Mecz 10. kolejki pomiędzy elbląską Olimpią, a Sandecją Nowy Sącz zakończył się podziałem punktów po remisie 0:0. Elblążanie po tym spotkaniu mają na koncie 7 punktów i wciąż znajdują się w strefie spadkowej, na 17. miejscu w tabeli. Zobacz zdjęcia.
Zapoznaj się z tekstową relacją live z meczu Olimpia - Sandecja Nowy Sącz
Elblążanie meczem z Sandecją zakończyli serial trzech kolejnych występów przed własną publicznością. Bilans tych spotkań jest jednak bardzo mizerny. Zaledwie punkt w trzech konfrontacjach, to wynik bardzo daleki od oczekiwań, zarówno kibiców, jak i zapewne trenerów oraz zawodników Olimpii. Zwycięstwo w meczu z Sandecją było zdecydowanie w zasięgu elblążan, którzy może nie posiadali zdecydowanej przewagi nad rywalem, ale stworzyli groźniejsze sytuacje podbramkowe. Zabrakło szczęścia, wykończenia i skuteczności. Czyli nihil novi w wykonaniu podopiecznych Grzegorza Wesołowskiego.
Bez bramek, bez większych emocji
Kibice, których było więcej niż na środowym meczu z Piastem i którzy przez cały mecz głośno dopingowali żółto-biało-niebieskich, nie obejrzeli zbyt porywającego widowiska. Przez większą część meczu Olimpia przeważała, ale z tej przewagi nie wynikło nic konkretnego. Akcje elblążan kończyły się w zasadzie przed polem karnym, gdzie brakowało wykończenia, a jeśli już następował strzał, to zazwyczaj niecelny. Pewnym punktem gości był także bramkarz Marek Kozioł, który swoimi interwencjami wprowadzał spokój w szeregach zespołu z Nowego Sącza.
Gospodarze jeszcze w pierwszej części stracili swojego najlepszego strzelca (2 gole) Bartosza Iwana, który w jednej sytuacji został uderzony łokciem w głowę, co umknęło uwadze arbitra i musiał opuścić boisko. Po badaniach w szpitalu okazało się, że nic poważnego Iwanowi się nie stało, ale gospodarze zostali pozbawieni swojego żądła z przodu. Wprowadzony Daniel Koczon starał się bardzo, ale nie doszedł do żadnej sytuacji, którą mógłby zamienić na gola. Na mały plus zasłużył również Mariusz Muszalik, który rozegrał pierwszy mecz od pucharowego starcia z Wartą Poznań (potem na długie tygodnie przepadł w rezerwach) i ten występ należy uznać za co najmniej poprawny. To dopiero drugi występ w sezonie w pełnym wymiarze czasowym filigranowego pomocnika.
Pomyłka goniła pomyłkę
Najsłabszym aktorem sobotniego meczu był jednak sędzia z Torunia Bartosz Frankowski, który w ogóle nie czuł ducha gry i nie dawał pograć obu zespołom. Bardzo często nabierał się na teatralne upadki zawodników, odgwizdywał wątpliwe przewinienia, głównie przeciw żółto-biało-niebieskim. Nie ustrzegł się kilku poważnych błędów, które arbitrowi walczącemu o awans do ekstraklasy, najzwyczajniej w świecie nie przystoją. Do nich należy zaliczyć przede wszystkim puszczenie gry po złapaniu piłki przez bramkarza Sandecji poza polem karnym w 78. minucie meczu. Sędzia nie wypaczył wyniku spotkania, ale nie pomógł zespołom w grze i przyczynił się swoją postawą do tego, że kibice oglądali nieciekawe zawody. Zabrakło w nich bramek, nie zabrakło walki i zaangażowania z obu stron. Pewien progres w wykonaniu Olimpii należy odnotować, bo po trzech kolejnych porażkach udało się zdobyć punkt. To jednak wciąż mało. Teraz przed Olimpią mecz pucharowy z Arką Gdynia i niedzielny pojedynek w Niecieczy. Na małopolskiej ziemi na pewno zabraknie Łukasza Zaniewskiego, który przeciw Sandecji ujrzał czwartą żółtą kartkę w sezonie. Wciąż nie w pełni sił są inni pomocnicy Adam Banasiak i Andrzej Matwijów. Kolejny trudny tydzień przed Olimpią.
Trenerzy o meczu
Mariusz Kuras (trener Sandecji Nowy Sącz) – Przyjechaliśmy z nastawieniem powalczenia o trzy punkty. Myślę, że zespół gospodarzy wyszedł z podobnego założenia. To był mecz walki, z cyklu, kto pierwszy strzeli bramkę, ten wygra. Z naszej strony sytuacji do zdobycia gola było jak na lekarstwo, drużyna gospodarzy, też klarownych okazji nie miała. Z obu stron brakowało ostatniego podania, wszystkie akcje kończyły się w zasadzie tuż przed polem karnym. Gospodarze w drugiej części byli więcej przy piłce, ale nic z tego nie wynikło, dlatego skończyło się 0:0.
Grzegorz Wesołowski (trener Olimpii Elbląg) – Mariusz (trener Sandecji – przyp. red.) powiedział praktycznie wszystko o tym meczu. Zgadzam się z nim co do joty. Chcieliśmy bardzo ten mecz wygrać. Nie udało się zrealizować jednak przedmeczowego planu, ale widziałem dużą determinację i zaangażowanie swoich zawodników. Ciężko się gra, jeśli wcześniej przegrywa się trzy mecze i grając jednocześnie o zwycięstwo, trzeba zagrać tak, by nie stracić gola i nie przegrać. Chwała zawodnikom za realizację tego, co sobie nakreśliliśmy, bo w dużej mierze, poza zdobyciem bramek, zrealizowali to, co sobie założyliśmy. Szkoda, że nie wygraliśmy, bo nie ma dobrego podsumowania tego dzisiejszego meczu. Obie drużyny chciały wygrać, obu się to nie udało, remis należy uznać za sprawiedliwe rozstrzygnięcie. Próbujemy różnych rozwiązań w ataku, kiedy myślałem, że to już zaskoczy, bo Bartek Iwan jest takim lisem pola karnego, piłka go szuka i te bramki dla nas strzelał, to dziś przytrafiła się kontuzja i musiał przedwcześnie opuścić boisko. Wciąż największy problem mamy z przodu, z wykończeniem akcji, pomimo że największy nacisk na treningach kładziemy właśnie na te ofensywne elementy i finalizowanie akcji. Dziś choć nie było sytuacji stuprocentowych, to były okazje, z których dobry napastnik coś by zrobił. Okno transferowe jest już jednak zamknięte, a z uwagi na szeroką kadrę jaką dysponujemy i nasz budżet nie rozglądamy się za wolnymi zawodnikami, tak jak nasi rywale, którzy wciąż ściągają ludzi do grania. Tematu kolejnych transferów do Olimpii nie ma.
Zobacz tabelę I ligi.
Olimpia Elbląg – Sandecja Nowy Sącz 0:0
Olimpia: Krzysztof Stodoła – Paweł Wojciechowski, Marcin Staniek, Marcin Pacan, Sławomir Szary, Mariusz Muszalik, Krzysztof Kaczmarczyk, Lubomir Lubenow, Mateusz Kołodziejski, Bartłomiej Bartosiak (58. Łukasz Zaniewski), Bartosz Iwan (32. Daniel Koczon)
Sandecja: Marek Kozioł – Sebastian Fechner, Jan Frohlich, Tomasz Midzierski, Marcin Woźniak, Rafał Berliński, Dariusz Gawęcki (62. Bartosz Wiśniewski), Lukas Janic, Filip Burkhardt, Sebastian Szczepański (46. Patryk Jędrzejowski), Arkadiusz Aleksander (80. Wojciech Trochim)
Żółte kartki: Muszalik, Zaniewski (Olimpia) – Fechner, Berliński, Szczepański, Jędrzejowski (Sandecja)
Sędziował: Bartosz Frankowski (Toruń)
Widzów: 900
Komplet wyników 10. kolejki I ligi w sezonie 2011/12: Olimpia Elbląg – Sandecja Nowy Sącz 0:0, Dolcan Ząbki – Polonia Bytom 0:0, GKS Katowice – Zawisza Bydgoszcz 0:1, Olimpia Grudziądz – Piast Gliwice 2:0. Mecze niedzielne: KS Polkowice – Nieciecza, Ruch Radzionków – Warta Poznań, Flota Świnoujście – Pogoń Szczecin, Kolejarz Stróże – Arka Gdynia, Górnik Łęczna – Wisła Płock.
Elblążanie meczem z Sandecją zakończyli serial trzech kolejnych występów przed własną publicznością. Bilans tych spotkań jest jednak bardzo mizerny. Zaledwie punkt w trzech konfrontacjach, to wynik bardzo daleki od oczekiwań, zarówno kibiców, jak i zapewne trenerów oraz zawodników Olimpii. Zwycięstwo w meczu z Sandecją było zdecydowanie w zasięgu elblążan, którzy może nie posiadali zdecydowanej przewagi nad rywalem, ale stworzyli groźniejsze sytuacje podbramkowe. Zabrakło szczęścia, wykończenia i skuteczności. Czyli nihil novi w wykonaniu podopiecznych Grzegorza Wesołowskiego.
Bez bramek, bez większych emocji
Kibice, których było więcej niż na środowym meczu z Piastem i którzy przez cały mecz głośno dopingowali żółto-biało-niebieskich, nie obejrzeli zbyt porywającego widowiska. Przez większą część meczu Olimpia przeważała, ale z tej przewagi nie wynikło nic konkretnego. Akcje elblążan kończyły się w zasadzie przed polem karnym, gdzie brakowało wykończenia, a jeśli już następował strzał, to zazwyczaj niecelny. Pewnym punktem gości był także bramkarz Marek Kozioł, który swoimi interwencjami wprowadzał spokój w szeregach zespołu z Nowego Sącza.
Gospodarze jeszcze w pierwszej części stracili swojego najlepszego strzelca (2 gole) Bartosza Iwana, który w jednej sytuacji został uderzony łokciem w głowę, co umknęło uwadze arbitra i musiał opuścić boisko. Po badaniach w szpitalu okazało się, że nic poważnego Iwanowi się nie stało, ale gospodarze zostali pozbawieni swojego żądła z przodu. Wprowadzony Daniel Koczon starał się bardzo, ale nie doszedł do żadnej sytuacji, którą mógłby zamienić na gola. Na mały plus zasłużył również Mariusz Muszalik, który rozegrał pierwszy mecz od pucharowego starcia z Wartą Poznań (potem na długie tygodnie przepadł w rezerwach) i ten występ należy uznać za co najmniej poprawny. To dopiero drugi występ w sezonie w pełnym wymiarze czasowym filigranowego pomocnika.
Pomyłka goniła pomyłkę
Najsłabszym aktorem sobotniego meczu był jednak sędzia z Torunia Bartosz Frankowski, który w ogóle nie czuł ducha gry i nie dawał pograć obu zespołom. Bardzo często nabierał się na teatralne upadki zawodników, odgwizdywał wątpliwe przewinienia, głównie przeciw żółto-biało-niebieskim. Nie ustrzegł się kilku poważnych błędów, które arbitrowi walczącemu o awans do ekstraklasy, najzwyczajniej w świecie nie przystoją. Do nich należy zaliczyć przede wszystkim puszczenie gry po złapaniu piłki przez bramkarza Sandecji poza polem karnym w 78. minucie meczu. Sędzia nie wypaczył wyniku spotkania, ale nie pomógł zespołom w grze i przyczynił się swoją postawą do tego, że kibice oglądali nieciekawe zawody. Zabrakło w nich bramek, nie zabrakło walki i zaangażowania z obu stron. Pewien progres w wykonaniu Olimpii należy odnotować, bo po trzech kolejnych porażkach udało się zdobyć punkt. To jednak wciąż mało. Teraz przed Olimpią mecz pucharowy z Arką Gdynia i niedzielny pojedynek w Niecieczy. Na małopolskiej ziemi na pewno zabraknie Łukasza Zaniewskiego, który przeciw Sandecji ujrzał czwartą żółtą kartkę w sezonie. Wciąż nie w pełni sił są inni pomocnicy Adam Banasiak i Andrzej Matwijów. Kolejny trudny tydzień przed Olimpią.
Trenerzy o meczu
Mariusz Kuras (trener Sandecji Nowy Sącz) – Przyjechaliśmy z nastawieniem powalczenia o trzy punkty. Myślę, że zespół gospodarzy wyszedł z podobnego założenia. To był mecz walki, z cyklu, kto pierwszy strzeli bramkę, ten wygra. Z naszej strony sytuacji do zdobycia gola było jak na lekarstwo, drużyna gospodarzy, też klarownych okazji nie miała. Z obu stron brakowało ostatniego podania, wszystkie akcje kończyły się w zasadzie tuż przed polem karnym. Gospodarze w drugiej części byli więcej przy piłce, ale nic z tego nie wynikło, dlatego skończyło się 0:0.
Grzegorz Wesołowski (trener Olimpii Elbląg) – Mariusz (trener Sandecji – przyp. red.) powiedział praktycznie wszystko o tym meczu. Zgadzam się z nim co do joty. Chcieliśmy bardzo ten mecz wygrać. Nie udało się zrealizować jednak przedmeczowego planu, ale widziałem dużą determinację i zaangażowanie swoich zawodników. Ciężko się gra, jeśli wcześniej przegrywa się trzy mecze i grając jednocześnie o zwycięstwo, trzeba zagrać tak, by nie stracić gola i nie przegrać. Chwała zawodnikom za realizację tego, co sobie nakreśliliśmy, bo w dużej mierze, poza zdobyciem bramek, zrealizowali to, co sobie założyliśmy. Szkoda, że nie wygraliśmy, bo nie ma dobrego podsumowania tego dzisiejszego meczu. Obie drużyny chciały wygrać, obu się to nie udało, remis należy uznać za sprawiedliwe rozstrzygnięcie. Próbujemy różnych rozwiązań w ataku, kiedy myślałem, że to już zaskoczy, bo Bartek Iwan jest takim lisem pola karnego, piłka go szuka i te bramki dla nas strzelał, to dziś przytrafiła się kontuzja i musiał przedwcześnie opuścić boisko. Wciąż największy problem mamy z przodu, z wykończeniem akcji, pomimo że największy nacisk na treningach kładziemy właśnie na te ofensywne elementy i finalizowanie akcji. Dziś choć nie było sytuacji stuprocentowych, to były okazje, z których dobry napastnik coś by zrobił. Okno transferowe jest już jednak zamknięte, a z uwagi na szeroką kadrę jaką dysponujemy i nasz budżet nie rozglądamy się za wolnymi zawodnikami, tak jak nasi rywale, którzy wciąż ściągają ludzi do grania. Tematu kolejnych transferów do Olimpii nie ma.
Zobacz tabelę I ligi.
Olimpia Elbląg – Sandecja Nowy Sącz 0:0
Olimpia: Krzysztof Stodoła – Paweł Wojciechowski, Marcin Staniek, Marcin Pacan, Sławomir Szary, Mariusz Muszalik, Krzysztof Kaczmarczyk, Lubomir Lubenow, Mateusz Kołodziejski, Bartłomiej Bartosiak (58. Łukasz Zaniewski), Bartosz Iwan (32. Daniel Koczon)
Sandecja: Marek Kozioł – Sebastian Fechner, Jan Frohlich, Tomasz Midzierski, Marcin Woźniak, Rafał Berliński, Dariusz Gawęcki (62. Bartosz Wiśniewski), Lukas Janic, Filip Burkhardt, Sebastian Szczepański (46. Patryk Jędrzejowski), Arkadiusz Aleksander (80. Wojciech Trochim)
Żółte kartki: Muszalik, Zaniewski (Olimpia) – Fechner, Berliński, Szczepański, Jędrzejowski (Sandecja)
Sędziował: Bartosz Frankowski (Toruń)
Widzów: 900
Komplet wyników 10. kolejki I ligi w sezonie 2011/12: Olimpia Elbląg – Sandecja Nowy Sącz 0:0, Dolcan Ząbki – Polonia Bytom 0:0, GKS Katowice – Zawisza Bydgoszcz 0:1, Olimpia Grudziądz – Piast Gliwice 2:0. Mecze niedzielne: KS Polkowice – Nieciecza, Ruch Radzionków – Warta Poznań, Flota Świnoujście – Pogoń Szczecin, Kolejarz Stróże – Arka Gdynia, Górnik Łęczna – Wisła Płock.
OK