12 lipca zmarł Henryk Kadyszewski, były trener piłkarzy ręcznych Olimpii Elbląg. Poprosiliśmy byłych piłkarzy, podopiecznych trenera, o wspomnienie o szkoleniowcu. Zobacz zdjęcia drużyny.
Druga połowa lat 70. tych. W Przemyślu miejscowy Czuwaj podejmuje Olimpię Elbląg w meczu II ligi piłki ręcznej. Trenerem żółto-biało-niebieskich jest Henryk Kadyszewski. - Hala ciasna, kibice stoją tuż przy liniach. Wynik na styku. Sędzia w ostatnich minutach meczu dyktuje karnego dla nas, dzięki czemu wygrywamy. Kibice nie są zadowoleni z rozstrzygnięcia, nasz trener parę razy dostał parasolką od miejscowych – wspomina Zdzisław Nowakowski, jeden z piłkarzy ręcznych Olimpii.
- Po wyjściu na parking okazało się, że nasz autobus ma przebite wszystkie opony. Jakoś musieliśmy przeczekać do poniedziałku, żeby wulkanizację otworzyli – dodał Jerzy Zamojski, kolejny piłkarz z drużyny Henryka Kadyszewskiego.
To tylko jedna z wielu anegdot z czasów, kiedy piłkarzy ręcznych Olimpii prowadził Henryk Kadyszewski. Do Elbląga przyjechał w 1975 r. objąć beniaminka II ligi. Dotychczasowy trener Olimpijczyków Mieczysław Pleśniak chciał skupić się na trenowaniu młodzieży w Truso i pracy nauczyciela w Technikum Mechanicznym – mówił Zdzisław Nowakowski.
Tymczasem w Technikum Rolniczym w Bartoszycach świętowano mistrzostwo Polski szkół średnich w piłce ręcznej. Trenerem nowych mistrzów Polski był miejscowy nauczyciel wychowania fizycznego Henryk Kadyszewski. Prowadził także miejscowy zespół Łyny Bartoszyce. Pewną ciekawostka jest fakt, że piłkarzem ręcznym nie był. Prawdopodobnie z piłką ręczną zetknął się dopiero na studiach na poznańskiej Akademii Wychowania Fizycznego.
- Mieczysław Pleśniak namówił go do trenowania Olimpii - mówił Zenon Korzeniewski.
- Zdzisław Olszewski zatrudnił go w Zakładach Wielkiego Proletariatu w dziale socjalnym. Miał się zajmować rekreacją – wspominał Ireneusz Ziemiński.
- Miał do nas podejście i potrafił zmobilizować do wytężonej pracy. Pamiętam taki trening, na który trener przyszedł z pudłem czekolad. Zarządził mini turniej w drużynach trzyosobowych. Trzeba pamiętać, że wówczas czekolada to był rarytas. Zwycięzcy mieli dostać po cztery czekolady, drugie miejsce trzy, trzecie jeden... Walczyliśmy o te słodycze jak o mistrzostwo Polski – śmiał się Zdzisław Nowakowski
- W porównaniu do Mieczysława Pleśniaka zwracał większą uwagę na wybieganie, szybkość - uzupełnił Jakub Nowakowski.
- Na dworze lało, więc na tę samą salę, w której mieliśmy trening przyszli piłkarze nożni prowadzeni przez Wojciecha Łazarka. Od słowa do słowa postanowiliśmy zagrać w nogę na hali... Skończyło się chyba na 10:2 dla nas i Wojciech Łazarek wygnał swoich podopiecznych na bieganie w tej ulewie „za karę“, że z nami przegrali - uzupełnił Jerzy Zamojski.
- Byliśmy jedną wielką rodziną. Pracowaliśmy w Zakładach Wielkiego Proletariatu, który opiekował się piłką ręczną. Dobrze tam mieliśmy. Przychodziliśmy do pracy rano, a o godzinie 10 wychodziliśmy na przystanek autobusowy na trening - wspominał Ireneusz Ziemiński. - Praktycznie spędzaliśmy ze sobą cały dzień. Jeździliśmy na turnieje do Czechosłowacji, Niemiec, Szwecji... Trzeba też wspomnieć Mieczysława Jopa, naszego kierownika sekcji i Zdzisława Olszewskiego, dyrektora ZWP.
- Jak trafiłem do wojska, to trener Kadyszewski poszedł do dowódcy jednostki załatwiać, żebym mógł z drużyną trenować i jeździć na mecze. A że na unitarce przepustek nie było, to jeździł ze mną kapral, który miał mnie pilnować - dodał Jakub Nowakowski.
Olimpia wówczas grała w II lidze. Największe sukcesy drużyna Henryka Kadyszewskiego odniosła w sezonie 1977/78. Po rundzie jesiennej elblążanie byli na drugim miejscu ze stratą dwóch punktów do pierwszej Piotrcovii Piotrków Trybunalski. W Pucharze Polski podopieczni Henryka Kadyszewskiego awansowali do półfinału, na który... nie pojechali. Ostatecznie Olimpijczycy zakończyli sezon na 6. miejscu.
- Operatywny był, co było ważne w tamtych czasach. Przyjechaliśmy na jakiś turniej w Bułgarii, 30 godzin w autobusie. Wszyscy głodni i zmęczeni... Patrzymy, a trener idzie z kartonem bułgarskich kiełbasek z rusztu - wspomina Jerzy Zamojski.
- Był dla nas jak starszy kolega. Ale jak były rozgrywki ligowe, to nie ma że boli - dodał Zdzisław Nowakowski.
- Dał nam trochę radości. Może wynik sportowy nie był taki, jaki chcieliśmy, ale... mieliśmy taką drużynę jaką mieliśmy - uzupełnił Ireneusz Ziemiński.
- Dzięki niemu dostałem swoje pierwsze mieszkanie - dodał Jerzy Zamojski. - A wtedy zdobyć mieszkanie to było coś.
Henryk Kadyszewski odszedł z funkcji trenera Olimpii w 1980 r., po tym jak elbląska drużyna spadła do III ligi. - Na ostatnim spotkaniu trener wstał, każdemu podał rękę, podziękował za grę - mówił Zenon Korzeniowski
Do trenowania piłki ręcznej już nie wrócił. W latach 1981 - 85 był szefem wyszkolenia w Wojewódzkiej Federacji Sportu w Elblągu. Następnie wyjechał „za chlebem“ do USA. - Imał się różnych prac. Wiem, że nawet strzygł barany - wyjaśniał Ireneusz Ziemiński. W 2015 r. wrócił do Polski. Zmarł 12 lipca w Domu Pomocy Społecznej „Niezapominajka“ w Elblągu. Pochowany został na tzw. „Starej Dębicy“ w Elblągu.