- Jeżeli będziemy razem, to wygramy – mówili nauczyciele. W piątym dniu ogólnopolskiego strajku oświaty elbląscy nauczyciele zebrali się na placu Kazimierza Jagiellończyka, aby wesprzeć się na duchu i zobaczyć ilu ich jest. Zobacz zdjęcia.
Ogólnopolski strajk oświaty trwa od poniedziałku. Nauczyciele siedzą w szkołach, uczniowie w przeważającej większości w domach. Nie odbywają się lekcje, były kłopoty z organizacją egzaminów gimnazjalnych.
- Przychodzimy do szkoły rano i siedzimy. Rozmawiamy o tym, co się dzieje i czekamy... Mając cały czas nadzieję, że zdołamy się porozumieć z rządem – mówili nauczyciele podczas dzisiejszej pikiety na placu Kazimierza Jagiellończyka w Elblągu.
Nastroje wśród kadry pedagogicznej są bojowe.
- Zjednoczeni, zwyciężymy. Chcemy lepszej oświaty, chcemy realizować w szkole swoje pasje, chcemy, żeby nasi uczniowie byli zadowoleni z nas i ze szkoły – mówili.
Ze sceny kolejni mówcy (nauczyciele, rodzice, uczniowie) zachęcali strajkujących do trwania w oporze. Nie było mowy o podwyżkach pensji, więcej mówiono o dobrej jakości pracy w szkołach i wysiłku, jaki nauczyciele wkładają w swoją pracę.
- Ludzie są zdeterminowani. Mają dość. Z jednej strony hejtu, który się na nich wylewa zewsząd, a którzy piszą ludzie nie mający pojęcia o pracy nauczyciela, pogardy ze strony polityków, rządu, innych ludzi. A także złej organizacji pracy w szkole, która wymusza zbędną momentami biurokrację, przynoszenie pracy do domu – mówili w półoficjalnych rozmowach pod pomnikiem Kazimierza Jagiellończyka.
- Nie powiem ile czasu w domu spędzam na sprawdzaniu wypracowań, klasówek. I na pytanie dzieci, czy możemy iść razem na lody odpowiadam, tak, tylko skończę sprawdzać kolejne klasówki. Taka praca, tylko powinnam robić to w szkole, a nie kosztem życia prywatnego – mówiła nauczycielka języka polskiego.
- Jak pan myśli, wszystkie gazetki szkolne, dekoracje, to powstają w szkole? W domu robię, ze swoich prywatnych materiałów, za które nikt mi nie zwróci. Pomijam takie „drobnostki”, że muszę kupić tusz do drukarki do komputera, żeby sama sobie wydrukować pomoce naukowe. Niemal cały tusz zużywam na drukowanie rzeczy potrzebnych do szkoły – dodała kolejna nauczycielka.
- Zdajemy sobie sprawę, że to się odbija na uczniach i rodzicach. I jesteśmy im bardzo, ale niech pan to koniecznie napisze, że bardzo wdzięczni za każde słowa i gesty poparcia. Bez nich ten strajk by się nie udał.
- Czasem trzeba „spiąć poślady”. Edukacja to jest długotrwały projekt. Jeżeli budujemy wiadukt, to za rok możemy go już zobaczyć, skorzystać z niego, ocenić czy jest dobrze, czy źle zbudowany. My uczymy wasze dzieci, a to jak je nauczymy będzie widać dopiero za 20 lat. Jak pójdą do pracy, skończą studia, założą rodziny. I jeżeli nie będziemy inwestować w oświatę, w warunki nauczania, to nie będziemy mieć mądrych obywateli – taka jest, niestety smutna prawda.
Jak skończy się największy w ostatnich latach strajk? Z jednej strony, wydaje się, że rząd chce wziąć strajkujących „na przeczekanie”: aż sami wrócą do pracy przyciśnięci np. brakiem pensji za strajk. Z drugiej strony: 26 maja są wybory do europarlamentu i z pewnością rządzący będą chcieli do tego czasu wyciszyć emocje dotyczącego protestu.
Do końca nie wiadomo też jak w tym roku będzie wyglądały egzaminy maturalne. Do dziś (12 kwietnia) powinny zostać wystawione oceny końcowe dla uczniów klas maturalnych. Nauczyciele tego nie zrobili, gdyż strajkują. W przyszłym tygodniu powinny się odbyć w szkołach ponadgimnazjalnych rady klasyfikacyjne.
Jak i kiedy zakończy się strajk? Tego dziś nie wie nikt.
- Przychodzimy do szkoły rano i siedzimy. Rozmawiamy o tym, co się dzieje i czekamy... Mając cały czas nadzieję, że zdołamy się porozumieć z rządem – mówili nauczyciele podczas dzisiejszej pikiety na placu Kazimierza Jagiellończyka w Elblągu.
Nastroje wśród kadry pedagogicznej są bojowe.
- Zjednoczeni, zwyciężymy. Chcemy lepszej oświaty, chcemy realizować w szkole swoje pasje, chcemy, żeby nasi uczniowie byli zadowoleni z nas i ze szkoły – mówili.
Ze sceny kolejni mówcy (nauczyciele, rodzice, uczniowie) zachęcali strajkujących do trwania w oporze. Nie było mowy o podwyżkach pensji, więcej mówiono o dobrej jakości pracy w szkołach i wysiłku, jaki nauczyciele wkładają w swoją pracę.
- Ludzie są zdeterminowani. Mają dość. Z jednej strony hejtu, który się na nich wylewa zewsząd, a którzy piszą ludzie nie mający pojęcia o pracy nauczyciela, pogardy ze strony polityków, rządu, innych ludzi. A także złej organizacji pracy w szkole, która wymusza zbędną momentami biurokrację, przynoszenie pracy do domu – mówili w półoficjalnych rozmowach pod pomnikiem Kazimierza Jagiellończyka.
- Nie powiem ile czasu w domu spędzam na sprawdzaniu wypracowań, klasówek. I na pytanie dzieci, czy możemy iść razem na lody odpowiadam, tak, tylko skończę sprawdzać kolejne klasówki. Taka praca, tylko powinnam robić to w szkole, a nie kosztem życia prywatnego – mówiła nauczycielka języka polskiego.
- Jak pan myśli, wszystkie gazetki szkolne, dekoracje, to powstają w szkole? W domu robię, ze swoich prywatnych materiałów, za które nikt mi nie zwróci. Pomijam takie „drobnostki”, że muszę kupić tusz do drukarki do komputera, żeby sama sobie wydrukować pomoce naukowe. Niemal cały tusz zużywam na drukowanie rzeczy potrzebnych do szkoły – dodała kolejna nauczycielka.
- Zdajemy sobie sprawę, że to się odbija na uczniach i rodzicach. I jesteśmy im bardzo, ale niech pan to koniecznie napisze, że bardzo wdzięczni za każde słowa i gesty poparcia. Bez nich ten strajk by się nie udał.
- Czasem trzeba „spiąć poślady”. Edukacja to jest długotrwały projekt. Jeżeli budujemy wiadukt, to za rok możemy go już zobaczyć, skorzystać z niego, ocenić czy jest dobrze, czy źle zbudowany. My uczymy wasze dzieci, a to jak je nauczymy będzie widać dopiero za 20 lat. Jak pójdą do pracy, skończą studia, założą rodziny. I jeżeli nie będziemy inwestować w oświatę, w warunki nauczania, to nie będziemy mieć mądrych obywateli – taka jest, niestety smutna prawda.
Jak skończy się największy w ostatnich latach strajk? Z jednej strony, wydaje się, że rząd chce wziąć strajkujących „na przeczekanie”: aż sami wrócą do pracy przyciśnięci np. brakiem pensji za strajk. Z drugiej strony: 26 maja są wybory do europarlamentu i z pewnością rządzący będą chcieli do tego czasu wyciszyć emocje dotyczącego protestu.
Do końca nie wiadomo też jak w tym roku będzie wyglądały egzaminy maturalne. Do dziś (12 kwietnia) powinny zostać wystawione oceny końcowe dla uczniów klas maturalnych. Nauczyciele tego nie zrobili, gdyż strajkują. W przyszłym tygodniu powinny się odbyć w szkołach ponadgimnazjalnych rady klasyfikacyjne.
Jak i kiedy zakończy się strajk? Tego dziś nie wie nikt.
SM