Czy do Elbląga nie zawita już cyrk, w którym występują żywe zwierzęta? Takiej decyzji od władz miasta domaga się grupa skupiona wokół facebookowych Elbląskich Pogaduszek. Trwa zbieranie podpisów pod petycją, która zostanie przedłożona Radzie Miejskiej.
„Przedstawienia cyrkowe z udziałem żywych zwierząt są rozrywką niemoralną i spotykającą się obecnie z coraz szerszym potępieniem ze strony świadomych obywateli. Zwierzęta w nich uczestniczące zmuszane są do zachowań sprzecznych z ich naturą. Zwierzęta dzikie, które w podobnych przedsięwzięciach uczestniczą, są wyrywane ze swojego naturalnego środowiska i zmuszane do spędzenia całego życia w niewoli, często poddawane brutalnym i okrutnym metodom tresury.” - czytamy w petycji, pod którą można podpisać się w Internecie.
- Cyrków z udziałem żywych zwierząt nie wpuszczają już Słupsk, Biała Podlaska i Dębica. Chcemy, aby Elbląg dołączył do tych miast – mówi Nel Cybulska, pomysłodawczyni akcji.
Elblążanie chcą zebrać jak najwięcej podpisów do końca listopada, a następnie przedstawić deklarację Radzie Miejskiej.
- Mamy nadzieję, że w Radzie zbierze się większość, która uchwali stosowną deklarację - dodaje Nel Cybulska. - To będzie taki symboliczny gest.
Zamieszczenie petycji w Internecie powoduje, że podpisują się pod nią osoby z całej Polski. Aby petycja elblążan weszła w życie, radni muszą uchwalić odpowiednie prawo. W Słupsku nie wpuszczono cyrku na mocy rozporządzenia prezydenta. W Łodzi uchwalono zakaz dzierżawienia cyrkom terenów miejskich. W związku z tym cyrki dzierżawią tereny od prywatnych właścicieli.
- Tego się obawiam. Pieniądze z dzierżawy wpływają do budżetu instytucji miejskich – mówi Nel Cybulska.
Protesty przeciwko cyrkom mają miejsce w różnych miastach Polski. Protestujący domagają się przedstawień bez udziału zwierząt.
- Zwierzęta w cyrku nie mają wolności, ale – zauważa Mirosław Złotowicz, właściciel jednego z cyrków, który co roku przyjeżdża do Elbląga – psy i wielbłądy również niemal nie występują na wolności. Tygrysy i lwy z kolei są w naturze zagrożone wyginięciem. Jeden strzał do lwa w naturalnym środowisku kosztuje ok. 150 tys. zł. A lwy w naszym cyrku żyją 15 – 20 lat, na wolności 5 – 6 - kończy.
- Cyrków z udziałem żywych zwierząt nie wpuszczają już Słupsk, Biała Podlaska i Dębica. Chcemy, aby Elbląg dołączył do tych miast – mówi Nel Cybulska, pomysłodawczyni akcji.
Elblążanie chcą zebrać jak najwięcej podpisów do końca listopada, a następnie przedstawić deklarację Radzie Miejskiej.
- Mamy nadzieję, że w Radzie zbierze się większość, która uchwali stosowną deklarację - dodaje Nel Cybulska. - To będzie taki symboliczny gest.
Zamieszczenie petycji w Internecie powoduje, że podpisują się pod nią osoby z całej Polski. Aby petycja elblążan weszła w życie, radni muszą uchwalić odpowiednie prawo. W Słupsku nie wpuszczono cyrku na mocy rozporządzenia prezydenta. W Łodzi uchwalono zakaz dzierżawienia cyrkom terenów miejskich. W związku z tym cyrki dzierżawią tereny od prywatnych właścicieli.
- Tego się obawiam. Pieniądze z dzierżawy wpływają do budżetu instytucji miejskich – mówi Nel Cybulska.
Protesty przeciwko cyrkom mają miejsce w różnych miastach Polski. Protestujący domagają się przedstawień bez udziału zwierząt.
- Zwierzęta w cyrku nie mają wolności, ale – zauważa Mirosław Złotowicz, właściciel jednego z cyrków, który co roku przyjeżdża do Elbląga – psy i wielbłądy również niemal nie występują na wolności. Tygrysy i lwy z kolei są w naturze zagrożone wyginięciem. Jeden strzał do lwa w naturalnym środowisku kosztuje ok. 150 tys. zł. A lwy w naszym cyrku żyją 15 – 20 lat, na wolności 5 – 6 - kończy.
Sebastian Malicki