Czas mija, a związek zawodowy NSZZ „Solidarność” wciąż taki sam. To już ze 38 lat. W Elblągu trwa właśnie strajk w Logstorze. I czytam różne doniesienia prasowe, i dochodzę do wniosku, że NSZZ „Solidarność” nie nadąża. W tych ciągle dla wielu nowych czasach NSZZ „Solidarność” bardziej szkodzi niż pomaga pracownikom.
W nowych czasach, gdzie wśród pracodawców dominuje sektor prywatny, związek nie potrafi się dostosować do tych nowych czasów, zmienić sposób działania, uwierzyć, że tylko wiedza prawna i postępowanie prawne daje możliwość pomocy pracownikom czy wyegzekwowanie praw pracowniczych, a strajk w sektorze prywatnym jest praktycznie nieosiągalną, bardzo ryzykowną ostatecznością. I nie tą metodą trzeba walczyć. Nie jest w stanie przyjąć do wiadomości, że w sektorze prywatnym Umowa o Pracę to rzecz najważniejsza.
O ile w sektorze państwowym (jest jeszcze taki, teraz to są spółki akcyjne ze 100-pronentowym albo innym udziałem Skarbu Państwa) związki zawodowe działają w miarę poprawnie, bo tam dzieje się wszystko po staremu, jak za dawnych czasów, i stare metody mogą być skuteczne, tak w prywatnym sektorze - masakra.
W tym momencie nasunęła mi się refleksja. Lech Wałęsa - legendarny przywódca z czasów „komuny” i „NSZZ Solidarność” - legendarny związek zawodowy z tychże czasów. I co? I niech legendami pozostaną. Lech Wałęsa już się wycofał. Dla dobra pracowników sektora prywatnego NSZZ „Solidarność” powinien to zrobić niezwłocznie i zakończyć działalność w tym sektorze. Nowe czasy to nie są czasy dla przesiąkniętych polityką, nawykami i mentalnością postrzegania spraw, jak w latach osiemdziesiątych, działaczy związkowych, nie mających za wielkiego pojęcia o prowadzeniu prywatnego biznesu i problemach z tym związanych. To nie są czasy dla związków zawodowych skupiających takich działaczy. NSZZ „Solidarność” w odstawkę. Dlaczego wyciągnąłem taki wniosek, doprecyzuję.
Po pierwsze „Logstor” - strajk wywołany przez NSZZ „Solidarność” w prywatnej firmie. Pracownicy przez wszystkie złe cechy działaczy związkowych, przez postrzeganie spraw „po staremu”, zostali wpuszczeni w kanał. Ogłosili „strajk” w ich pojęciu - ale nie strajk w pojęciu prawa. Pracodawca zachowuje i tak cierpliwość. Po prostu za rażące naruszenie warunków umowy powinno nastąpić wypowiedzenie pracy i w następstwie wyprowadzenie z terenu fabryki przez porządkowych. Stąd teza, że związek szkodzi. Przypomnę, że już żyjemy w Państwie Prawa działającego i na rzecz pracowników, i na rzecz pracodawców. NSZZ „Solidarność” jakby o tym zapomniał.
Zanim będzie po drugie - opowiem bajkę o tym, jak powinno wyglądać nowoczesne działanie związków zawodowych, w sposób rzeczywiście pomocny, dający bezpieczeństwo przed złośliwościami pracodawców, skuteczny i nowoczesny, w sposób, który praktycznie powinien funkcjonować od lat.
Pracownicy sektora prywatnego - prywatnych potentatów handlowych, średnich i małych firm prywatnych powinni zapisywać się do związków zawodowych „Prowokator” z siedzibą na Starym Mieście w Restauracji „Figaro” (chyba się nie pogniewają - wyślę przepis na sałatkę). Związek „Prowokator” za skromne 10 zł składki miesięcznej jest ich przedstawicielem i otacza ich opieką prawną wg kompetencji wynikających z Ustawy o związkach zawodowych. Posiłkując się instytucjami typu PIP, Sąd Pracy itd., broni ich praw. Występuje w ich imieniu przed pracodawcą i prowadzi wszystkie sprawy łącznie z negocjacjami w razie strajku, co daje im bezpieczeństwo a nawet do pewnego momentu anonimowość. Wyzysk w jakiejś firmie prywatnej, bo nie ma tam związków? Do wygrania. W tym miejscu wspomnę pewną sprawę - zdeterminowane dziewczyny chciały założyć związek zawodowy i nieopatrznie powiadomiły o tym pracodawcę. Wywalił je z roboty. W mojej bajce nie musiałyby tego robić, wystarczy wpaść do „Figaro”, zapisać się do związków zawodowych „Prowokator” i powiadomić o nadużyciach. Na podstawie Ustawy związek zawodowy w ich imieniu podejmuje odpowiednie działania. Wielu przykrych incydentów by nie było. Wspomnę w tym miejscu też inną znaną sprawę - indywidualna walka z potentatem handlowym zakończona po latach sukcesem. Przykład, który dowodzi, że przy dobrych prawnikach można dochodzić spraw pracowniczych nawet w pojedynkę. To jaki efekt przynieść może prowadzenie sprawy przez profesjonalny związek zawodowy z dobrymi prawnikami i ludźmi? A w potężnym centrum handlowym nie musi działać związek postrzegany jak w latach 80- tych, z lokalnym przewodniczącym i biurem dla niego. Ale pracownicy tego potężnego centrum mogą należeć do związku i nie musza się tłumaczyć czy prosić o zgodę. Pracodawcy guzik do tego. Dziewczyny wstąpią do „Figaro”, zapiszą się do związku „Prowokator” i zgłoszą naruszenia takie czy inne, a związek zadziała. I na zakończenie bajki - działanie związku zawodowego „Prowokator” wymusi z biegiem czasu na pracodawcy to, co powinno być najważniejsze w sektorze prywatnym. Wymusi umowę o pracę sporządzaną precyzyjnie i regulującą wszystkie najważniejsze kwestie w relacjach pracodawca - pracownik oraz respektowanie przepisów Kodeksu Pracy i BHP. A finanse związku - w tych czasach kluczowa sprawa. Finansowo związek „Prowokator” stałby nieźle. Dla przykładu, powiedzmy, 5000 członków sektora prywatnego z obszaru działania Elbląga i okolic w branży handlowej, składka 10 zł. Przychód 50 000 zł miesięcznie. Koszta - ładne biuro na Starym Mieście Trochę sprzętu komputerowego, dwóch-trzech pracowników, księgowa i koniecznie sekretarka, najlepiej podatna na romanse z szefem. W sumie może z 25 000 zł miesięcznie kosztów stałych z płacami. Reszta na działalność związkową, fundusz pomocowy i takie tam. Całkiem, całkiem.
I teraz właśnie będzie po drugie. Po drugie - NSZZ „Solidarność” to nie ta bajka. Działanie związku jak w bajce to ciężka profesjonalna praca. Mozolna i w cieniu. I bez perspektyw politycznych awansów z ramienia jakiejś partii politycznej czy rekomendacji innej zaprzyjaźnionej instytucji. Trzeba naprawdę chcieć pomagać, maksymalnie ograniczyć liczbę działaczy i przewodniczących. Zmienić organizację pracy, zarządzanie i wiele innych spraw.
Podstawy prawne, na których oparłem konstrukcję bajki o związkach zawodowych „Prowokator” - aktualnie obowiązująca Ustawa o związkach zawodowych.
O ile w sektorze państwowym (jest jeszcze taki, teraz to są spółki akcyjne ze 100-pronentowym albo innym udziałem Skarbu Państwa) związki zawodowe działają w miarę poprawnie, bo tam dzieje się wszystko po staremu, jak za dawnych czasów, i stare metody mogą być skuteczne, tak w prywatnym sektorze - masakra.
W tym momencie nasunęła mi się refleksja. Lech Wałęsa - legendarny przywódca z czasów „komuny” i „NSZZ Solidarność” - legendarny związek zawodowy z tychże czasów. I co? I niech legendami pozostaną. Lech Wałęsa już się wycofał. Dla dobra pracowników sektora prywatnego NSZZ „Solidarność” powinien to zrobić niezwłocznie i zakończyć działalność w tym sektorze. Nowe czasy to nie są czasy dla przesiąkniętych polityką, nawykami i mentalnością postrzegania spraw, jak w latach osiemdziesiątych, działaczy związkowych, nie mających za wielkiego pojęcia o prowadzeniu prywatnego biznesu i problemach z tym związanych. To nie są czasy dla związków zawodowych skupiających takich działaczy. NSZZ „Solidarność” w odstawkę. Dlaczego wyciągnąłem taki wniosek, doprecyzuję.
Po pierwsze „Logstor” - strajk wywołany przez NSZZ „Solidarność” w prywatnej firmie. Pracownicy przez wszystkie złe cechy działaczy związkowych, przez postrzeganie spraw „po staremu”, zostali wpuszczeni w kanał. Ogłosili „strajk” w ich pojęciu - ale nie strajk w pojęciu prawa. Pracodawca zachowuje i tak cierpliwość. Po prostu za rażące naruszenie warunków umowy powinno nastąpić wypowiedzenie pracy i w następstwie wyprowadzenie z terenu fabryki przez porządkowych. Stąd teza, że związek szkodzi. Przypomnę, że już żyjemy w Państwie Prawa działającego i na rzecz pracowników, i na rzecz pracodawców. NSZZ „Solidarność” jakby o tym zapomniał.
Zanim będzie po drugie - opowiem bajkę o tym, jak powinno wyglądać nowoczesne działanie związków zawodowych, w sposób rzeczywiście pomocny, dający bezpieczeństwo przed złośliwościami pracodawców, skuteczny i nowoczesny, w sposób, który praktycznie powinien funkcjonować od lat.
Pracownicy sektora prywatnego - prywatnych potentatów handlowych, średnich i małych firm prywatnych powinni zapisywać się do związków zawodowych „Prowokator” z siedzibą na Starym Mieście w Restauracji „Figaro” (chyba się nie pogniewają - wyślę przepis na sałatkę). Związek „Prowokator” za skromne 10 zł składki miesięcznej jest ich przedstawicielem i otacza ich opieką prawną wg kompetencji wynikających z Ustawy o związkach zawodowych. Posiłkując się instytucjami typu PIP, Sąd Pracy itd., broni ich praw. Występuje w ich imieniu przed pracodawcą i prowadzi wszystkie sprawy łącznie z negocjacjami w razie strajku, co daje im bezpieczeństwo a nawet do pewnego momentu anonimowość. Wyzysk w jakiejś firmie prywatnej, bo nie ma tam związków? Do wygrania. W tym miejscu wspomnę pewną sprawę - zdeterminowane dziewczyny chciały założyć związek zawodowy i nieopatrznie powiadomiły o tym pracodawcę. Wywalił je z roboty. W mojej bajce nie musiałyby tego robić, wystarczy wpaść do „Figaro”, zapisać się do związków zawodowych „Prowokator” i powiadomić o nadużyciach. Na podstawie Ustawy związek zawodowy w ich imieniu podejmuje odpowiednie działania. Wielu przykrych incydentów by nie było. Wspomnę w tym miejscu też inną znaną sprawę - indywidualna walka z potentatem handlowym zakończona po latach sukcesem. Przykład, który dowodzi, że przy dobrych prawnikach można dochodzić spraw pracowniczych nawet w pojedynkę. To jaki efekt przynieść może prowadzenie sprawy przez profesjonalny związek zawodowy z dobrymi prawnikami i ludźmi? A w potężnym centrum handlowym nie musi działać związek postrzegany jak w latach 80- tych, z lokalnym przewodniczącym i biurem dla niego. Ale pracownicy tego potężnego centrum mogą należeć do związku i nie musza się tłumaczyć czy prosić o zgodę. Pracodawcy guzik do tego. Dziewczyny wstąpią do „Figaro”, zapiszą się do związku „Prowokator” i zgłoszą naruszenia takie czy inne, a związek zadziała. I na zakończenie bajki - działanie związku zawodowego „Prowokator” wymusi z biegiem czasu na pracodawcy to, co powinno być najważniejsze w sektorze prywatnym. Wymusi umowę o pracę sporządzaną precyzyjnie i regulującą wszystkie najważniejsze kwestie w relacjach pracodawca - pracownik oraz respektowanie przepisów Kodeksu Pracy i BHP. A finanse związku - w tych czasach kluczowa sprawa. Finansowo związek „Prowokator” stałby nieźle. Dla przykładu, powiedzmy, 5000 członków sektora prywatnego z obszaru działania Elbląga i okolic w branży handlowej, składka 10 zł. Przychód 50 000 zł miesięcznie. Koszta - ładne biuro na Starym Mieście Trochę sprzętu komputerowego, dwóch-trzech pracowników, księgowa i koniecznie sekretarka, najlepiej podatna na romanse z szefem. W sumie może z 25 000 zł miesięcznie kosztów stałych z płacami. Reszta na działalność związkową, fundusz pomocowy i takie tam. Całkiem, całkiem.
I teraz właśnie będzie po drugie. Po drugie - NSZZ „Solidarność” to nie ta bajka. Działanie związku jak w bajce to ciężka profesjonalna praca. Mozolna i w cieniu. I bez perspektyw politycznych awansów z ramienia jakiejś partii politycznej czy rekomendacji innej zaprzyjaźnionej instytucji. Trzeba naprawdę chcieć pomagać, maksymalnie ograniczyć liczbę działaczy i przewodniczących. Zmienić organizację pracy, zarządzanie i wiele innych spraw.
Podstawy prawne, na których oparłem konstrukcję bajki o związkach zawodowych „Prowokator” - aktualnie obowiązująca Ustawa o związkach zawodowych.