3,9 km pływania,180 km jazdy na rowerze i na deser trasa pełnego (42,195 km) maratonu. Z takim dystansem zmierzyli się młodzi elblążanie podczas Castle Triathlon Malbork, który obył się w ubiegły weekend. Nam opowiedzieli jak walczyli ze swoimi słabościami. Zobacz zdjęcia z triathlonu.
Niedziela, 8 września, Malbork, okolice rzeki Nogat. Za chwilę rozpocznie się rywalizacja na pełnym dystansie Ironmana w Castle Triathlon Malbork. A to oznacza: najpierw 3,9 km pływania, potem przesiadka na rower, na którym trzeba pokonać 180 km i na deser trasa pełnego (42,195 km) maratonu. Castle Triathlon Malbork od 6 lat ma rangę mistrzostw Polski. Wśród startujących jest czworo elblążan z Kluge Team: Martyna Waśniewska, Alicja Pakieła. Wanesa Hrynkiewicz-Sudnik oraz Łukasz Walentynowicz. Na starcie trener Krzysztof Kluge wie, że jeżeli nie nastąpi jakiś kataklizm, to jego podopieczni z dystansem sobie poradzą. Oni sami są dobrej myśli, na co ich stać przekonają się za kilkanaście godzin... Zespół Amber Chant zaczyna śpiewać Bogurodzicę, czas zacząć wielkie ściganie.
fot. Kluge Team
.
3,8 kilometra w Nogacie
Droga do triathlonu miała różny początek. Wanesa Hrynkiewicz-Sudnik zaczynała od kolarstwa górskiego. Zawodniczka ma już na koncie przepłynięcie Zalewu Wiślanego wpław we wrześniu ubiegłego roku oraz przepłynięcie 26 kilometrów w 12 godzin podczas Otyliady w marcu tego roku.
- W ubiegłym roku ukończyłam dystans połowy Ironmana. I wtedy pojawił się pomysł startu na pełnym dystansie - mówi zawodniczka. - Ali też taki pomysł przyszedł do głowy i stwierdziłyśmy, że spróbujemy.
Martyna Waśniewska zaczynała od pływania na basenie w Uczniowskim Klubie Pływackim „Jedynka“ Elbląg. W ubiegłym roku zajęła trzecie miejsce wśród kobiet w półmaratonie Bażant. A to tylko niektóre sukcesy. - Miałam dwa lata przerwy od triathlonu, ale jak się dowiedziałam, że dziewczyny chcą wystartować, to stwierdziłam, że też dołączę - przyznaje Martyna Waśniewska.
Alicję Pakiełę widzieliśmy podczas tegorocznej Ultra Wysoczyzny. Na dystansie 54 kilometrów elblążanka zajęła czwarte miejsce wśród kobiet. W ubiegłym roku wygrała Ultra Wysoczyznę na trasie 24 kilometrów. - Od dawna lubiłam długie dystanse. A potem poznałam Wanesę, w ubiegłym roku na zawodach - mówi zawodniczka. - Razem stwierdziłyśmy, że nie możemy takiej okazji przegapić.
- Stwierdziłem, że nie będę gorszy do dziewczyn. Skoro one się zapisały, to ja też - dodaje Łukasz Walentynowicz.
Dla całej czwórki malborski triathlon był debiutem na pełnym dystansie Ironmana. Zaczęło się od czterech pętli pływania w Nogacie. Martyna Waśniewska z wody wyszła po godzinie i 10 sekundach. Łukaszowi Walentynowiczowi etap pływacki zajął 1,05,23 godziny, Alicji Pakiele - 1,14,27 godziny, Wanesie Hrynkiewicz-Sudnik - 1,18,55 godziny.
fot. Kluge Team
.
Malbork – Kościeleczki – Tralewo – Lichnowy – Lisewo Malborskie i z powrotem
I tak cztery razy - tak wyglądała trasa etapu rowerowego malborskiego triathlonu. Bagatela, tylko 180 km.
Przygotowania do startu trwały długo... - Rok wcześniej zdecydowałyśmy, że startujemy. Przygotowania to są długie godziny treningu - mówi Wanesa Hrynkiewicz-Sudnik.
-Wzajemnie nakręcaliśmy się podczas tych treningów, żeby nikogo nie naszło zwątpienie - dodaje Martyna Waśniewska.
- Było widać tę wzajemną spiralę motywacji, jak się wzajemnie wspierają podczas treningów - uzupełnia Krzysztof Kluge, trener elbląskich triathlonistów. - Oni trenują od lat. Teraz sukcesywnie zwiększaliśmy objętość, zakres intensywności i ogólną pracę na treningach. Przygotowanie pod połowę Ironmana i cały dystans jest dość podobne.
Efekt można było zobaczyć w Malborku. 180 kilometrów na rowerze to ponad 5 godzin intensywnej jazdy. Martyna Waśniewska dystans pokonała w czasie 5,40,17 godzin, Łukasz Walentynowicz - 5,17,33 godziny, Alicja Pakieła - 5,29,52 godziny i Wanesa Hrynkiewicz-Sudnik - 6,03,09 godziny.
Elblążanie na trasie walczyli z rywalami, z własnymi słabościami oraz warunkami atmosferycznymi. A upał był ogromny. Z pogodą nie poradziła sobie np. jedna z faworytek Ewa Komander, która zeszła z trasy na etapie biegowym.
- Wiedziałam, że będą kryzysy, przygotowywałam się wcześniej na to, o czym mam myśleć, kiedy one nadejdą - zdradza Martyna Waśniewska.
- Myślałem np., że mam jeszcze trzy kilometry do bufetu z jedzeniem - dodaje Łukasz Walentynowicz. - I tak kilkanaście razy myślałem tylko, że zaraz coś zjem.
- Wyobrażałam sobie jak to będzie wyglądać, co może się zdarzyć - dodaje Wanesa Hrynkiewicz-Sudnik. - Starałam się przewidzieć, co może się ciężkiego wydarzyć. I myślę, że tak to sobie w głowie „przerobiłam“, że już sam start nie był problemem.
- Pomaga dzielenie trasy na odcinki. Ja biegłam np. od bufetu do bufetu, od lampy do lampy, od zraszacza do zraszacza - wyjaśnia Alicja Pakieła.
fot. Kluge Team
.
Maraton na koniec
W tym roku organizatorzy przygotowali nowa trasę biegową na bulwarach wzdłuż Nogatu. Worki z lodem i kurtyny wodne miały pomóc zawodnikom w walce z upałem. Meta malborskiego triathlonu zlokalizowana jest na terenie zamku.
- Każdy miał różne momenty. Niektórzy walczyli ze sobą, niektórzy z czasem, a inni z tym i i tym - mówi Krzysztof Kluge.
- Walczyłam tylko i wyłącznie ze sobą, nie patrzyłam na przeciwników. Wiedziałam, że jak będę próbowała gonić, to się to może dla mnie źle skończyć - przyznaje Wanesa Hrynkiewicz-Sudnik. - I w najmniej odpowiednim momencie zabraknie mi mocy.
- Miałam konkretne założenia na ten start. Wcześniej trener zwrócił mi uwagę, że to bardzo długi dystans i może wiele może się zdarzyć na każdym odcinku. Wzięłam to sobie do serca i skupiłam się na sobie - wyjaśnia Martyna Waśniewska. - Byłam przygotowana na to, że jak coś pójdzie nie po mojej myśli, to trzeba to zaakceptować i robić swoje. A rywale... Byli, ale przede wszystkim walczyłam sama ze sobą.
- Ja z kolei bardzo lubię rywalizację. Mam wrażenie, że trener bardzo bał się właśnie tego, że zamiast skupić się na sobie będę kogoś gonił. Wziąłem te słowa do serca i „walczyłem, żeby nie walczyć z innymi“ - dodaje Łukasz Walentynowicz. - Toczyłem bój ze sobą, żeby ukończyć pierwszy tak długi dystans.
- Wiedziałam, kto tam startuje, więc moim zdaniem gonienie czołówki było pozbawione sensu, przynajmniej na moim poziomie. Nie skupiałam się na pościgu za kimkolwiek. Miałam konkretne założenia, niestety kompletnie nie udało mi się ich zrealizować - mówi Alicja Pakieła. - Wyścig zamienił się w walkę samą ze sobą.
Wszyscy elblążanie ukończyli maraton. Martynie Waśniewskiej pokonanie 42,195 km zajęło 3,44,38 godziny, Łukaszowi Walentynowiczowi - 4,09,45 godziny, Alicji Pakiele - 4,25,37 godziny i Wanesie Hrynkiewicz-Sudnik - 4,53,12 godziny.
Na mecie mogli z dumą powiedzieć: Jesteśmy ludźmi z żelaza.
- Dość szybko przeszli z etapu cierpienia do tego, co by tu jeszcze można zrobić ciekawego - tak Krzysztof Kluge podsumowuje start swoich podopiecznych.
- Pierwsze, co zrobiłam na mecie, to się popłakałam. Wszystkie emocje puściły - wspomina Wanesa Hrynkiewicz-Sudnik - W pierwszej chwili nie myślałam o żadnym wysiłku, o tym co będzie później. Ważne było tylko tu i teraz.
- Na ostatniej pętli maratonu już wiedziałam, że go ukończę, że wystarczy tylko dobiec. Dlatego takiego dużego wyrzutu endorfin na mecie nie było. Pierwsza myśl na mecie? Zrobiłabym to jeszcze raz - mówi Martyna Waśniewska.
- Ból. Niesamowity ból. To pamiętam z mety - dodaje Łukasz Walentynowicz. - Przez pierwsze 15 minut to żadnego szczęścia nie czułem. Wszystko mnie bardzo mocno bolało. Dopiero po 2-3 godzinach doszło do mnie, co zrobiłem i wtedy poczułem prawdziwą radość. I uzależnienie...
- Też nie miałam żadnego wyrzutu endorfin po wbiegnięciu na metę. Raczej uczucie: nigdy więcej. Ale to raczej z tego względu, że mi po prostu nie wyszło. Ale to trwało chwilę. Stwierdziłam, że nie mogę tego tak zostawić. Trzeba będzie ten wynik poprawić - deklaruje Alicja Pakieła.
fot. Kluge Team
.
Kiedy następny start?
- Jesteśmy jeszcze przed spotkaniem, na którym podsumujemy sezon. I wtedy posłucham, jakie mają pomysły na przyszły sezon. Sam jestem tego ciekawy - mówi Krzysztof Kluge.
Malborski triathlon ma rangę mistrzostw Polski. Martyna Waśniewska zajęła 44. miejsce z czasem 10,31,49 godziny (4. wśród kobiet i 2. w kategorii K18), Łukasz Walentynowicz był 52. z czasem 10,38,00 godziny (48. wśród mężczyzn i 5 w kategorii M18), Alicja Pakieła została sklasyfikowana na 94. miejscu z czasem 11,17,15 godziny (9. wśród kobiet, 3. w klasyfikacji K18), Wanesa Hrynkiewicz- Sudnik uplasowała się na 175 miejscu z czasem 12,24,50 godziny (15. wśród kobiet i 4. w kategorii K18). Zwyciężył Tomasz Brembor z czasem 7,51,18 godziny - jest to nowy rekord trasy. Wśród kobiet trasę najszybciej pokonała Sandra Kopiczko - 9,23,45 godzin. Zawody na pełnym dystansie ukończyło 347 zawodniczek i zawodników.
Elbląska grupa z trenerem czekają na chętnych, którzy chcieliby spróbować sił w triathlonie. Może nie od razu na pełnym dystansie, można spróbować swoich siła na 1/8 (0,475 km pływania, 22,5 km jazdy na rowerze i 5,275 km biegu), 1/4 (0,95 km pływania, 45 km jazdy na rowerze i 10,55 km biegu) lub 1/2 (1,9 km pływania, 90 km jazdy na rowerze i 21,1 km biegu). Tydzień temu elblążanie na własnych nogach udowodnili, że nie ma rzeczy niemożliwych. I zachęcają do wspólnych treningów.
fot. Kluge Team