramce Kingi Polenz elblążanki zmniejszyły przewagę rywalek do dwóch bramek i po pierwszej połowie widniał wynik 12:10 dla Rumunek.
Po zmianie stron obraz gry nadal nie uległ zmianie. Nadal przeważały przyjezdne, a gospodynie raz po raz starały się wyrównać. Od 36. min. przy stanie 13:17 nastąpił trwający siedem minut atak zespołu gości. Rumunki zdobyły z rzędu sześć bramek tracąc przy tym dwie i zrobiło się 15:23 dla przyjezdnych. Wówczas to trener Startu Jerzy Ringwelski poprosił o czas by uspokoić chaotyczne poczynania swoich podopiecznych. Reprymendy trenera szybko poskutkowały. Elblążanki zaczęły grać bardziej odważnie, co szybko przełożyło się na większą ilość zdobywanych bramek. Już siedem minut później gospodynie zmniejszyły rozmiary porażki do trzech bramek 21:24. W ostatnich dziesięciu minutach w barwach Startu bardzo dobrze zaprezentowała się Kamila Kozik. Młoda zawodniczka Startu w ciągu dwóch minut zdobyła trzy bramki i w 52. min. gospodynie przegrywały już tylko jedną bramką 23:24. Chwilę później celnym rzutem popisała się Paulina Korowacka i gospodynie doprowadziły do wyrównania. Do 58. min oba zespoły zdobywały bramkę za bramkę i w 59. min. mieliśmy remis 27:27. W ostatniej minucie elblążanki straciły piłkę w kontrataku, wykorzystały to przyjezdne i na osiem sekund przed końcową syreną zdołały wyjść na prowadzenie. Podopieczne Jerzego Ringwelskiego starały się jeszcze doprowadzić do remisu, jednak zabrakło już czasu.
Tak więc do kolejnej fazy rozgrywek europejskiego pucharu Challange Cup awansował zespół z Rumunii. Mimo porażki elblążanki i tak odniosły spory sukces znajdując się w gronie ćwierćfinalistów i choćby za to naszym szczypiornistkom należą się wielkie brawa.
Start Elbląg - Non Profit S.A. Uni. Remin Deva 27:28 (10:12)
Start: Charłamowa, Alberciak - Kozik 6, Pełka, Lipska, Pałgan 4, Kańduła, Polenz 2, Szklarczuk 7, Olszewska 4, Radkiewicz, Korowacka 4
Remin Deva: Bistriceanu, Poenaur - Dascalu, Ragiu 1, Rus 3, Bidirel, Toth 3, Patru 8, Picu, Grigore 7, Elisei 2, Avadanii 4
- Już po pierwszych minutach tego meczu wiedziałem, że zespół Startu nie jest w stanie odrobić strat z Rumunii - powiedział obecny na meczu Jerzy Ciepliński, były trener reprezentacji, a obecnie szkoleniowiec Naty Gdańsk. - Zespół z Rumunii grał bardzo mądrze, szybko wyprowadzał kontry i co najważniejsze - grał bardzo uważnie w obronie i to moim zdaniem było tego dnia kluczem do sukcesu.
Pierwsze minuty sobotniej konfrontacji pokazały, że w szeregach Startu panuje spore zdenerwowanie. Elblążanki w łatwy sposób traciły piłkę i nie wykorzystywały dogodnych sytuacji. Mimo tego praktycznie do 20. min wynik oscylował wokół remisu. W ostatnich dziesięciu minutach pierwszej odsłony przyjezdne zagrały bardziej skutecznie i zdołały odskoczyć na trzy bramki 7:10. W końcówce po bramce Kingi Polenz elblążanki zmniejszyły przewagę rywalek do dwóch bramek i po pierwszej połowie widniał wynik 12:10 dla Rumunek.
Po zmianie stron obraz gry nadal nie uległ zmianie. Nadal przeważały przyjezdne, a gospodynie raz po raz starały się wyrównać. Od 36. min. przy stanie 13:17 nastąpił trwający siedem minut atak zespołu gości. Rumunki zdobyły z rzędu sześć bramek tracąc przy tym dwie i zrobiło się 15:23 dla przyjezdnych. Wówczas to trener Startu Jerzy Ringwelski poprosił o czas by uspokoić chaotyczne poczynania swoich podopiecznych. Reprymendy trenera szybko poskutkowały. Elblążanki zaczęły grać bardziej odważnie, co szybko przełożyło się na większą ilość zdobywanych bramek. Już siedem minut później gospodynie zmniejszyły rozmiary porażki do trzech bramek 21:24. W ostatnich dziesięciu minutach w barwach Startu bardzo dobrze zaprezentowała się Kamila Kozik. Młoda zawodniczka Startu w ciągu dwóch minut zdobyła trzy bramki i w 52. min. gospodynie przegrywały już tylko jedną bramką 23:24. Chwilę później celnym rzutem popisała się Paulina Korowacka i gospodynie doprowadziły do wyrównania. Do 58. min oba zespoły zdobywały bramkę za bramkę i w 59. min. mieliśmy remis 27:27. W ostatniej minucie elblążanki straciły piłkę w kontrataku, wykorzystały to przyjezdne i na osiem sekund przed końcową syreną zdołały wyjść na prowadzenie. Podopieczne Jerzego Ringwelskiego starały się jeszcze doprowadzić do remisu, jednak zabrakło już czasu.
Tak więc do kolejnej fazy rozgrywek europejskiego pucharu Challange Cup awansował zespół z Rumunii. Mimo porażki elblążanki i tak odniosły spory sukces znajdując się w gronie ćwierćfinalistów i choćby za to naszym szczypiornistkom należą się wielkie brawa.
Start Elbląg - Non Profit S.A. Uni. Remin Deva 27:28 (10:12)
Start: Charłamowa, Alberciak - Kozik 6, Pełka, Lipska, Pałgan 4, Kańduła, Polenz 2, Szklarczuk 7, Olszewska 4, Radkiewicz, Korowacka 4
Remin Deva: Bistriceanu, Poenaur - Dascalu, Ragiu 1, Rus 3, Bidirel, Toth 3, Patru 8, Picu, Grigore 7, Elisei 2, Avadanii 4
MP