Na cmentarzu przy ul. Agrykola świecą pierwsze znicze. To jeszcze nie ta łuna, która rozświetli się 1 listopada, ale już robi wrażenie. Na razie ruch niewielki, ale patrząc po liczbie zniczy, elblążanie cały czas odwiedzają groby bliskich. Zobacz więcej zdjęć.
- Nie lubię 1 listopada, za duży tłum – mówi pan Bronisław, którego spotkaliśmy na cmentarzu. - Lubię się przejść na spacer na cmentarz i odwiedzić żonę.
- Ja tam nie wiem, kto będzie do nas przychodził, jak ja umrę – żali się pani Kazimiera, która porządkuje grób męża. – Syn w Anglii, nie wiadomo czy przyjedzie. Będziemy tu leżeć z mężem zapomniani.
- To prawda. Byłem kilka lat na emigracji i jak się nie ma dobrych relacji z szefostwem, to nie chcą puścić do domu - potwierdza Krystian. – To tylko w Polsce tak się dba o groby.
Przy nagrobkach stoją byli elblążanie, którzy wyjechali z naszego miasta. - Przyjechałam do rodziców spod Jeleniej Góry, by zapalić symboliczny znicz. Wieczorem wracam. Pracuję w hipermarkecie i nie zdążę przyjechać we Wszystkich Świętych – przyznaje pani Barbara.
Pan Andrzej kupuje kwiaty w pobliskiej kwiaciarni: - U mnie to jest taka impreza rodzinna. Wszyscy się porozjeżdżali po Polsce, brat w Warszawie, siostra pod Szczecinem, ja to mam najbliżej, bo z Olsztyna. Przyjechałem posprzątać, bo później nie ma kiedy.
- Przyszłam do siostry, urodziny ma dzisiaj - dodaje pani Maria. – 1 listopada pojadę do rodziców do Gdyni.
- Tu leży cała moja rodzina, bracia, żona. A ja bym chciał jeszcze raz pojechać do Lwowa, do rodziców – marzy z kolei pan Kazimierz.
Na cmentarzu szybko zapada zmrok. Tylko znicze rozświetlają przestrzeń. - Przydałaby się jakaś lampa, bo się boję, że mnie ktoś okradnie – boi się pani Marzena.
- Przyszłam po pracy i teraz po ciemku nie widzę, czy czyste. Człowiek cały dzień pracuje, nawet nie ma kiedy zadbać o bliskich – stwierdza pani Katarzyna, zapamiętale czyszcząc granitowy pomnik.
Najtańsze znicze kosztują 99 groszy. Górnej granicy nie ma. - Różnie ludzie kupują. Niektórzy i trzysta złotych wydadzą – mówi sprzedawczyni handlująca zniczami.
- Sześćdziesiąt złotych dałam za znicze. Ale mają się długo palić – ma nadzieję pani Maria. – Jeszcze kwiaty, razem koło stu złotych wydam.
- Czterdzieści złotych to na same środki czystości wydałam – dodaje pani Katarzyna.
- Około stu pięćdziesięciu – podlicza swoje wydatki pan Kazimierz.
- Dla mamy za pięćdziesiąt i dla żołnierzy wyklętych za dwadzieścia – to już Krystian. – Na emigracji się patriotyzmu nauczyłem.
Kwiaty raczej żywe niż sztuczne. - Chryzantemy głównie, ale też idą róże i hortensje – mówi sprzedawczyni. - Sztuczne to raczej wiązanki.
Cmentarz powoli pustoszeje. Tylko palące się znicze przypominają, że ktoś pamięta...
Sprawdź organizację ruchu wokół elbląskich cmentarzy i trasy komunikacji miejskiej
- Ja tam nie wiem, kto będzie do nas przychodził, jak ja umrę – żali się pani Kazimiera, która porządkuje grób męża. – Syn w Anglii, nie wiadomo czy przyjedzie. Będziemy tu leżeć z mężem zapomniani.
- To prawda. Byłem kilka lat na emigracji i jak się nie ma dobrych relacji z szefostwem, to nie chcą puścić do domu - potwierdza Krystian. – To tylko w Polsce tak się dba o groby.
Przy nagrobkach stoją byli elblążanie, którzy wyjechali z naszego miasta. - Przyjechałam do rodziców spod Jeleniej Góry, by zapalić symboliczny znicz. Wieczorem wracam. Pracuję w hipermarkecie i nie zdążę przyjechać we Wszystkich Świętych – przyznaje pani Barbara.
Pan Andrzej kupuje kwiaty w pobliskiej kwiaciarni: - U mnie to jest taka impreza rodzinna. Wszyscy się porozjeżdżali po Polsce, brat w Warszawie, siostra pod Szczecinem, ja to mam najbliżej, bo z Olsztyna. Przyjechałem posprzątać, bo później nie ma kiedy.
- Przyszłam do siostry, urodziny ma dzisiaj - dodaje pani Maria. – 1 listopada pojadę do rodziców do Gdyni.
- Tu leży cała moja rodzina, bracia, żona. A ja bym chciał jeszcze raz pojechać do Lwowa, do rodziców – marzy z kolei pan Kazimierz.
Na cmentarzu szybko zapada zmrok. Tylko znicze rozświetlają przestrzeń. - Przydałaby się jakaś lampa, bo się boję, że mnie ktoś okradnie – boi się pani Marzena.
- Przyszłam po pracy i teraz po ciemku nie widzę, czy czyste. Człowiek cały dzień pracuje, nawet nie ma kiedy zadbać o bliskich – stwierdza pani Katarzyna, zapamiętale czyszcząc granitowy pomnik.
Najtańsze znicze kosztują 99 groszy. Górnej granicy nie ma. - Różnie ludzie kupują. Niektórzy i trzysta złotych wydadzą – mówi sprzedawczyni handlująca zniczami.
- Sześćdziesiąt złotych dałam za znicze. Ale mają się długo palić – ma nadzieję pani Maria. – Jeszcze kwiaty, razem koło stu złotych wydam.
- Czterdzieści złotych to na same środki czystości wydałam – dodaje pani Katarzyna.
- Około stu pięćdziesięciu – podlicza swoje wydatki pan Kazimierz.
- Dla mamy za pięćdziesiąt i dla żołnierzy wyklętych za dwadzieścia – to już Krystian. – Na emigracji się patriotyzmu nauczyłem.
Kwiaty raczej żywe niż sztuczne. - Chryzantemy głównie, ale też idą róże i hortensje – mówi sprzedawczyni. - Sztuczne to raczej wiązanki.
Cmentarz powoli pustoszeje. Tylko palące się znicze przypominają, że ktoś pamięta...
Sprawdź organizację ruchu wokół elbląskich cmentarzy i trasy komunikacji miejskiej
Sebastian Malicki