UWAGA!

Nie każdy musi być samcem alfa (Zawody znane i nieznane, odc. 2)

 Elbląg, - Od 31 lat pracuję w jednej specjalności, jaką jest anestezjologia i intensywna terapia, przez jakiś czas jeździłem karetką reanimacyjną - mówi Dariusz Czekaj
- Od 31 lat pracuję w jednej specjalności, jaką jest anestezjologia i intensywna terapia, przez jakiś czas jeździłem karetką reanimacyjną - mówi Dariusz Czekaj (fot. Anna Dembińska)

Miał być kominiarzem albo woźnicą, fascynowała go także historia sztuki, ale ostatecznie zdecydował się na pielęgniarstwo. I choć mierzyć się z cierpieniem ciężko chorych nie jest wcale łatwo, Dariusz Czekaj nie wyobraża sobie, by mógł robić coś innego. O tym, czy łatwo jest mężczyźnie zarządzać kilkudziesięcioma kobietami, opowiada oddziałowy pielęgniarz na Oddziale Anestezjologii i Intensywnej Terapii w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Elblągu.

Dominika Kiejdo: - Kim chciał Pan zostać, gdy był dzieckiem?
       Dariusz Czekaj: - Oooo, to zmieniało się wraz z wiekiem i to dość szybko. Wiele czasu spędzałem u mojej babci na Dolnym Wrzeszczu, który do dziś z racji swej zabudowy pełen był wieżyczek, wykuszy, stromych dachów i drabinek. Wtedy z balkonu podziwiałem pracę kominiarzy w cylindrach i postanowiłem, że też taki będę. Odważny, czarny, uśmiechnięty i przynoszący szczęście! Naprzeciwko było miejskie targowisko, dwa razy w tygodniu przyjeżdżali Kaszubi ze świeżymi produktami ze wsi. Fascynowały mnie konie i postanowiłem zostać woźnicą. Potem nastąpił krótki okres fascynacji kościołem i chęć bycia księdzem, ku radości matki i przerażeniu ojca.
      
       - Jednak poszedł Pan w zupełnie innym kierunku...
      
- Moja matka umierała przy mnie, gdy miałem 12 lat. Było to dla mnie straszne przeżycie, byłem bezradny, nie umiałem jej pomóc i wtedy postanowiłem, że zostanę lekarzem. W liceum, w klasie humanistycznej, rozwinąłem swe plastyczne zdolności i pochłonęła mnie historia sztuki. Miałem do wyboru: lekarz albo konserwator malarstwa i rzeźby polichromowanej. Poradziłem się ojca, powiedział: „Bycie konserwatorem wymaga nie tylko zdolności i wprawnej ręki, ale także ogromnej cierpliwości. To mozolna praca, taka benedyktyńska, czasem taka czynność trwa latami.” Pomyślałem i…przyznałem mu rację.
      
       - Jednak nie został Pan lekarzem, tylko pielęgniarzem...
      
- Nie każdy chłopiec i mężczyzna musi zgodnie ze stereotypem być samcem alfa, pokazywać, że jest najsilniejszy i najważniejszy w grupie, coś udowadniać, używając siły mięśni i pięści jako jedynego argumentu swej wyższości. To dość prymitywne. Byłem wątłym i chorowitym chłopcem, nie mogłem przejść przez pewne granice i natura wyrównała to tym, że mogłem bez trudu rozwijać się intelektualnie. Nagła śmierć matki wywołała u mnie pragnienie pomagania ludziom w ich chorobach. Niestety nie powiodło mi się ze studiami na wydziale lekarskim i skończyłem Policealne Studium Zawodowe – Wydział Pielęgniarstwa.
      
       - Był Pan jedynym mężczyzną na roku?
      
- Na roku było ze mną dwóch kolegów. W szkole nauczyłem się oprócz czynności zawodowych, obcowania z chorymi, ich różnych reakcji na chorobę, czasami zdawać by się mogło zupełnie irracjonalnych i tej potrzebnej dozy cierpliwości, pewnego lawirowania ze swoimi i ich emocjami, gry plastyczności i zrozumienia, że zatrzymanie się na chwilę w tym natłoku zajęć, czasem pogadanie o czymś innym, odwraca uwagę od bólu i choroby, i że dotyk i uśmiech ma czasem moc większą niż leki.
      
       - Pięknie powiedziane. Z jakimi reakcjami spotyka się Pan zazwyczaj, gdy ludzie pytają Pański zawód?
      
- Raczej z pozytywnymi. Czasem towarzyszy tym reakcjom zdziwienie, ale to też zależy od czyjegoś światopoglądu. Im ludzie są bardziej nieokrzesani, tym bardziej ich to bawi. Nie chcę użyć tu innych epitetów. Zdarzyło się nawet, że ktoś w pociągu, gdy usłyszał, że jestem pielęgniarzem zapytał mnie, jakimi zwierzętami zajmuję się w zoo. Odpowiedziałem, że ludźmi, co wszystkich rozbawiło. Ta osoba miała takie skojarzenie z tym zawodem. Prawdę mówiąc, najbardziej negatywne reakcje i żarty pochodziły od moich starszych koleżanek i lekarzy, gdy rozpocząłem pracę w szpitalu.
      
       - Co Pan powie! A to nieładnie. Co w uprawianiu tego zawodu jest dla Pana najtrudniejsze?
      
- Od 31 lat pracuję w jednej specjalności, jaką jest anestezjologia i intensywna terapia, przez jakiś czas jeździłem karetką reanimacyjną. Są to trudne dziedziny medycyny, ponieważ zawierają w sobie wszystkie inne specjalności medyczne i to w stanach zagrożenia życia, kiedy u chorych występuje dysfunkcja wielonarządowa. Jest to specjalność medyczna najbardziej stechnicyzowana. Trzeba się nauczyć obsługiwania i obserwacji dziesiątków urządzeń wspomagających życie. Ta niezbędna technika czasami zamazuje obraz bycia pielęgniarzem w tym humanistycznym wymiarze medycyny oraz postrzegania pacjenta w holistyczny sposób, nie jako zbioru tkanek, które się leczy, ale jako człowieka społecznego.
      
       - Często spotyka się Pan ze śmiercią. Musi się Pan mierzyć z cierpieniem i pacjentów i ich rodzin...
      
- Około 35 proc. pacjentów oddziałów intensywnej terapii, mimo wysiłków zespołu terapeutycznego niestety nie udaje się uratować. Najtrudniejsze są kontakty z rodzinami, dla nas są to pacjenci, dla nich to najbliżsi. Nie powinniśmy być zrutynizowani czy obojętni, ale z drugiej strony nie możemy być emocjonalni i brać na siebie ciężar czyjegoś cierpienia. To wymaga od nas olbrzymiej elastyczności. Praca w oddziale intensywnej terapii nie jest łatwa i fizycznie i psychicznie, niestety nie jest to zauważone przez pracodawcę i w jakikolwiek sposób rekompensowane, chociażby w formie finansowej.
      
       - W parze z niskimi zarobkami idzie z pewnością coraz mniejsze zainteresowanie zawodem pielęgniarki...
      
- Ciągle występują braki kadrowe. Wynikają one z małego zainteresowania tym zawodem, z powodu jego specyfiki i jego niskiego opłacania w kraju, powodującego liczną migrację zawodową pielęgniarek do krajów bogatszych. Nie każda pielęgniarka nadaje się do pracy w OIT, musi charakteryzować się dobrą kondycją fizyczną i odpornością psychiczną, posiadać silnie rozwinięty zmysł obserwacyjny, mieć podzielną uwagę, podejmować natychmiastowe decyzje i działania, jednocześnie być spokojną i zrównoważoną, być samodzielną, a jednocześnie umieć współpracować z lekarzami, konsultantami, sanitariuszami, rehabilitantami, diagnostami czy z personelem sprzątającym. To trudne zadania i zawsze cenię sobie moje koleżanki, które bezpośrednio pracują przy chorych w stanach zagrożenia życia.
      
       - Dlaczego zawód pielęgniarza zarezerwowany jest głównie dla kobiet?
      
- Z pewnością ma to związek z historycznym rozwojem tego zawodu. Moim zdaniem pielęgniarstwo istnieje od zawsze. Od kiedy jeden człowiek chorował, drugi się nim opiekował. W średniowieczu były to często męskie zakony szpitalne. W XIX wieku wojny w Europie i Ameryce wymusiły zaangażowanie się kobiet z wyższych sfer w opiekę nad rannymi żołnierzami, stwarzając bazę do rozwoju pielęgniarstwa jako nauki, a ponieważ nie jest to zawód zbyt miły, wdrażano do tego często, dając możliwości pracy. Kobiety, które były prostytutkami lub pochodziły z tak zwanych nizin społecznych i nie miały szans na inny sposób zarobkowania. Trzeba było to wszystko poukładać, ponazywać i nadać temu wymiar standardu postępowania opiekuńczego. Tak powstało pielęgniarstwo jako nauka i stąd też dominująca rola kobiet w tym zawodzie.
       Kobiety, które z natury bycia matkami mają w sobie pewien instynkt opiekowania się, pielęgnowania dzieci i chorych, wobec nierównych praw społecznych tamtych czasów, znalazły doskonały czas na to, by awansować. Furtkę, by wyrażać siebie oraz posiadać szerszy głos. Stąd ta feminizacja.
      
       - Być może takie stereotypowe patrzenie zacznie się wkrótce zmieniać. Tak jak to się dzieje w krajach zachodnich.
      
- W krajach zachodnich liczba pielęgniarzy i opiekunów medycznych jest zdecydowanie wyższa, szczególnie w takich specjalnościach medycznych, gdzie wysiłek fizyczny jest istotny jak: ortopedia, neurologia, neurochirurgia, oddziały intensywnej terapii, gdzie występuje znaczny deficyt samoopieki u chorych.
       W Polsce ciągle istnieje stereotyp męskich i niemęskich zajęć. Często źle pojęta socjologicznie rodzinna presja nie pozwala mężczyznom na wykonywanie pewnych zawodów, bo tak nie wypada. Proszę jednak zwrócić uwagę, że w większości sfeminizowanych profesji mężczyźni odrywają wiodącą rolę np. są najlepszymi fryzjerami, kucharzami, krawcami, projektantami mody.
       Wielu moich kolegów pełni funkcję pielęgniarzy koordynujących, oddziałowych, dyrektorów ds. pielęgniarstwa, konsultantów i wykładowców.
      
       - Niewysokie zarobki również zniechęcają mężczyzn do podejmowania tego typu zawodów...
      
- Tak, jest to jeden z powodów. Nie wiem, skąd minister Radziwiłł otrzymał taką informację, którą publicznie ogłosił w czasie strajku pielęgniarek w CZD, że zarabiamy 5 tys. zł. Ja wiem, że najwyższe pensje na umowie o pracę w tym zawodzie w Elblągu oscylują w zakresie 2800 zł, co dla mężczyzny chcącego utrzymać rodzinę może być kwotą zbyt niską. Poza tym większość facetów boi się ukłuć igłą czy pobierania krwi, choć na co dzień np. są bokserami czy lotnikami. Co drugi facet chory na zwykłe przeziębienie zachowuje się tak, jakby za chwilę miał umrzeć.
      
       - Jest w tym wiele prawdy. A czy koledzy docinają Panu z racji obranego zawodu?
      
- Nigdy się z tym nie spotkałem. Mam fajnych kolegów. Odnoszę wrażenie, że chce Pani udowodnić, że jako mężczyzna nie znajduję się na właściwym miejscu, że moja funkcja zawodowa to jakieś społeczne kuriozum, ale ja tego tak nie odbieram i lubię swoją pracę.
      
       - Pytam z czystej ciekawości. Osobiście uważam, że mężczyźni w tym zawodzie są bardzo potrzebni, jednak, mając na uwadze jego stereotypowe postrzeganie, mniemam, że niektórzy mogą uważać to zajęcie za mało męskie. Pełni Pan także funkcję oddziałowego. Czy łatwo jest zarządzać innymi?
       - Nie jest łatwo zarządzać zespołem 65 pielęgniarek, kobiet w wieku od 23 do 62 lat o różnych temperamentach, usposobieniach, mających swoje rodziny, prawa pracownicze i żądania. Trzeba mieć dużo samozaparcia i być odpornym psychicznie, umiejętność dyplomatycznego postępowania i negocjacji. Staram się być sprawiedliwy wobec nich na różnych płaszczyznach, nie pokazując swych sympatii czy antypatii wobec nikogo.
       Często zwracam pielęgniarkom uwagę, żeby ich procesy pielęgnowania przebiegały w taki sposób, jakby zajmowały się kimś bliskim. Ukończenie studiów podyplomowych w zakresie profesjonalnego zarządzania placówkami służby zdrowia rozszerzyło moją wiedzę w tym sektorze, co pomaga mi w codziennej pracy.
      
       - Czy w szpitalu pracuje więcej pielęgniarzy? Czy jest Pan "rodzynkiem" w tej grupie?-
      
- Nie, nie jestem „rodzynkiem”. W szpitalu pracuje łącznie pięciu pielęgniarzy, w innych elbląskich podmiotach leczniczych jeszcze trzech. Kilku znam osobiście. Na studiach magisterskich było nas 4 na 120 kobiet, ale raczej trzymaliśmy się razem.
      
       - Zawód pielęgniarza wymaga ogromnej cierpliwości, wrażliwości, empatii... Zapewne posiada Pan takie cechy. Czy płeć piękna je zauważa i nagradza zainteresowaniem?
       - Cierpliwość nie jest moją silną stroną. Od wielu lat praktykuję jogę i nie mogę sobie z tym poradzić. Lubię wiele rzeczy robić szybko i mieć potem czas na przyjemności. Irytują mnie osoby ślamazarne. Wrażliwość i empatia spłynęły na mnie z nieba, z gwiazd, ponieważ jestem zodiakalnym Rakiem. Jestem typem samotnika, nie lubię stałych związków, nudzą mnie.
       Kobiety jak i mężczyźni bywają różne. Większość deklaruje, że poszukuje mężczyzn spokojnych, czułych i opiekuńczych, dających stabilizację . Myślę jednak, że po jakimś czasie marzą o jakimś dobrze zbudowanym, zwariowanym szaleńcu, który zabierze je we wspaniałą podróż szybkim samochodem, będzie nonszalancki a może nawet arogancki i zapomną o facecie z brzuchem pijącym herbatę w miękkich kapciach, który już w niczym nie przypomina tego chłopaka, jakiego poznały dwadzieścia lat wcześniej.
      

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama