Mam zone nauczycielke, przychodzi po 4 godzinach i serial, potem wali korki około 4 h a kosi 50 dych bez rachunku, jest sprytna to wstawia obiad, potem idzie na fitnes i silownie, bo 200 stowki to ja stac, zblizaja sie wakacje to podlaczamy sie pod kolonie i za frajer miesiac nad morzem albo w gorach, oczywiscie koniec roku to gamonie prezenty, kwiaty, slodyczy dzieciaki maja po sufit. Na koniec siadzie na fotelu z obowiazkowym Chardone i mowi, ale przydałyby nam sie podwyzki:))) Ja mowie, wstydu nie masz !!! a ona rzecze: trzeba narzekac inaczej tepy lud sie nie nabierze. Tak czytam to sie paru widze nabiera:))