Śmigają na motocyklu, ale rozważnie, bo wiedzą, że za brawurę mogą słono zapłacić. - Trzeba mieć więcej oleju w głowie niż benzyny w żyłach – śmieją się Małgorzata Sapińska i Aneta Smolak, elbląskie policjantki, które zostawiają swoje pierwsze ślady na asfalcie.
Jest ich coraz więcej. Ścigają się na torze, palą gumę lub – zwyczajnie – pokonują kilometry na asfalcie. To pierwszy motocyklowy sezon st. post. Małgorzaty Sapińskiej, policjantki wydziału ruchu drogowego elbląskiej policji. Stwierdziła, że prawo jazdy kat. B przestaje jej wystarczać i przesiadła się na dwa kółka.
- To zupełnie coś innego, nieporównywalnego – tak Małgosia ocenia jazdę motocyklem. - Chociaż, przepisy ruchu drogowego obowiązują te same (śmiech). O motocyklu myślałam od dawna – przyznaje - a teraz stwierdziłam, że to ten czas. Pomyślałam, zapiszę się na kurs, pojeżdżę parę godzin i jeśli mi się nie spodoba, zrezygnuję. Tak czy inaczej spróbować warto. I spodobało mi się już na pierwszej godzinie, a potem było już tylko lepiej.
Asp. Aneta Smolak z wydziału do walki z przestępczością przeciwko mieniu motocyklem jeździ już trzeci sezon.
- Zaczęłam od jazdy jako „plecak”, gdy starsi kuzyni jeździli na Rometach i Simsonach – wspomina. - Nawet moja mama kiedyś jeździła na motocyklu. A gdy parę lat temu kolega z pracy mnie przewiózł, przypomniałam sobie, jakie to fajne i stąd pomysł na prawo jazdy kat. A.
Obie panie przyznają, że nie mają jeszcze dużego doświadczenia i nie szaleją na drogach.
- Mam duży respekt do motocykla – mówi st. post. Małgorzata Sapińska. - Mam świadomość, że mogę sobie zrobić krzywdę większą niż jeżdżąc samochodem. Auto to „puszka”, kierowcę chronią blachy, a tu jestem zupełnie odsłonięta.
- W przypadku nawet drobnej kolizji mam świadomość, że nic mnie nie ochrania, dlatego prędkości są zdecydowanie mniejsze – dodaje asp. Aneta Smolak. - Trzeba być bardzo ostrożnym, zwracać uwagę na to, co dzieje się wokół.
- Gdy koledzy z pracy rzucają: „Gosia, jedziemy nad morze”, ja nie jadę, bo za szybko i trochę się boję – przyznaje st. post. Małgorzata Sapińska. - Z prędkościami można trochę poszaleć na torze w Pszczółkach, jechać drogą k7 120 km/h, ale to wszystko.
Dziewczyny postawiły na tę samą motocyklową markę, ale na inne modele: Małgosia jeździ Suzuki SV 650, Aneta zaś Suzuki GS 500.
- Postawiłam na troszkę mniejszą pojemność, ale widzę, że koleżanka zaczęła ostro – śmieje się asp. Aneta Smolak.
Czy kolor maszyny jest ważny?
- Koledzy śmiali się i pytali, czy kupię różowy – mówi st. post. Małgorzata Sapińska. - Ale motocykl kupiłam niebieski, choć myślę, by go przemalować na czarno. Ale mężczyźni też bardzo zwracają uwagę na kolor, naklejki przyczepiają. Większe bajery, inaczej niż z samochodem.
Problemem dla pań – motocyklistek jest skompletowanie ubioru do jazdy.
- Dla kobiet, by się wyposażyć w odzież, to większy wydatek niż dla mężczyzn – zauważa Aneta. - Przykładowo, gdy chciałam kupić kurtkę na motocykl to cena zaczynała się od 500 zł. Mężczyzna może kupić kurtkę już od 200 zł.
- Mężczyzn jeździ więcej więc mogą kupić używaną odzież – dodaje Małgorzata. - Pamiętajmy, że odzież do jazdy musi być, jak druga skóra. My, kobiety, musimy więc dopasować dokładnie i przez to więcej zainwestować.
St. post. Małgorzata Sapińska jest policjantką drogówki, czy nie myśli więc o wykorzystaniu prawa jazdy kat. A w służbie?
- W pracy nie jeżdżę, bo to za ciężkie motocykle, Triumphy – zauważa. - Jeżdżą na nich policjanci z dużym doświadczeniem. Ja na razie takiego nie mam, ale nie wykluczam, że kiedyś, w przyszłości pojeżdżę. Może jak będą Hondy (śmiech).
Koledzy z pracy pozytywnie odbierają motocyklową pasję Małgosi i Anety.
- W ogóle odbiór motocyklistek na drodze jest pozytywny – twierdzi asp. Aneta Smolak. - Mężczyźni się uśmiechają, ale i kobietom podoba się taki widok.
Policjantki mają coraz więcej kilometrów na liczniku. Jeżdżą rozważnie, ale biorą też pod uwagę nieprzewidziane zdarzenia.
- Jak powtarzają moi koledzy, są dwa rodzaje motocyklistów: ci, którzy już się wywalili, i ci, którzy się dopiero wywalą. To trzeba brać pod uwagę – mówi st. post. Małgorzata Sapińska. - Jeżdżę więc w kombinezonie, nie wyobrażam sobie, by wsiąść na motocykl w krótkich spodenkach i adidasach. Przede wszystkim zdrowy rozsądek – trzeba mieć więcej oleju w głowie, niż benzyny w żyłach - kończy z uśmiechem.
- To zupełnie coś innego, nieporównywalnego – tak Małgosia ocenia jazdę motocyklem. - Chociaż, przepisy ruchu drogowego obowiązują te same (śmiech). O motocyklu myślałam od dawna – przyznaje - a teraz stwierdziłam, że to ten czas. Pomyślałam, zapiszę się na kurs, pojeżdżę parę godzin i jeśli mi się nie spodoba, zrezygnuję. Tak czy inaczej spróbować warto. I spodobało mi się już na pierwszej godzinie, a potem było już tylko lepiej.
Asp. Aneta Smolak z wydziału do walki z przestępczością przeciwko mieniu motocyklem jeździ już trzeci sezon.
- Zaczęłam od jazdy jako „plecak”, gdy starsi kuzyni jeździli na Rometach i Simsonach – wspomina. - Nawet moja mama kiedyś jeździła na motocyklu. A gdy parę lat temu kolega z pracy mnie przewiózł, przypomniałam sobie, jakie to fajne i stąd pomysł na prawo jazdy kat. A.
Obie panie przyznają, że nie mają jeszcze dużego doświadczenia i nie szaleją na drogach.
- Mam duży respekt do motocykla – mówi st. post. Małgorzata Sapińska. - Mam świadomość, że mogę sobie zrobić krzywdę większą niż jeżdżąc samochodem. Auto to „puszka”, kierowcę chronią blachy, a tu jestem zupełnie odsłonięta.
- W przypadku nawet drobnej kolizji mam świadomość, że nic mnie nie ochrania, dlatego prędkości są zdecydowanie mniejsze – dodaje asp. Aneta Smolak. - Trzeba być bardzo ostrożnym, zwracać uwagę na to, co dzieje się wokół.
- Gdy koledzy z pracy rzucają: „Gosia, jedziemy nad morze”, ja nie jadę, bo za szybko i trochę się boję – przyznaje st. post. Małgorzata Sapińska. - Z prędkościami można trochę poszaleć na torze w Pszczółkach, jechać drogą k7 120 km/h, ale to wszystko.
Dziewczyny postawiły na tę samą motocyklową markę, ale na inne modele: Małgosia jeździ Suzuki SV 650, Aneta zaś Suzuki GS 500.
- Postawiłam na troszkę mniejszą pojemność, ale widzę, że koleżanka zaczęła ostro – śmieje się asp. Aneta Smolak.
Czy kolor maszyny jest ważny?
- Koledzy śmiali się i pytali, czy kupię różowy – mówi st. post. Małgorzata Sapińska. - Ale motocykl kupiłam niebieski, choć myślę, by go przemalować na czarno. Ale mężczyźni też bardzo zwracają uwagę na kolor, naklejki przyczepiają. Większe bajery, inaczej niż z samochodem.
Problemem dla pań – motocyklistek jest skompletowanie ubioru do jazdy.
- Dla kobiet, by się wyposażyć w odzież, to większy wydatek niż dla mężczyzn – zauważa Aneta. - Przykładowo, gdy chciałam kupić kurtkę na motocykl to cena zaczynała się od 500 zł. Mężczyzna może kupić kurtkę już od 200 zł.
- Mężczyzn jeździ więcej więc mogą kupić używaną odzież – dodaje Małgorzata. - Pamiętajmy, że odzież do jazdy musi być, jak druga skóra. My, kobiety, musimy więc dopasować dokładnie i przez to więcej zainwestować.
St. post. Małgorzata Sapińska jest policjantką drogówki, czy nie myśli więc o wykorzystaniu prawa jazdy kat. A w służbie?
- W pracy nie jeżdżę, bo to za ciężkie motocykle, Triumphy – zauważa. - Jeżdżą na nich policjanci z dużym doświadczeniem. Ja na razie takiego nie mam, ale nie wykluczam, że kiedyś, w przyszłości pojeżdżę. Może jak będą Hondy (śmiech).
Koledzy z pracy pozytywnie odbierają motocyklową pasję Małgosi i Anety.
- W ogóle odbiór motocyklistek na drodze jest pozytywny – twierdzi asp. Aneta Smolak. - Mężczyźni się uśmiechają, ale i kobietom podoba się taki widok.
Policjantki mają coraz więcej kilometrów na liczniku. Jeżdżą rozważnie, ale biorą też pod uwagę nieprzewidziane zdarzenia.
- Jak powtarzają moi koledzy, są dwa rodzaje motocyklistów: ci, którzy już się wywalili, i ci, którzy się dopiero wywalą. To trzeba brać pod uwagę – mówi st. post. Małgorzata Sapińska. - Jeżdżę więc w kombinezonie, nie wyobrażam sobie, by wsiąść na motocykl w krótkich spodenkach i adidasach. Przede wszystkim zdrowy rozsądek – trzeba mieć więcej oleju w głowie, niż benzyny w żyłach - kończy z uśmiechem.
A