A może skorzystać z sugestii ks. prof. Andrzeja Kobylińskiego z UKSW i jedną godzinę religii (rozumianej jako religioznawstwo, a więc nauka o religiach w ogóle) pozostawić w szkole, a katechezę przenieść do sal katechetycznych. Religia w szkole wtedy obowiązkowa, z oceną, a katecheza dla chętnych. Wilk syty i owca cała. Ale słuchanie w Polsce mądrych ludzi decydentom zazwyczaj słabo wychodzi.