
Początkowo wieczór wróżb matrymonialnych przeznaczony był wyłącznie dziewcząt i obchodzono go w wigilię św. Andrzeja, czyli 29 listopada. Sam zwyczaj wróżenia w celu znalezienia tego właściwego mężczyzny na całe życie, dotyczy całej Europy i według niektórych hipotez wywodzi się ze starożytnej Grecji. Bawiąc się warto jednak pamiętać, że wróżyć można co roku, buty zmieniamy dużo częściej niż kiedyś, a ze źle trafionym małżonkiem nie zawsze można tak łatwo i szybko się rozstać…
Według etnografa prof. Witolda Klingera, na greckie korzenie andrzejek, wskazuje źródłosłów imienia Andrzej (gr. Andress) i greckie słowa aner, andros, oznaczające męża, mężczyznę. Jak wynika z prowadzonych przez etnografów badań, matrymonialne wróżby listopadowe traktowano bardzo poważnie, a odprawiające je indywidualnie lub grupowo dziewczęta szczerze wierzyły w siły sprawcze tychże reliktów magii miłości i płodności.
Magiczne zasiewy
Na wschodzie Polski w celach matrymonialnych, jeszcze w XX wieku młode dziewczęta w garnkach lub na małych grządkach zwanych poletkami św. Andrzeja wysiewały ziarna lnu i konopi. Przy czym w jak najszybszym przybyciu do domu męskiego konkurenta miało dopomóc zagrabianie/gładzenie poletek męskimi spodniami. Na graniczących z Huculszczyzną ziemiach polskich także ziarna lnu i konopi rozsypywano wokół łóżek panien lub wprost do pościeli, po czym rozebrane do naga kobiety obsypywały się nim nawzajem „na szczęście” w miłości i macierzyństwie.
Sny przyszłości
Dziewczyna, której miał się przyśnić wybranek odpowiednio się do nocnego odpoczynku przygotowywała. Już od rana 29 listopada pościła i modliła się do św. Andrzeja. Ramy okien, drzwi i furtek smarowała czosnkiem, chcąc uchronić się w ten sposób przed snem złym i upiorami, które według wierzeń ludowych snuły się w jesienne noce po ziemi. Podobnym celom na południu Polski miało służyć rozpalanie w obejściu domów, gdzie mieszkały panny, ognisk zwanych ogniami św. Andrzeja, przy których czuwano przez całą noc.
Wróżby długoterminowe
Aby w Boże Narodzenie można było odczytać wróżbę pozytywną, zwiastującą rychłe zamążpójście, należy w dzień św. Andrzeja uciętą przez zainteresowaną dziewczynę gałązkę wiśni lub czereśni wstawić do wazonu z wodą. Jeśli gałązka zakwitnie na święta – dziewczyna wierzyła, że w ciągu roku znajdzie odpowiedniego amanta i wyjdzie za mąż; jeśli gałązka nie zakwitła – czekać trzeba było kolejny rok…
Dziś bawimy się do rana… z przymrużeniem oka
Obecnie w naszym kraju znana powszechnie jest wróżba, losowania różnych przedmiotów o symbolicznym znaczeniu, które umieszczane były pod talerzykami. I tak: obrączka oznacza ślub, różaniec – stan zakonny, a listek – staropanieństwo. Praktykowane jest też odgadywanie przyszłości i wyglądu przyszłego narzeczonego z kształtów ulanego wosku, który rzuca cień na oświetloną ścianę. Inna wróżba, przeznaczona tylko dla niezamężnych panien na wydaniu, polega na ustawianiu przez uczestniczki zabawy swoich butów gęsiego jeden za drugim, przy czym ostatni trzewik przestawiany jest potem na początek kolejki, która zmierza do progu drzwi wejściowych. Wierzy się, że ta panna, której but pierwszy przekroczy próg pomieszczenia, jako pierwsza wyjdzie za mąż - choć wcześniej warto jednak się upewnić, co do jakości wywróżonego narzeczonego. Osoby, którym w tym roku wróżby sprzyjać nie będą, zawsze mogą liczyć na łut szczęścia już za rok.
Magiczne zasiewy
Na wschodzie Polski w celach matrymonialnych, jeszcze w XX wieku młode dziewczęta w garnkach lub na małych grządkach zwanych poletkami św. Andrzeja wysiewały ziarna lnu i konopi. Przy czym w jak najszybszym przybyciu do domu męskiego konkurenta miało dopomóc zagrabianie/gładzenie poletek męskimi spodniami. Na graniczących z Huculszczyzną ziemiach polskich także ziarna lnu i konopi rozsypywano wokół łóżek panien lub wprost do pościeli, po czym rozebrane do naga kobiety obsypywały się nim nawzajem „na szczęście” w miłości i macierzyństwie.
Sny przyszłości
Dziewczyna, której miał się przyśnić wybranek odpowiednio się do nocnego odpoczynku przygotowywała. Już od rana 29 listopada pościła i modliła się do św. Andrzeja. Ramy okien, drzwi i furtek smarowała czosnkiem, chcąc uchronić się w ten sposób przed snem złym i upiorami, które według wierzeń ludowych snuły się w jesienne noce po ziemi. Podobnym celom na południu Polski miało służyć rozpalanie w obejściu domów, gdzie mieszkały panny, ognisk zwanych ogniami św. Andrzeja, przy których czuwano przez całą noc.
Wróżby długoterminowe
Aby w Boże Narodzenie można było odczytać wróżbę pozytywną, zwiastującą rychłe zamążpójście, należy w dzień św. Andrzeja uciętą przez zainteresowaną dziewczynę gałązkę wiśni lub czereśni wstawić do wazonu z wodą. Jeśli gałązka zakwitnie na święta – dziewczyna wierzyła, że w ciągu roku znajdzie odpowiedniego amanta i wyjdzie za mąż; jeśli gałązka nie zakwitła – czekać trzeba było kolejny rok…
Dziś bawimy się do rana… z przymrużeniem oka
Obecnie w naszym kraju znana powszechnie jest wróżba, losowania różnych przedmiotów o symbolicznym znaczeniu, które umieszczane były pod talerzykami. I tak: obrączka oznacza ślub, różaniec – stan zakonny, a listek – staropanieństwo. Praktykowane jest też odgadywanie przyszłości i wyglądu przyszłego narzeczonego z kształtów ulanego wosku, który rzuca cień na oświetloną ścianę. Inna wróżba, przeznaczona tylko dla niezamężnych panien na wydaniu, polega na ustawianiu przez uczestniczki zabawy swoich butów gęsiego jeden za drugim, przy czym ostatni trzewik przestawiany jest potem na początek kolejki, która zmierza do progu drzwi wejściowych. Wierzy się, że ta panna, której but pierwszy przekroczy próg pomieszczenia, jako pierwsza wyjdzie za mąż - choć wcześniej warto jednak się upewnić, co do jakości wywróżonego narzeczonego. Osoby, którym w tym roku wróżby sprzyjać nie będą, zawsze mogą liczyć na łut szczęścia już za rok.
mk