Rada Miejska Elbląga dzisiaj zakończyła swoją czteroletnią kadencję. Przyjęto ostatnie uchwały i wręczono pamiątki odchodzącym rajcom. Podczas mijającej kadencji radni spotykali się średnio co trzy miesiące. Odbyły się 33 sesje, zawsze w czwartki.
Wszystkie sesje prowadził osobiście przewodniczący Andrzej Kempiński.
- Jestem chyba wyjątkiem i przepraszam, że tak się chwalę, ale prowadziłem wszystkie 33 sesje od początku do końca. Nie widziałem elementów, które mogłyby świadczyć o jakimkolwiek pieniactwie ze strony radnych. Wszystkie kłótnie, które miały miejsce, tylko miały służyć mieszkańcom - powiedział Kempiński.
W Elblągu rządziła lewica, miała jednak tylko niewielką przewagę nad prawicą. Często więc, by przeforsować jakąś uchwałę przewodniczący klubu radnych SLD zarządzał dyscyplinę w głosowaniu.
- O ile w poprzedniej kadencji tylko raz zarządziłem dyscyplinę, to teraz zdarzało się to częściej. Mieliśmy niewielką przewagę, a często też bywało tak, że nie wszyscy radni byli obecni na sesji. Ta przewaga więc stawała się jeszcze bardziej krucha, stąd decydowałem o wprowadzeniu dyscypliny - stwierdził Janusz Nowak.
Szef prawicowej opozycji Jerzy Wilk mówi, że wiele spraw, mimo mniejszości w Radzie, udało się przeforsować "siłą argumentów", pewnego razu jednak argumenty nie wystarczyły.
- W połowie kadencji stanęliśmy w obronie radnego Michała Wawryna, który miał być odwołany ze stanowiska przewodniczącego komisji promocji. Wówczas wszyscy wyszliśmy z sali, by w ogóle nie głosować. Ta sesja - jak się dowiedzieliśmy - trwała bardzo krótko - opowiada Jerzy Wilk.
Najsłynniejszą radną tej kadencji zdaje się być Bogusława Nowaczyk, która jako jedyna wstrzymała się od głosu, kiedy radni przyjmowali uchwałę o nadaniu honorowego obywatelstwa miasta Janowi Pawłowi II.
- Później miałam bardzo wiele nieprzyjemności z wielu stron. Ale nie żałuję, że tak zagłosowałam – twierdzi B. Nowaczyk. - Uważam, że nie można szastać imieniem papieża.
Sesje były raz długie, raz krótkie, ważne i mniej ważne. Fascynujące i wręcz nudne. A radny to przecież tylko człowiek i na przykład musi wyjść na papierosa czy porozmawiać ze znajomym radnym.
- Przyznaję, że czasem wychodzę na papierosa, ponieważ wiem, że nie wydarzy się nic, co wymagałoby mojej obecności na sali - powiedziała jedna z radnych.
- Jestem chyba wyjątkiem i przepraszam, że tak się chwalę, ale prowadziłem wszystkie 33 sesje od początku do końca. Nie widziałem elementów, które mogłyby świadczyć o jakimkolwiek pieniactwie ze strony radnych. Wszystkie kłótnie, które miały miejsce, tylko miały służyć mieszkańcom - powiedział Kempiński.
W Elblągu rządziła lewica, miała jednak tylko niewielką przewagę nad prawicą. Często więc, by przeforsować jakąś uchwałę przewodniczący klubu radnych SLD zarządzał dyscyplinę w głosowaniu.
- O ile w poprzedniej kadencji tylko raz zarządziłem dyscyplinę, to teraz zdarzało się to częściej. Mieliśmy niewielką przewagę, a często też bywało tak, że nie wszyscy radni byli obecni na sesji. Ta przewaga więc stawała się jeszcze bardziej krucha, stąd decydowałem o wprowadzeniu dyscypliny - stwierdził Janusz Nowak.
Szef prawicowej opozycji Jerzy Wilk mówi, że wiele spraw, mimo mniejszości w Radzie, udało się przeforsować "siłą argumentów", pewnego razu jednak argumenty nie wystarczyły.
- W połowie kadencji stanęliśmy w obronie radnego Michała Wawryna, który miał być odwołany ze stanowiska przewodniczącego komisji promocji. Wówczas wszyscy wyszliśmy z sali, by w ogóle nie głosować. Ta sesja - jak się dowiedzieliśmy - trwała bardzo krótko - opowiada Jerzy Wilk.
Najsłynniejszą radną tej kadencji zdaje się być Bogusława Nowaczyk, która jako jedyna wstrzymała się od głosu, kiedy radni przyjmowali uchwałę o nadaniu honorowego obywatelstwa miasta Janowi Pawłowi II.
- Później miałam bardzo wiele nieprzyjemności z wielu stron. Ale nie żałuję, że tak zagłosowałam – twierdzi B. Nowaczyk. - Uważam, że nie można szastać imieniem papieża.
Sesje były raz długie, raz krótkie, ważne i mniej ważne. Fascynujące i wręcz nudne. A radny to przecież tylko człowiek i na przykład musi wyjść na papierosa czy porozmawiać ze znajomym radnym.
- Przyznaję, że czasem wychodzę na papierosa, ponieważ wiem, że nie wydarzy się nic, co wymagałoby mojej obecności na sali - powiedziała jedna z radnych.
J