Do napisania tego tekstu skłoniło mnie kilka ostatnich doświadczeń osobistych. Doświadczeń, których konkluzją jest pytanie: czy w tym kraju nie da się uczciwie zarobić? Czy na każdym kroku muszę oglądać się dookoła, żeby nie zostać orżniętym?
Na pierwszy ogień, jak to w okolicach świąt, poszły sklepy. A w nich promocja na promocji promocję pogania. I nie wiem, czy choć jedna z nich faktycznie jest uczciwą promocją. Kawa z herbatą – promocja. 15 zł. Ta sama kawa z tą samą herbatą oddzielnie – 13,90. Szampon z kremem 22 zł. Oddzielnie 19,70. Masło osełkowe, w którym zawartość naturalnych tłuszczów zwierzęcych wynosi 4 proc... Mógłbym tak wyliczać pewnie długo. Ale to są akurat rzeczy, które sprawdzić dość łatwo. Trzeba tylko trochę chęci. Ale ilu klientów skuszonych „promocją” kupi drożej i w efekcie zapłaci „frycowe”?
Na drugi ogień trafiły mi się zakłady usługowe. Każdemu z nas zepsuł się kiedyś sprzęt gospodarstwa domowego. W takim momencie mamy dwa wyjścia. Albo szukać pomocy w autoryzowanym serwisie, albo wezwać znajomego „pana Janka”. Mi trafiła się akurat awaria zmywarki. Nic szczególnego, wyłamały się zęby wirnika. A że miałem już kiedyś ten sam kłopot, byłem bogatszy o doświadczenie, że w mojej pompie występuje część zamienna w postaci zespołu wirnika, który kiedyś kupowałem, a montował go „ pan Janek”. Byłem nawet bogatszy o wiedzę, że niepotrzebnie kupiłem cały zespół wirnika, bo można nabyć sam wirnik. Różnica w cenie – 180 zł zespół, 12 zł wirnik. Udałem się więc do autoryzowanego serwisu. Wyłuszczyłem swój problem. I tu szczęka mi opadła. Pan w serwisie z góry zapowiedział mi, że to są części nienaprawialne i musze wymienić całą pompę. Koszt – bagatela 740 zł. Na moje grzeczne zapytanie, dlaczego nie wymienią tylko wirnika, usłyszałem odpowiedź, że producent zaleca wymianę całej pompy. Pytam więc dalej, po co w takim razie na stronie producenta w dziale części zamiennych widnieje zespół wirnika? Tu panowie, zorientowawszy się, że nie mają do czynienia z „frajerem”, zaczęli się tłumaczyć, że lepiej wymienić całą pompę, że kolega się pomylił itp. A ja najspokojniej w świecie zrobiłem „w tył zwrot” i poszedłem zamówić wirnik w internecie. Koszt – 12 zł wirnik plus koszty wysyłki. Ale ilu jest takich „kumatych”? Ilu klientów takiego serwisu jest bezczelnie nabijanych w butelkę? Okazuje się, że w tym samym serwisie sąsiadka chciała naprawić pralkę. Za samo zajrzenie do sprzętu skasowano ją 50 zł i zaproponowano naprawę za 500 zł. Pan Janek zrobił sprzęt za 70 zł i działa bezawaryjnie do dziś.
Ponownie wracam do sklepów. W „Ogrodach” kiermasz produktów naturalnych. Sery, kiełbasy, pieczywo, alkohole. I wszystko by było ok, tylko ceny jakieś takie z kosmosu. Żółty ser prawie 40 zł, kiełbasy... Zaraz, zaraz, przecież ja u tego samego producenta, miesiąc temu na kiermaszu w gdańskim Leroy Merlin, kupowałem tę kiełbasę po 22 zł. Skąd więc w Elblągu cena 42 zł? Pani na stoisku rozkłada ręce z odpowiedzią: „no wie pan, święta”.
Nielepiej jest w restauracjach. Niedawno w jednej z olsztyńskich droższych restauracji zamówiłem fileta soli (taka ryba). I dostałem. Fileta pangi. Kelner był bardzo zdziwiony, że rozróżniam gatunki ryb, a do tego bezczelnie zapytał „a to nie to samo”?
I tak w kółko Macieju. Zamiast mintaja – morszczuk, ryba „swieża” była już trzy razy zamrażana, „trzecie życie kurczaka”. Czy nie da się handlować uczciwie? Uczciwie obsługiwać, serwisować? Czy naprawdę musimy oglądać się za siebie, by nie dać się oszukać na każdym kroku? Smutne doświadczenie uczy, że niestety tak ciągle jest.
Na drugi ogień trafiły mi się zakłady usługowe. Każdemu z nas zepsuł się kiedyś sprzęt gospodarstwa domowego. W takim momencie mamy dwa wyjścia. Albo szukać pomocy w autoryzowanym serwisie, albo wezwać znajomego „pana Janka”. Mi trafiła się akurat awaria zmywarki. Nic szczególnego, wyłamały się zęby wirnika. A że miałem już kiedyś ten sam kłopot, byłem bogatszy o doświadczenie, że w mojej pompie występuje część zamienna w postaci zespołu wirnika, który kiedyś kupowałem, a montował go „ pan Janek”. Byłem nawet bogatszy o wiedzę, że niepotrzebnie kupiłem cały zespół wirnika, bo można nabyć sam wirnik. Różnica w cenie – 180 zł zespół, 12 zł wirnik. Udałem się więc do autoryzowanego serwisu. Wyłuszczyłem swój problem. I tu szczęka mi opadła. Pan w serwisie z góry zapowiedział mi, że to są części nienaprawialne i musze wymienić całą pompę. Koszt – bagatela 740 zł. Na moje grzeczne zapytanie, dlaczego nie wymienią tylko wirnika, usłyszałem odpowiedź, że producent zaleca wymianę całej pompy. Pytam więc dalej, po co w takim razie na stronie producenta w dziale części zamiennych widnieje zespół wirnika? Tu panowie, zorientowawszy się, że nie mają do czynienia z „frajerem”, zaczęli się tłumaczyć, że lepiej wymienić całą pompę, że kolega się pomylił itp. A ja najspokojniej w świecie zrobiłem „w tył zwrot” i poszedłem zamówić wirnik w internecie. Koszt – 12 zł wirnik plus koszty wysyłki. Ale ilu jest takich „kumatych”? Ilu klientów takiego serwisu jest bezczelnie nabijanych w butelkę? Okazuje się, że w tym samym serwisie sąsiadka chciała naprawić pralkę. Za samo zajrzenie do sprzętu skasowano ją 50 zł i zaproponowano naprawę za 500 zł. Pan Janek zrobił sprzęt za 70 zł i działa bezawaryjnie do dziś.
Ponownie wracam do sklepów. W „Ogrodach” kiermasz produktów naturalnych. Sery, kiełbasy, pieczywo, alkohole. I wszystko by było ok, tylko ceny jakieś takie z kosmosu. Żółty ser prawie 40 zł, kiełbasy... Zaraz, zaraz, przecież ja u tego samego producenta, miesiąc temu na kiermaszu w gdańskim Leroy Merlin, kupowałem tę kiełbasę po 22 zł. Skąd więc w Elblągu cena 42 zł? Pani na stoisku rozkłada ręce z odpowiedzią: „no wie pan, święta”.
Nielepiej jest w restauracjach. Niedawno w jednej z olsztyńskich droższych restauracji zamówiłem fileta soli (taka ryba). I dostałem. Fileta pangi. Kelner był bardzo zdziwiony, że rozróżniam gatunki ryb, a do tego bezczelnie zapytał „a to nie to samo”?
I tak w kółko Macieju. Zamiast mintaja – morszczuk, ryba „swieża” była już trzy razy zamrażana, „trzecie życie kurczaka”. Czy nie da się handlować uczciwie? Uczciwie obsługiwać, serwisować? Czy naprawdę musimy oglądać się za siebie, by nie dać się oszukać na każdym kroku? Smutne doświadczenie uczy, że niestety tak ciągle jest.