Bydgoska grupa Dubska była gwiazdą pierwszego wieczoru podczas 9 Międzynarodowych Spotkań Artystycznych. Artyści grający ska, dub i reggae zachwycili elbląską publiczność. Mimo braku miejsca do tańca pod sceną, znaleźli się odważni, którzy podrygiwali w rytm muzyki. Zobacz zdjęcia z koncertu.
Z kilkuminutowym opóźnieniem, aby poczekać na fanów z Ostródy rozpoczął się koncert zespołu Dubska. Na widowni kina Światowid uczestnicy 9. Międzynarodowych Spotkań Artystycznych – niepełnosprawni i zwykli elblążanie.
Miło nam spotkać się w miejscu, w którym się zintegrujemy i posłuchamy muzyki – Dymitr Czabański, wokalista i lider zespołu powitał publiczność.
I rozpoczęła się zabawa. Artyści wykonywali utwory własne i covery reggae. Nie mogło zabraknąć największych przebojów: "Mama", "Biało – czarny" i "Życie na ulicy". Warto też zwrócić uwagę na teksty zespołu będące pochwałą spokojnego życia bez pogoni za bezmyślnym konsumpcjonizmem. Doskonałym pomysłem zespołu jest występująca w nim sekcja dęta w składzie trąbka, saksofon i puzon. To pozostałość po początkach grania zespołu, gdy jazzująca sekcja dęta była na głównym planie. Dzięki temu dźwięki trąbki, puzonu i saksofonu ubarwiały utwory. A stosunkowo nieliczna część zespołów wykorzystuje te interesujące instrumenty. Publiczność reagowała emocjonalnie.
- Żałuję, że tak późno się zorientowałem, żeby zaprosić publiczność pod scenę – powiedział Dymitr Czabański.
Dopiero wtedy, gdy śmielsza część widowni zaczęła tańczyć pod sceną, koncert nabrał energii. Niestety lider zespołu zorientował się dopiero przy przedostatnim utworze, że pod sceną jest pusto. Mimo wszystko, koncert się podobał, a publiczność okrzykami „jeszcze, jeszcze” zachęciła artystów do bisu.
- Ludzie się świetnie bawili, publiczność była wrażliwa i otwarta na muzykę, bardzo nam się podobało - komplementował elbląską widownię lider zespołu.
Osobną kwestią jest sama idea koncertu reggae w kinie. Koncert nabrał energii dopiero wtedy, gdy zespół zaprosił fanów pod scenę. Trzeba napisać wprost, że cztery pierwsze rzędy foteli kinowych były zbędne.
- Nasza muzyka jest bardziej przystosowana do klubu niż do sal kinowych, ale sam dźwięk na sali był bardzo ładny, grało nam się przyjemnie również pod względem akustycznym - mówił Dymitr Czabański.
Miło nam spotkać się w miejscu, w którym się zintegrujemy i posłuchamy muzyki – Dymitr Czabański, wokalista i lider zespołu powitał publiczność.
I rozpoczęła się zabawa. Artyści wykonywali utwory własne i covery reggae. Nie mogło zabraknąć największych przebojów: "Mama", "Biało – czarny" i "Życie na ulicy". Warto też zwrócić uwagę na teksty zespołu będące pochwałą spokojnego życia bez pogoni za bezmyślnym konsumpcjonizmem. Doskonałym pomysłem zespołu jest występująca w nim sekcja dęta w składzie trąbka, saksofon i puzon. To pozostałość po początkach grania zespołu, gdy jazzująca sekcja dęta była na głównym planie. Dzięki temu dźwięki trąbki, puzonu i saksofonu ubarwiały utwory. A stosunkowo nieliczna część zespołów wykorzystuje te interesujące instrumenty. Publiczność reagowała emocjonalnie.
- Żałuję, że tak późno się zorientowałem, żeby zaprosić publiczność pod scenę – powiedział Dymitr Czabański.
Dopiero wtedy, gdy śmielsza część widowni zaczęła tańczyć pod sceną, koncert nabrał energii. Niestety lider zespołu zorientował się dopiero przy przedostatnim utworze, że pod sceną jest pusto. Mimo wszystko, koncert się podobał, a publiczność okrzykami „jeszcze, jeszcze” zachęciła artystów do bisu.
- Ludzie się świetnie bawili, publiczność była wrażliwa i otwarta na muzykę, bardzo nam się podobało - komplementował elbląską widownię lider zespołu.
Osobną kwestią jest sama idea koncertu reggae w kinie. Koncert nabrał energii dopiero wtedy, gdy zespół zaprosił fanów pod scenę. Trzeba napisać wprost, że cztery pierwsze rzędy foteli kinowych były zbędne.
- Nasza muzyka jest bardziej przystosowana do klubu niż do sal kinowych, ale sam dźwięk na sali był bardzo ładny, grało nam się przyjemnie również pod względem akustycznym - mówił Dymitr Czabański.
Patronem wydarzenia jest Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl
Sebastian Malicki