UWAGA!

Napastnik lekceważy kobietę, ale może się zdziwić

 Elbląg, Napastnik lekceważy kobietę, ale może się zdziwić
fot. Anna Dembińska

Kopniak w kolano, w piszczel, w krocze. Palce w oczy, uderzenie w brzuch, w szyję. Chodzi o to, by zadać jak największy ból i uciec. No i krzyczeć. - Trzeba się drzeć, bo to dodaje animuszu i alarmuje otoczenie - przekonuje Jakub Bronicki, instruktor samoobrony. - Napastnik atakujący kobietę z automatu ją lekceważy, bo nie spodziewa się, że ona stawi mu opór. Jaki to będzie opór zależy od tego, co kobieta zapamięta z warsztatów.

To był kolejny kurs samoobrony dla kobiet, jaki w Elblągu prowadził Jakub Bronicki (były policjant). Panie spotykały się w sali ćwiczeń dwa razy w tygodniu i uczyły się. No właśnie, czego?
      
       Agata Janik: - Panom zdarza się komentować twoje zajęcia i mówią, że uczysz panie, jak się bić.

       Jakub Bronicki: - Tak? Panowie komentują moje zajęcia? Nie ma instruktora, który w ciągu dwóch miesięcy nauczy, jak się bić, ani nie ma osoby, która w tym samym czasie tę wiedzę pojmie. Uczę reagowania - odpowiedniego do umiejętności. Uczę rzeczy prostych, odruchowych, logicznych.
      
       - Paniom powtarzasz: ważna jest pamięć mięśniowa.
       - I dlatego powtarzamy ćwiczenia, wyrabiamy odruchy. No jasne, że najlepiej byłoby, gdyby do sytuacji kryzysowej nie doszło. Jednak jeśli już się zdarzy to chodzi o to, by zrobić napastnikowi jak największą krzywdę w jak najkrótszym czasie. Kopa w jaja, palec w oko, uderzenie w szyję, by oderwać się od niego i uciec.
       Osoba, w tym przypadku kobieta, która nie trenuje sportów walki, na dodatek jest zaskoczona, nie ma zbyt wiele czasu do namysłu. Musi więc dać z siebie wszystko. Napastnik atakujący kobietę z automatu ją lekceważy, nie spodziewa się, że ona stawi mu opór. Jaki to będzie opór, zależy od tego, co kobieta zapamięta z naszych zajęć.
      
       - Na twoje zajęcia przychodzą panie w różnym wieku, o różnym stopniu sprawności. Wszystkie dają radę?

       - Oczywiście. Mnie najbardziej cieszy, gdy przychodzi pani w wieku 60 + i ona daje radę. Dziewczyny 20- czy 30-letnie z automatu dają radę, bo są sprawne, silne, u nich stawy, kości, ścięgna jeszcze pracują inaczej. Najbardziej kibicuję więc tym „starszym” paniom, bo one wykazują dużą determinację, by dotrzymać młodszym kroku.
       Na pierwszych zajęciach było 25-27 pań, później następuje selekcja, ale jeśli zostaje grupa 15-17 osób to jest dobrze. Panie przychodzą na warsztaty samoobrony z różnych powodów. Jedne po to, by się czegoś nauczyć, inne by miło spędzić czas, jeszcze inne, by coś sobie udowodnić, wygonić swoje strachy albo po prostu, żeby się poruszać.
      
       - Powtarzasz paniom, że mają przed sobą tablicę, a na niej elementy, które już potrafią. Mogą je dowolnie wybierać i stosować w zależności od sytuacji.
      
- Nie jesteście [kobiety – red.] w stanie odpowiedzieć atakującemu mężczyźnie tym samym, bo to sytuacja, jak atak grzechotnika na myszkę. Jesteście jednak w stanie zadać mu duży ból, opanowując swoje emocje i strach. Kopnięcie w piszczel, w kolano, w jaja, uderzenie w szyję po to, by dać sobie czas na ucieczkę. Ważny jest też krzyk, bo kobiety bronią się w ciszy. A trzeba się drzeć, bo to dodaje animuszu i alarmuje otoczenie.
      
       - Zdecydowałeś się uczyć panie, choć nie zawsze tak było.
      
- Przez ponad 20 lat uczyłem różnych rzeczy ogólnie ujmując: podmioty odpowiedzialne za nasze bezpieczeństwo. Uczyłem walki wręcz, pracy z bronią i samego strzelania. Kobiety są jednak wdzięcznym tematem dla instruktora, bo większość z nich jest jak biała tablica. Chłoną wiedzę, nie mają nawyków i widać u nich postępy. Zawsze mnie cieszy, gdy po dwóch miesiącach widzę, że pani potrafi zrobić 3 rzeczy – bo to nie chodzi, by potrafiła ich 20 – ale w różnych sytuacjach: na schodach, w klatce schodowej, z zaskoczenia z przodu, z tyłu.

  Elbląg, Napastnik lekceważy kobietę, ale może się zdziwić
fot. Anna Dembińska


       - A jakieś rady dla kobiet, by zadziałały prewencyjnie?
      
- Słuchać własnego instynktu. W porównaniu z nami (mężczyznami – red.] macie cudowny instynkt kobiecy, który mówi wam dobre rzeczy. Niebezpieczną sytuacją może być taka, gdy idziemy i jednocześnie patrzymy w smartfona. Jesteśmy rozkojarzeni, wyłączamy czujność. Nie mówię, by zachowywać się jak terminator i rozglądać się stale dookoła (śmiech). Jednak czujnym/ą warto być.
       To, co często powtarzam na zajęciach - żaden napastnik nie chce być rozpoznany. Jeżeli na drodze, którą chodzisz codziennie nie było gościa w kapturze, a nagle jest gość w kapturze to przejdź na drugą stronę ulicy. I patrz się na niego. Nie ma to być spojrzenie wyzywające czy obraźliwie, Należy patrzeć w taki sposób, by on wiedział, że go zapamiętujesz.
       Bądźcie też mądre za swoich partnerów. Mężczyzna jest tak skonstruowany, że będzie bronił, osłaniał, będzie chciał być lwem, więc czasami lepiej wziąć go za rękę i przejść na drugą stronę. Każda walka nierozpoczęta jest walką wygraną (śmiech).
      
       - Twoje zajęcia są ciekawe i potrzebne, bo panie na nie wracają
      
- Chyba tak (śmiech).
      
       - Będziesz prowadził kolejne takie kursy?
      
- Teraz robiliśmy kurs z Ministerstwem Obrony Narodowej, ale możemy zrobić kurs dwumiesięczny, półroczny, albo nie zamykać go w żadne ramy czasowe. Wszystko zależy od tego, jaka grupa się zbierze i z jakim zapotrzebowaniem. Robiłem już szkolenia dla listonoszy, dla pracowników ochrony.
      
       - Sam też utrzymujesz się w kondycji. Ćwiczysz codziennie?
      
- (śmiech) Mam 41 lat, już nie jestem tak sprawny, jak 20 lat temu, ale staram się wydolnościowo dawać radę. Trochę pływam, trochę biegam, trochę spotykam się z kolegami i próbujemy się potarmosić na macie. Wszystko jednak zdroworozsądkowo.
      
       - Jest ci łatwiej, bo masz lepszą bazę wyjściową (śmiech).
      
- Zaczynałem w wieku 16 lat od sambo bojowego u Vladimira Pashitsa. W Elblągu było już karate, judo, aikido, a sambo było połączeniem judo, boksu, kickboxingu, To była fajna szkoła. Takie MMA 20 lat temu (śmiech). Na treningi przychodziły także dziewczyny i dawały radę. Facet, który zaczepia dziewczynę lekceważy ją, a można było się grubo naciąć. Na treningu, jasna sprawa, jesteś przygotowany na taki atak, ale na ulicy, z zaskoczenia, to jak zderzenie z pociągiem towarowym (śmiech).
      

rozmawiała Agata Janik

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • Dlaczego portel kasuje wpisy !!!! Chlopie wypad do niemiec
  • W ubieglym roku chodzilam na samoobrone z panem Jakubem, ale odbywaly sie w Tolkmicku. Super zajecia. Chcemy tu je ponownie.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    9
    3
    Małgosia p.(2018-12-25)
  • polecam wszystkim Paniom. chodzilysmy i rok temu i teraz.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    8
    4
    Kobieta z ega(2018-12-25)
  • fajna inicjatywa, szkoda że tylko 20 godzin, przydało by się więcej i dla większej ilości pań. ciekawi mnie opinai pań które brały w tym udział, czy czegoś się nauczyły i coś z tego wyniosły :). najważniejsze, że instruktor profesjonalnie do tego podchodzi, ma zacięcie, wiedzę i fajnie to przekazuje :)
  • Byly policjant z kryminalnej!!!
  • Mars007 Kto wciska taką ciemnotę. Można sobie trenować sporty walki. Jestem za. Ale osiąga się umiejętności po latach ciężkiej pracy. A i w tedy lepiej unikać konfrontacji. Powtarzam gamoniom co chcą sie zareklamować że samoobrony kobiet trzeba uczyć inaczej niż w stylu Karete tygrys 8.Uczyć odpowiedniego reagowania na sytuacje. I przedmioty które pomogą nam sie obronić. Ale główny nacisk trzeba położyć na ucieczke i jak unikac zagrozen. A oszołomy uczą chwytów. Co ja sie nie uda?A napady czesto są brutalne i z zaskoczenia. Nie wie o tym oszołom co wsiska kit i sprawia ze ktos poczuje sie pewny siebie nic nie potrafiąc. Drogie panie. Zadnego karate. Nogi za pas.
  • Mars007 ty chyba nawet nie przeczytałeś artykułu. A o tym, czego uczyl prowadzacy to nie masz pojecia. Gdzies dzwonia, ale od ciebie daleko.
  • Zajec bylo wiecej, 30 godzin. I bylo to 30 godzin super wiedzy o motywach i sposobach tego kto moze nas napasc. Jak tego uniknac. Jak sie bronic i uciec. Powtarzane wielokrotnie. Powinny byc w szkolach dla dziewxzat takie zajecia, ja chodzilam na te z panem Jakubem wraz z corka.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    4
    1
    Dorota.39(2018-12-26)
  • test
  • @ghty - REDAKCJO!! CZEMU POD ARTYKUŁEM nt Pana Kotlińskiego komentarze się nie pojawiają, nie można umieszczać nowych???? A pod tym można
  • Pozdrawiam wszystkich facetów dla których takie warsztaty są ugodzeniem w ich zadufane ego, że kobieta może być w stanie zareagować i być mniej zależna od was, a nie być tylko bierną uczestniczką życia jaką jej narzuca miedzy innymi polska kultura gwałtu. Macie powazny problem ze sobą.
  • Ravenstag widocznie nigdy nie miałeś nic wspólnego ze sportami walki jeśli uważasz, ze można kogoś nauczyć czegoś przez 20 godzin co mu później ewentualnie może przydać się na ulicy.
Reklama