Elbląska Olimpia w meczu 11. kolejki I ligi przegrała w Niecieczy 0:3 (0:1), tracąc dwie bramki w doliczonym czasie gry. Po tym spotkaniu elblążanie okupują przedostatnią lokatę w tabeli z dorobkiem 7 punktów. Za tydzień zagrają w Polkowicach z KP, który z 4 oczkami na koncie zamyka klasyfikację.
Dobici w doliczonym czasie
Olimpia w podtarnowskiej Niecieczy rozegrała jeden ze słabszych meczów w obecnym sezonie. Zespół trenera Grzegorza Wesołowskiego w przeciągu 95 minut nie stworzył żadnej akcji, która choć trochę „pachniałaby” bramką. Kilka słabych uderzeń w światło bramki, to wszystko, co zaprezentowali zawodnicy przedostatniej drużyny w lidze. Kolejny raz za to Olimpia dominowała w jednej statystyce – procentowych posiadaniu piłki. Ta statystyka jest jednak bardzo zwodnicza. Stara piłkarska prawda mówi bowiem jasno – wygrywa ten, kto strzeli więcej bramek. Ta sztuka nie udaje się jednak Olimpii od ponad 350 minut, wliczając mecz Pucharu Polski z Arki Gdynia. Razi bramkowa niemoc beniaminka, który w jedenastu meczach ligowych zdobył zaledwie 7 goli, a aż 19 bramek stracił. Gra wygląda nawet nieźle do pola karnego rywala, potem następuje niezrozumiałe załamanie, brakuje wykończenia i dokładności w rozegraniu ostatniego podania. Czy tylko tego? Trener Wesołowski na pomeczowej konferencji po porażce 0:3 w Niecieczy stwierdził wprost, że jego podopiecznym brakuje po prostu umiejętności.
Bez armat, bez wiary, bez punktów
Bez specjalnych emocji można było obejrzeć niedzielne spotkanie pierwszoligowców z Niecieczy i Elbląga. Gospodarze od początku meczu przejęli inicjatywę i po kwadransie gry otworzyli wynik. Nie doszłoby do tego, gdyby nie pomyłka kapitana Olimpii Marcina Pacana, piłkę przejął Piotr Trafarski i tak wyłożył ją Jakubowi Biskupowi, że pomocnikowi gospodarzy nie pozostało nic innego, jak umieścić ją w siatce. Krzysztof Stodoła przy płaskim uderzeniu z okolicy 12 metra był bezradny. Gospodarze po objęciu prowadzenia nieco zmienili taktykę. Dali grać rywalowi, na niego scedowali trud budowania akcji i ataku pozycyjnego, a sami przestawili się na grę z kontry. Kiedy w przerwie plac gry opuścił jeden z architektów kreowania akcji Arkadiusz Baran, taktyka miejscowych stała się jeszcze bardziej czytelna. Olimpia męczyła się prowadzeniem gry, mozolnym konstruowaniem akcji, ale robiła to zbyt wolno, schematycznie i w jednostajnym tempie. Gospodarze nie przeszkadzali specjalnie przyjezdnym w tym syzyfowym dziele, wkraczali dopiero w momencie, gdy ci zbliżali się do przedpola bramki strzeżonej przez Sebastiana Nowaka. Trener gości, który w tracie meczu musiał dokonać dwóch wymuszonych zmian (w wyniku urazów boisko opuścili Marcin Staniek i Paweł Wojciechowski) w końcówce postawił wszystko na jedną kartę, wprowadzając do gry drugiego napastnika Daniela Koczona. Wyłom w dotychczasowej żelaznej zasadzie gry jednym atakującym nie przyniósł oczekiwanego skutku. Co więcej Olimpia nadziała się w doliczonym czasie gry na kontrę, którą z zimną krwią zamienił na gola Biskup. Choć przesądziło to definitywnie losy pojedynku, to gospodarze wykorzystali kompletnie rozbicie rywala i w 95. Minucie Andrzej Rybski, przy biernej postawie połowy elbląskiej drużyny dobił ostatecznie krwawiącą Olimpię.
Trenerzy po meczu powiedzieli:
Co dalej?
Zawodnicy Olimpii mają za sobą 11 spotkań mistrzowskich. W ich trakcie zdołali wywalczyć zaledwie 7 punktów (1 zwycięstwo, 4 remisy, 6 porażek). Ten mizerny bilans sprawia, że żółto-biało-niebiescy znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji. Za tydzień grają znów na wyjeździe, w Polkowicach z czerwoną latarnią ligi. Jeśli przegrają, to spadną na ostatnie miejsce w tabeli. A wtedy w klubie z Agrykola może dojść do prawdziwego trzęsienia ziemi. Póki co trudno dopatrywać się optymistycznych prognostyków. Olimpia sprawia wrażenie drużyny rozbitej i trenerowi Wesołowskiemu może być bardzo trudno poskładać to z powrotem to wszystko. Z dnia na dzień presja jest większa. Elblążanie nie mogą już sobie pozwolić na kolejne porażki, tym bardziej, że przed nimi spotkania z zespołami, które znajdują się w dolnych rejonach tabeli. Czas wejść na ścieżkę zwycięstw i gromadzenia punktów, bo czasu jest coraz mniej.
Nieciecza – Olimpia Elbląg 3:0 (1:0)
1:0 , 2:0 – Jakub Biskup (15., 91.), 3:0 – Andrzej Rybski (95.)
Nieciecza: Sebastian Nowak – Łukasz Kowalski, Jakub Czerwiński, Dalibor Pleva, Dawid Kubowicz, Jakub Biskup, Arkadiusz Baran (46. Damian Skołorzyński), Krzysztof Lipecki, Dariusz Pawlusiński (87. Mateusz Kowalski), Piotr Trafarski (78. Łukasz Szczoczarz), Andrzej Rybski
Olimpia: Krzysztof Stodoła – Paweł Wojciechowski (83. Daniel Koczon), Marcin Pacan, Marcin Staniek (63. Mykoła Dremluk), Sławomir Szary, Bartłomiej Bartosiak (46. Damian Pawlak), Mariusz Muszalik, Krzysztof Kaczmarczyk, Mateusz Kołodziejski, Lubomir Lubenow, Bartosz Iwan
Żółte kartki: Ł. Kowalski, M. Kowalski, Baran (Nieciecza) – Bartosiak (Olimpia)
Widzów: 1 300
Sędziował: Tomasz Wajda (Żywiec)
Komplet wyników 11. kolejki I ligi w sezonie 2011/12: Nieciecza – Olimpia Elbląg 3:0, Zawisza Bydgoszcz – KP Polkowice 1:0, Wisła Płock – GKS Katowice 0:2, Ruch Radzionków – Piast Gliwice 1:2, Sandecja Nowy Sącz – Olimpia Grudziądz 3:1, Pogoń Szczecin – Dolcan Ząbki 2:3, Warta Poznań – Flota Świnoujście 4:2, Polonia Bytom – Kolejarz Stróże 0:1, Arka Gdynia – Górnik Łęczna 2:2.
Zobacz tabelę I ligi.