Elblążanka Anna Guzowska-Ławrynowicz z psem Brutusem wezmą udział w Biegu Niepodległości na dystansie 10 kilometrów. Zarówno wolontariuszka, jak i pies, pobiegną w szczytnym celu. Jest to pierwsza tego typu inicjatywa biegowa.
Marta Kowalczyk: Skąd pomysł na udział w Biegu Niepodległości z towarzyszem ze schroniska?
Anna Guzowska-Ławrynowicz: Od wielu lat bieganie to moja pasja. W jednym z maratonów, w których startowałam, zobaczyłam kobietę biegnącą z psem. Bardzo mi się to spodobało, bo od zawsze mam słabość do psów. Jeszcze wtedy nie myślałam, że kiedyś ten widok będzie mi tak bliski. Od wielu miesięcy chodził mi po głowie pomysł, żeby zostać wolontariuszem. W maju zgłosiłam się do naszego elbląskiego schroniska i wtedy pomyślałam, żeby połączyć wolontariat w schronisku z bieganiem z psem. Jest ich tam tak wiele, chętnych, żeby wyjść z boksu. W czerwcu zrodził się pomysł na bieg z psem, ja jako wolontariusz z psem ze schroniska. W naszym Biegu Niepodległości w Elblągu, w ramach promocji naszego schroniska i naszych wspaniałych psów.
- Jak ten pomysł przyjęło kierownictwo schroniska?
- Dyrekcja schroniska była bardzo przychylna. Pomysł się spodobał, a MOSiR, czyli organizator biegu wyraził zgodę, za co bardzo dziękuję. Myślę, że to będzie pierwszy taki bieg w Polsce – wolontariusza z psem ze schroniska.
- Jaka jest historia Brutusa?
- Historia Brutusa jest bardzo smutna, jak każdego psa, który znalazł się w tym miejscu. Jego właściciel zmarł i rodzina postanowiła go oddać do schroniska. Ja pracując tam po raz pierwszy jako wolontariusz pokochałam Brutusa od razu. Kiedy tylko mogłam wychodziłam z nim na spacer lub bieganie. Okazało się, że bardzo do siebie pasujemy i lubimy. Wówczas żyła jeszcze moja 17-letnia suczka, więc nie miałam możliwości od razu zabrać go do domu i adoptować. Od niedawna Brutus jest już w domu, z naszą rodziną. Bardzo szybko się zaadoptował i polubił całą rodzinę. To bardzo mądry pies. Każdy może znaleźć w schronisku przyjaciela tylko trzeba wiedzieć, czego się od psa oczekuje.
- To nie pierwszy pani bieg na długim dystansie w życiu, ale pierwszy z psem. Czy ma Pani w związku z tym jakieś obawy?
- Obawy są zawsze, bo wiele może się wydarzyć do czasu startu i podczas samego biegu. Pies jest spokojny, ale pies to tylko pies. W biegu bierze udział dużo ludzi, nie wiem jak zachowa się pies w dużym tłumie, dlatego ustawimy się na końcu, a pies będzie miał kaganiec. Mam nadzieję, że jednak damy radę i zdrowie nam dopisze.
- Czy w jakiś specjalny sposób przygotowywała pani psa do wspólnego biegu?
- Ciężko mi powiedzieć, czy to są przygotowania, ale biegamy kilka razy w tygodniu. Dla zdrowego psa 10 km biegu to nic trudnego, ale ważne jest odpowiednie odżywianie. Staram się temu wszystkiemu sprostać, zasięgam rady osób doświadczonych, czytam książki dotyczące tego tematu, choć zaznaczam, że nie jestem specjalistą od szkolenia psów. Ja robię to intuicyjnie, choć muszę przyznać, że od małego w domu zawsze towarzyszył nam pies, więc jakieś doświadczenia mam.
- Co chciałaby Pani przekazać, albo do czego zachęcić innych swoją inicjatywą?
- Chciałabym zwrócić uwagę ludzi na los psów, które znalazły się w schronisku, że są wyjątkowe. Chciałabym zachęcić biegaczy do poświęcania im czasu, do adopcji. Psy ze schroniska są bardzo wdzięczne i oddane, a taka przyjaźń to skarb na całe życie.
- Jaki wynik byłby dla was satysfakcjonujący?
- Na treningach przebiegnięcie 10 km zajmuje nam ok. 65 minut, ale biegamy sami. W biegu niepodległości udział weźmie na pewno wiele osób, a my ustawiamy się na końcu, więc będzie ciężko o dobry czas. Mam nadzieję, że dobiegniemy i zdobędziemy medale, a czas mile widziany to 60 minut.
Anna Guzowska-Ławrynowicz: Od wielu lat bieganie to moja pasja. W jednym z maratonów, w których startowałam, zobaczyłam kobietę biegnącą z psem. Bardzo mi się to spodobało, bo od zawsze mam słabość do psów. Jeszcze wtedy nie myślałam, że kiedyś ten widok będzie mi tak bliski. Od wielu miesięcy chodził mi po głowie pomysł, żeby zostać wolontariuszem. W maju zgłosiłam się do naszego elbląskiego schroniska i wtedy pomyślałam, żeby połączyć wolontariat w schronisku z bieganiem z psem. Jest ich tam tak wiele, chętnych, żeby wyjść z boksu. W czerwcu zrodził się pomysł na bieg z psem, ja jako wolontariusz z psem ze schroniska. W naszym Biegu Niepodległości w Elblągu, w ramach promocji naszego schroniska i naszych wspaniałych psów.
- Jak ten pomysł przyjęło kierownictwo schroniska?
- Dyrekcja schroniska była bardzo przychylna. Pomysł się spodobał, a MOSiR, czyli organizator biegu wyraził zgodę, za co bardzo dziękuję. Myślę, że to będzie pierwszy taki bieg w Polsce – wolontariusza z psem ze schroniska.
- Jaka jest historia Brutusa?
- Historia Brutusa jest bardzo smutna, jak każdego psa, który znalazł się w tym miejscu. Jego właściciel zmarł i rodzina postanowiła go oddać do schroniska. Ja pracując tam po raz pierwszy jako wolontariusz pokochałam Brutusa od razu. Kiedy tylko mogłam wychodziłam z nim na spacer lub bieganie. Okazało się, że bardzo do siebie pasujemy i lubimy. Wówczas żyła jeszcze moja 17-letnia suczka, więc nie miałam możliwości od razu zabrać go do domu i adoptować. Od niedawna Brutus jest już w domu, z naszą rodziną. Bardzo szybko się zaadoptował i polubił całą rodzinę. To bardzo mądry pies. Każdy może znaleźć w schronisku przyjaciela tylko trzeba wiedzieć, czego się od psa oczekuje.
- To nie pierwszy pani bieg na długim dystansie w życiu, ale pierwszy z psem. Czy ma Pani w związku z tym jakieś obawy?
- Obawy są zawsze, bo wiele może się wydarzyć do czasu startu i podczas samego biegu. Pies jest spokojny, ale pies to tylko pies. W biegu bierze udział dużo ludzi, nie wiem jak zachowa się pies w dużym tłumie, dlatego ustawimy się na końcu, a pies będzie miał kaganiec. Mam nadzieję, że jednak damy radę i zdrowie nam dopisze.
- Czy w jakiś specjalny sposób przygotowywała pani psa do wspólnego biegu?
- Ciężko mi powiedzieć, czy to są przygotowania, ale biegamy kilka razy w tygodniu. Dla zdrowego psa 10 km biegu to nic trudnego, ale ważne jest odpowiednie odżywianie. Staram się temu wszystkiemu sprostać, zasięgam rady osób doświadczonych, czytam książki dotyczące tego tematu, choć zaznaczam, że nie jestem specjalistą od szkolenia psów. Ja robię to intuicyjnie, choć muszę przyznać, że od małego w domu zawsze towarzyszył nam pies, więc jakieś doświadczenia mam.
- Co chciałaby Pani przekazać, albo do czego zachęcić innych swoją inicjatywą?
- Chciałabym zwrócić uwagę ludzi na los psów, które znalazły się w schronisku, że są wyjątkowe. Chciałabym zachęcić biegaczy do poświęcania im czasu, do adopcji. Psy ze schroniska są bardzo wdzięczne i oddane, a taka przyjaźń to skarb na całe życie.
- Jaki wynik byłby dla was satysfakcjonujący?
- Na treningach przebiegnięcie 10 km zajmuje nam ok. 65 minut, ale biegamy sami. W biegu niepodległości udział weźmie na pewno wiele osób, a my ustawiamy się na końcu, więc będzie ciężko o dobry czas. Mam nadzieję, że dobiegniemy i zdobędziemy medale, a czas mile widziany to 60 minut.
mk