Przez sześć godzin na placu Kazimierza Jagiellończyka tematem numer jeden była polska konstytucja. Mówiono o niej, śpiewano o niej piosenki, rozdawano egzemplarze ustawy zasadniczej. Elbląg jest jednym z 80 miast w Polsce, do których zawitał Tour de Konstytucja. Zobacz zdjęcia.
Gościem spotkania był m.in. Paweł Juszczyszyn, sędzia-cywilista z Olsztyna. Zrobiło się o nim głośno, gdy został odsunięty od orzekania, kiedy jako pierwszy sędzia w Polsce powołał się na wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i zażądał od Kancelarii Sejmu przedstawienia list poparcia kandydatów do nowej Krajowej Rady Sądownictwa. Stał się wówczas symbolem walki o niezależne sądownictwo.
- Uważam, że nie można milczeć, kiedy dzieje się zło, kiedy jest czynione bezprawie. Jak to mądry człowiek kiedyś powiedział, zło dzieje się wtedy, kiedy dobry ludzie milczą. Nazwanie rzeczy po imieniu naprawdę potrafi bardzo dużo dać i wręcz ma to moc zmieniania rzeczywistości. Jeżeli jesteśmy obojętni, jeżeli milczymy, jeżeli odwracamy wzrok i twierdzimy, że coś nas nie dotyczy, wtedy źli ludzie mają pole do działania – mówił dzisiaj w Elblągu Paweł Juszczyszyn.
- Gdy Pan jeździ po kraju, spotykając się z mieszkańcami, to z jakimi reakcjami się Pan spotyka? Jest zrozumienie dla Państwa działań czy spotykacie się z hejtem?
- W zdecydowanej większości na spotkania w ramach Tour de Konstytucja przychodzą uśmiechnięci ludzie, którzy z troską patrzą na to, jak w tej chwili łamane są podstawowe prawa i wolności obywateli, jak władza polityczna łamie trójpodział władzy, który jest warunkiem koniecznym istnienia demokracji. Z troską podchodzą do ograniczenia wolności mediów, które są szalenie ważne w demokracji i bez nich nie będziemy mogli świadomie dokonywać wyborów. To, co mnie jest szczególnie bliskie – obywatele też z troską podchodzą do prób naruszenia niezależności sądownictwa. To są wszystko takie gwarancje praworządności i demokracji, bez których my będziemy dryfować na Wschód.
- A co z hejtem? Jak sobie z nim radzicie? W Internecie wobec Tour de Konstytucja jest go pełno...
- Zawsze z wielkim szacunkiem odnosimy się do osób nieprzekonanych, mających inne poglądy. Zapraszamy serdecznie ich do brania udziału w tych spotkaniach. W jednym przypadku było trudno dyskutować, bo jedna z osób wykrzykiwała nienawistne hasła, ale z kilkoma udało nam się merytorycznie podyskutować i co się okazuje? Że na poziomie zupełnie podstawowym, kiedy mówimy o fundamentalnych wartościach wiele nas nie różni. Każdy intuicyjnie dąży do tego, by poszerzać a nie ograniczać swoją wolność, by być szanowanym w urzędach czy sądach, żeby nas władza szanowała, żeby być równym wobec prawa, by władza słuchała społeczeństwa.
Władza wielokrotnie odwołuje się do suwerena, ale ja mam wrażenie, że swoim postępowaniem okazuje wręcz brak szacunku wobec współobywateli. A to przecież my – obywatele – jesteśmy w tym wszystkim najważniejsi. W ramach Tour de Konstytucja staramy się to wszystko uwypuklić. My tylko dajemy szyld i bazę, która daje możliwość spotkania się i porozmawiania się. Z każdym. Niezależnie od tego, jaki światopogląd czy sympatie polityczne prezentuje. I to – uważam – w dużej mierze się nam udaje. Poza tym dzięki Tour de Konstytucja podnosimy się na duchu i mamy dzięki takim spotkaniom więcej optymizmu i działania w przyszłości, żeby nie być obojętnym.
- Tour de Konstytucja się skończy. Co dalej?
- Trzeba będzie kontynuować te spotkania. Mnie szczególnie leżą na sercu spotkania w mniejszych miejscowościach. Aktywiści z większych miast, którzy się włączyli w akcję Tour de Konstytucja, powinni poważnie rozważyć to, by na przykład po wakacjach raz na jakiś czas skrzyknąć się i zawitać do mniejszych gmin. Tam ludzie czekają na takie spotkania. W dużych miastach dużo się dzieje, ludzie mogą mieć nawet przesyt różnego rodzaju wydarzeniami. A w małych miejscowościach ludzie naprawdę potrafią docenić, że ktoś do nich przyjedzie i z szacunkiem chce porozmawiać. To w tym kierunku powinno pójść, byśmy zasypali te rowy, które między nami wykopali politycy.