Tradycyjnie na Noc Muzeów wybrałem się w świat…, a w zasadzie do moich znajomych z czasów studenckich do Warszawy. Po drodze zahaczyłem o Toruń, gdzie także miałem spotkanie z kolegami naukowcami (celowo nie napiszę w jakiej knajpie, żeby nie robić kryptoreklamy). Gdy człowiek wstaje tak rano, jak ja musiałem, do głowy przychodzą różne pomysły i porównania...
Na peronie trzecim naszego dworca stały sobie dwa pociągi (vide zdjęcie). Jeden był nowoczesny i piękny, przyjechał, rzecz jasna, z Gdańska, a drugi, stary i brzydki, zgadnijcie, gdzie jechał? No, oczywiście do Olsztyna. Kolej stała się alegorią losu Elbląga. Z jednej strony mamy nowoczesność i nadzieje na przyszłość, z drugiej starą dryndę, którą możemy się co najwyżej cofnąć w rozwoju.
Popatrzcie sobie na dworzec, to też ciekawy przykład zetknięcia Gdańska i Olsztyna w naszym mieście. Budynkiem zarządza Gdańsk i jest on piękny i wyremontowany. Aż miło patrzeć. Peronami zarządza Olsztyn. Niby je odremontowano, odmalowano… to nic, że woda się leje jak zwykle, że brzydkie i krzywe są te nasz perony. Widzicie różnicę?
Nie bez kozery wspomniałem na początku o Toruniu, bo to dobry przykład, jak dwa duże miasta w jednym województwie mogą ze sobą współpracować. W Bydgoszczy jest sobie pan wojewoda, a w Toruniu sejmik i marszałek… Okazuje się, że można się dogadać.
Gdy tworzono województwo szuwarowo-bagienne, pamiętam dobrze, jak pan poseł Witold Gintowt-Dziewałtowski obiecywał, że się umiejscowienie urzędów podzieli. Niby nawet się porozumiano w tej sprawie, tylko, że załatwiono wszystko na gębę i stało się, jak zwykle, tj. podzieliliśmy się: olsztyniaki dostali wszystko, a Elbląg figę z makiem (nawet z pasternakiem).
Rabowanie jednak się jeszcze nie zakończyło, o czym można czytać od jakiegoś czasu. Przeniesienie dyspozytorni pogotowia do Olsztyna to najgłupszy pomysł, jaki sobie można wyśnić. Głupota jest w Polsce zjawiskiem powszechnym, w województwie szuwarowo-bagiennym szczególnie, więc nie powinna dziwić, ale tu jest ewidentnie zagrożone nasze, tj. mieszkańców bezpieczeństwo.
Co robi Prezydent? Apeluje. Radni pewnie też, Młodzi Demokraci również, Pani Poseł też nie pozostała w tyle. Tylko, że to jest chocholi taniec. A wiecie, dlaczego, drodzy czytelnicy? Bo to wszystko dzieje się w obrębie jednej partii, Platformy Obywatelskiej. Innymi słowy, elbląscy działacze Platformy są dyskryminowani przez swoich partyjnych kolegów. I nie dość, że przyszło nam mieszkać wbrew naszej woli w tym kiepskim województwie, to jeszcze wybraliśmy sobie przedstawicieli, co nic nie mogą zrobić na łonie własnej partii.
Oczywiście, gdybym był piewcą spiskowych teorii dziejów, mógłbym założyć, że mamy do czynienia z kolejnym marketingowym chwytem. Najpierw się ogłosi, że dyspozytornię się zabierze, a potem w cudowny sposób za sprawą naszych radnych i innych działaczy, z Platformy, rzecz jasna, dyspozytornia zostanie uratowana. Co ludzie będą pamiętać przed wyborami? Ano to, że Platforma nie pozwoliła odebrać też ważnej instytucji z Elbląga. O tym, że inni działacze Platformy najpierw wymyślili, żeby wszystko przenieść do Olsztyna, po prostu się zapomni…
To samo było w przypadku żłobków czy przedszkoli, gdzie najpierw prezydent Nowaczyk (z PO) wymyślił sobie horrendalne ceny, a potem radni (też z PO) te ceny zmniejszyli. Wygląda znajomo?
Rozwiązanie dla miast takich jak Elbląg jest tylko jedno. Starać się o nowelizację ustawy o samorządzie w taki sposób, aby powstała instytucja Miast Krajowych, tj. takich, w których siedzibę mają wojewodowie i funkcjonuje na przykład okrojony samorząd powstały na podbudowie rady powiatu i starosty (w miejsce którego byłby taki mini-marszałek województwa). Nie jest to nic nowego. Takie miasta, tzw. cesarskie, istniały nawet w czasach I Rzeszy (tj. Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego). Niestety, do tego potrzeba sensownych ludzi na Wiejskiej… Moim zdaniem, pomysł przyłączenia do Gdańska jest fajny, ale mało realny. Zacznijmy w końcu liczyć na siebie. Najlepszym pomysłem byłaby symboliczna secesja z województwa warmińsko-mazurskiego, aby zwrócić uwagę całej Polski na nasze położenie.
Popatrzcie sobie na dworzec, to też ciekawy przykład zetknięcia Gdańska i Olsztyna w naszym mieście. Budynkiem zarządza Gdańsk i jest on piękny i wyremontowany. Aż miło patrzeć. Peronami zarządza Olsztyn. Niby je odremontowano, odmalowano… to nic, że woda się leje jak zwykle, że brzydkie i krzywe są te nasz perony. Widzicie różnicę?
Nie bez kozery wspomniałem na początku o Toruniu, bo to dobry przykład, jak dwa duże miasta w jednym województwie mogą ze sobą współpracować. W Bydgoszczy jest sobie pan wojewoda, a w Toruniu sejmik i marszałek… Okazuje się, że można się dogadać.
Gdy tworzono województwo szuwarowo-bagienne, pamiętam dobrze, jak pan poseł Witold Gintowt-Dziewałtowski obiecywał, że się umiejscowienie urzędów podzieli. Niby nawet się porozumiano w tej sprawie, tylko, że załatwiono wszystko na gębę i stało się, jak zwykle, tj. podzieliliśmy się: olsztyniaki dostali wszystko, a Elbląg figę z makiem (nawet z pasternakiem).
Rabowanie jednak się jeszcze nie zakończyło, o czym można czytać od jakiegoś czasu. Przeniesienie dyspozytorni pogotowia do Olsztyna to najgłupszy pomysł, jaki sobie można wyśnić. Głupota jest w Polsce zjawiskiem powszechnym, w województwie szuwarowo-bagiennym szczególnie, więc nie powinna dziwić, ale tu jest ewidentnie zagrożone nasze, tj. mieszkańców bezpieczeństwo.
Co robi Prezydent? Apeluje. Radni pewnie też, Młodzi Demokraci również, Pani Poseł też nie pozostała w tyle. Tylko, że to jest chocholi taniec. A wiecie, dlaczego, drodzy czytelnicy? Bo to wszystko dzieje się w obrębie jednej partii, Platformy Obywatelskiej. Innymi słowy, elbląscy działacze Platformy są dyskryminowani przez swoich partyjnych kolegów. I nie dość, że przyszło nam mieszkać wbrew naszej woli w tym kiepskim województwie, to jeszcze wybraliśmy sobie przedstawicieli, co nic nie mogą zrobić na łonie własnej partii.
Oczywiście, gdybym był piewcą spiskowych teorii dziejów, mógłbym założyć, że mamy do czynienia z kolejnym marketingowym chwytem. Najpierw się ogłosi, że dyspozytornię się zabierze, a potem w cudowny sposób za sprawą naszych radnych i innych działaczy, z Platformy, rzecz jasna, dyspozytornia zostanie uratowana. Co ludzie będą pamiętać przed wyborami? Ano to, że Platforma nie pozwoliła odebrać też ważnej instytucji z Elbląga. O tym, że inni działacze Platformy najpierw wymyślili, żeby wszystko przenieść do Olsztyna, po prostu się zapomni…
To samo było w przypadku żłobków czy przedszkoli, gdzie najpierw prezydent Nowaczyk (z PO) wymyślił sobie horrendalne ceny, a potem radni (też z PO) te ceny zmniejszyli. Wygląda znajomo?
Rozwiązanie dla miast takich jak Elbląg jest tylko jedno. Starać się o nowelizację ustawy o samorządzie w taki sposób, aby powstała instytucja Miast Krajowych, tj. takich, w których siedzibę mają wojewodowie i funkcjonuje na przykład okrojony samorząd powstały na podbudowie rady powiatu i starosty (w miejsce którego byłby taki mini-marszałek województwa). Nie jest to nic nowego. Takie miasta, tzw. cesarskie, istniały nawet w czasach I Rzeszy (tj. Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego). Niestety, do tego potrzeba sensownych ludzi na Wiejskiej… Moim zdaniem, pomysł przyłączenia do Gdańska jest fajny, ale mało realny. Zacznijmy w końcu liczyć na siebie. Najlepszym pomysłem byłaby symboliczna secesja z województwa warmińsko-mazurskiego, aby zwrócić uwagę całej Polski na nasze położenie.
dr Michał Glock