Wczoraj gruchnęła w lokalnych mediach wieść, że elbląski ratusz zwołuje pilną, nadzwyczajną sesję zdalną Rady Miejskiej w sprawie pomocy przedsiębiorcom. Włodarze nasi będą kolektywnie pochylać się nad sprawą pomocy publicznej tej cierpiącej z powodu obostrzeń anty-epidemicznych grupie społecznej. Bardzo ładnie i cel niewątpliwie szczytny. Zanim posypiemy jednak gremialnie głowy popiołem i na kolanach ruszymy przepraszać naszych dobrodziejów-kapitalistów za epidemiczną i ekonomiczną rzeź, jaką im niewiniątkom jako społeczeństwo urządziliśmy, to chciałbym zwrócić uwagę mieszkańców na kilka dość istotnych spraw.
W tym ogólnym lamencie neoliberałów, który podniósł się w ubiegłym tygodniu (po przyjęciu stosownych poprawek do tzw. "ustawy anty-covidowej) nad bidulkami-kapitalistami nie mówi się nam bowiem kilku co najmniej rzeczy.
Po pierwsze, że to ta właśnie burżuazja i biznes najwięcej kosztuje państwo od początku pandemii (w chwili obecnej już ok. 160-180 mld zł [ostatnie dane rządowe pochodzą z października 2020], docelowo będzie to 212 mld zł, a to nie jest zapewne ich ostatnie słowo).
Po drugie, Pan Senator Jerzy Wcisła (PO), wielki orędownik dofinansowywania przedsiębiorców-wolnorynkowców z kiesy publicznej - bynajmniej przy tym nie socjalista, jako i ci wolnorynkowi przecież przedsiębiorcy, zauważmy - zapomina przy okazji swoich ostatnich konferencji i wywiadów prasowych w tej sprawie opisać skutków swojego dziś bezwarunkowego i cokolwiek pochopnego, jak na rozważnego senatora, poparcia dla kapitału. Pokrótce: opłaty z uiszczanych przez restauratorów koncesji są tzw. środkami celowymi - tzn., że nie trafiają do jednego wielkiego worka z napisem "budżet samorządu", tylko są przeznaczane na konkretny cel: przeciwdziałanie alkoholizmowi, w czym zawiera się np. utrzymanie instytucji odwykowych dla osób uzależnionych. Koncesje stanowią istotną część finansowania tego celu, co powoduje, że - jak mówią nieoficjalnie przedstawiciele wielu samorządów - brak opłat mógłby przełożyć się na realne problemy wielu ośrodków. Krótko mówiąc: spełnienie dziś kolejnych zachcianek nienasyconej burżuazji i biznesu zaowocuje tym, że jutro przyjdzie pan prezydent Wróblewski i powie nam, że znów zabrakło mu pieniędzy na ustawowe obowiązki i dołóżże teraz Rządzie i Podatniku, bo będziemy musieli zamykać kolejne instytucje, jak to niedawno miało choćby miejsce w przypadku Pogotowia Socjalnego w Elblągu.
Jest jeszcze inna sprawa. Na 2021 r. rząd przewidział danie gminom możliwości zwolnienia z opłaty lub zmiany jej terminu, w dniach 13-19 stycznia pracowały nad nią komisje Senatu, a we wtorek 19 stycznia Komisja Finansów Publicznych zarekomendowała poprawki do przyjęcia, co się stało. Nawet gdyby ustawa przeszła teraz do podpisu prezydenta w ekspresowym tempie, to mało prawdopodobne jest, by gminy zdążyły na jej podstawie uchwalić odpowiednie zwolnienie lub wydłużenie terminu najbliższej opłaty (koncesje opłacane są do 31 stycznia, 31 maja i 30 września danego roku kalendarzowego). To stąd taki pośpiech naszych neoliberałów oraz nadzwyczajny tryb obradowania elbląskiej Rady Miejskiej, którzy próbują nie dopuścić w ten sposób do debaty publicznej nad sensownością tych proponowanych (choć bardziej: wykrzykiwanych nam cokolwiek panicznie w mediach) zmian. Zmian, na których uchwalenie przez samorządy jest czas do 31 marca br., zatem naprawdę nie ma powodu do procedowania i podejmowania decyzji o milionowych kwotach zapomóg dla biznesu w jakimś bazarowym pośpiechu. Ktoś przytomniejszy zapytałby może: - Tylko co w tym roszczeniowym, cokolwiek rynkowym towarzystwie robią miejscy włodarze, którzy o stan finansów miejskich troszczyć się powinni w pierwszej kolejności?
Pan Senator Jerzy Wcisła (PO) mówi również we wczorajszej prasie, i nawet mu wierzę, bez sprawdzania szczegółów, że w budżecie miasta Elbląga zabraknie ok. 2 mln złotych - z tytułu roszczeń przedsiębiorców w tej koncesyjnej sprawie, nad którą się tu rozwodzę. Zapowiada interwencję w Senacie RP z wnioskiem legislacyjnym dającym samorządom prawo do otrzymania zwrotu utraconych dochodów z tytułu zwolnień z opłat. Godne to i sprawiedliwe, a dla elbląskiej szkatuły niewątpliwie zbawienne. Podpowiem zatem Panu Senatorowi, że ja z kolei nabyłem niedawno wiedzy o innych ok. 3.5 mln złotych, które miasto wyrzuca niefrasobliwie w błoto, podobnie bezpowrotnie. Chodzi tu o roczny koszt wynagrodzeń dla katechetów prowadzących lekcje religii w elbląskich szkołach, o czym od kilku dni piszą media i alarmują aktywiści. Płacimy za nie wszyscy, to pieniądze z budżetu Elbląga. Tematem kosztów lekcji religii w elbląskich szkołach zainteresowała się grupa "Świecka szkoła Pomorze", która przygotowuje szerszy raport w tej sprawie, zatem niebawem dowiemy się więcej - polecam śledzić ten temat. Czy jednak w związku z powyższym możemy również liczyć na inicjatywę Pana Senatora dot. wyrównania miastu Elbląg tych zbędnych i sprzecznych z Konstytucją kosztów? Myślę, że wiele mieszkanek i mieszkańców miasta - w tym niżej podpisany - byłoby wdzięcznych za również i taką inicjatywę Senatora Ziemi Elbląskiej.
Moim zdaniem, to ta dzisiejsza akcja neoliberalnej opozycji, u nas w ratuszu akurat rządzącej, wymierzona jest nie tyle w pomoc przedsiębiorcom - jakiej zresztą otrzymują oni np. w porównaniu do pracowników, których najbardziej dotykają skutki obostrzeń związanych z pandemią, aż w nadmiarze - co w tzw. dokopanie rządowi bez oglądania się na późniejsze tej grubej nieodpowiedzialności skutki. Tyle że dla odpowiedzialnego stanowienia prawa i rozumnego dysponowania wiecznie dziurawym przecież, samorządowym budżetem pośpiech taki bynajmniej wskazany nie jest.
Opłaty za koncesje można przecież rozłożyć do spłaty na dłuższy okres, nawet na przyszły rok, nie trzeba ich znosić, wystarczy zracjonalizować. Co więcej, nikt nam przy okazji tych medialnych pohukiwań przedsiębiorców oraz ich politycznego lobby w ratuszu i senacie nie mówi, że kwota opłat koncesyjnych naliczana jest indywidualnie i zależy od wysokości sprzedaży w danym okresie - jeżeli zatem sprzedaż była minimalna, to i opłata z tego tytułu będzie niewiele wyższa. A przecież osoby z chorobą alkoholową, do liczby których wzrostu działalność tego biznesu się przyczynia - i za co jest słusznie przecież opodatkowywana - nigdzie w tym czasie nie zniknęły, podobnie jak ich problemy.
Przedsiębiorcy oczywiście na takie słowa załamują ręce, podnoszą głos, zrzucają odpowiedzialność na władze publiczne i nie wykazują tu zrozumienia ani śladowej społecznej odpowiedzialności prowadzonego przez siebie biznesu, jednak państwo i odpowiedzialni rządzący już muszą. Nie dajmy się zwieść temu teatrzykowi dla gawiedzi - tu chodzi przede wszystkim o pieniądze. Bo posłużmy się lewacką matematyką: pismo do ratusza w sprawie nadzwyczajnej pomocy podpisało 25 przedsiębiorców (czy jest dużo więcej knajp i lokali z podobnymi problemami w Elblągu?), co daje nam ok. 2 mln zł ulg, o których wspomina Pan Senator, podzielone między ok. 25 przedsiębiorców, co z kolei daje jednostkową ulgę finansowaną przez podatnika w wysokości 80 tysięcy złotych na tzw. przedsiębiorczą głowę. Kto by nie chciał? Jeszcze osobę bezrobotną można zatrudnić przy takiej pomocy publicznej, o czym z pewnością pamięta w podobnych przypadkach przedsiębiorczyni społeczna Krystyna Janda.
Żaden też z przedsiębiorców, z którymi rozmawiałem przygotowując ten tekst, nie miał ochoty podzielić się - nawet anonimowo - kwotą, jaką z tytułu koncesji musiałby odprowadzić do budżetu miasta, co jest zachowaniem dość znamiennym dla tej grupy społecznej (dla lokali w mieście o wielkości i charakterystyce Elbląga to kwoty rzędu kilku- kilkunastu tysięcy złotych; dla dużych klubów, nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych). Nie jest też tak, że wszyscy właściciele lokali z powodu epidemiologicznych obostrzeń powinni otrzymać podobną pomoc - w głównej mierze należy się ona bowiem tym, którzy np. wyłącznie z tej działalności żyją i dziś ponoszą realne straty, jak bary i puby, ale już nie np. tym, dla których koncesja jest tylko dodatkiem do działalności restauracyjnej - a dziś zbędnym kosztem - aktualnie odbywającej się w trybie niskokosztowym i przy zredukowanym personelu, czyli na dowóz. Na dowóz, który jak dowiaduję się od samych elbląskich przedsiębiorców, przynosi niektórym z nich znacznie większe zyski, niż miało to miejsce przed pandemią. To wszystko są rzeczy, o których opinia publiczna - a i zapewne część naszych Miejskich Radnych - nie jest poinformowana, stąd mój dzisiejszy tekst.
W elbląskim ratuszu nie ma dziś lewicy, która upomniałaby się o Rozum i Godność Człowieka Pracy w podobnych sytuacjach, ja zaś bynajmniej nie jestem zwolennikiem tego opresyjnego reżimu. Jednak to co robi aktualnie tzw. opozycja totalna, jak samookreślił ją kiedyś Grzegorz Schetyna (PO), to już wygląda na sabotaż państwa polskiego bez względu na wszystko. Podobną taktykę "spalonej ziemi" zastosowali neoliberałowie już wcześniej np. przy transformacji ustrojowej czy re- i prywatyzacji, jak pamiętamy, zatem "bogatsi" o te doświadczenia zastanówmy się lepiej sto razy, zanim posłuchamy panicznych, podjętych bez jakiejkolwiek sensownej debaty publicznej, aspołecznych, interesownych wyłącznie dla swojej kasty, neoliberalnych podszeptów beneficjentów i elit po raz kolejny. Przestrzegam przed podobnie pochopnym, lekkomyślnym a nieprzemyślanym krokiem zwłaszcza naszych Radnych Miejskich dziś w głosowaniu, bo to nie jest tak, że Państwa wyborcy zapomną faworyzowanie i sute finansowanie jednej, stosunkowo wąskiej grupki zaradnych obywateli, kosztem wszystkich innych. Tym bardziej że o żadnych gwarancjach zatrudnienia nie ma ze strony zwolenników "opcji senackiej" nawet słowa. Skąd zatem ten niecodzienny pośpiech, najdrożsi nasi Włodarze?