Czy do Truso wróci cieśla, bursztynnik i kowal, a wojownicy będą prosić Odyna o wsparcie? Plan na budowę repliki wikińskiej osady na Wyspie Spichrzów mają elbląscy muzealnicy. Swoją koncepcję przedstawili na posiedzeniu Komisji Kultury, Sportu, Turystyki i Promocji Rady Miejskiej.
W średniowieczu na ówczesnym brzegu jeziora Druzno funkcjonowała wikińska osada Truso. O jej rekonstrukcji lub budowie repliki mówi się w Elblągu od lat... Dziś (16 września) na posiedzeniu Komisji Kultury, Sportu, Turystyki i Promocji ideę przedstawił Mirosław Siedler, dyrektor Muzeum Archeologiczno-Historycznego.
W latach 2008-2009 powstała dokumentacja projektowa, która zawierała już pozwolenia na budowę repliki osady Truso na Wyspie Spichrzów. Istnieje też wizualizacja osady z 2009 r. Elbląskie muzeum chciałoby wybudować replikę na Wyspie Spichrzów obok budynków użytkowanych przez Młodzieżowy Dom Kultury.
- Replika Truso by się doskonale wpisywała w - nie lubię tego słowa - „ubogacanie“ centrum miasta - mówił Mirosław Siedler. - Nie miałoby być to muzeum, ze względu na konieczność zapewnienia odpowiedniej ochrony i ponoszenia w związku z tym ogromnych kosztów. Widzę to jako obiekt edukacyjny, w którym nie ma zabytków, są tylko ich repliki. Ale chcielibyśmy, żeby nasze Truso było osadą „żywą“, żeby coś tam się działo przez cały możliwie długi sezon. Nie stał tam tylko domek, do którego turysta podejdzie i stwierdzi „domek jak domek“.
Osada zajmowałaby powierzchnię ok. 7,5 tys. metrów kwadratowych, na której znajdowałyby się m. in. budynki rzemieślników zamieszkujących przed wiekami Truso: kowala, bursztynnika cieśli, ale także mały amfiteatr, gdzie pomysłodawcy widzą już pokazy walk w wykonaniu grup rekonstrukcyjnych. Pewną zaprezentowaną ciekawostka jest fakt, że wszystko co tylko jest możliwe, a nie nawiązuje to czasów średniowiecza, miałoby być ukryte przed okiem turysty: tak aby ten wczuł się w klimat. Muzealnicy planują też rejsy wikińskimi łodziami i przejażdżki z osady do Muzeum i z powrotem. W planach jest także specjalne pomieszczenie dla grup rekonstrukcyjnych. Do rozwiązania jest kwestia autokarów dla kierowców.
- Osadę w Biskupinie odwiedza około 200 tysięcy gości rocznie - mówił dr Jakub Jagodziński z MAH. - To pokazuje jaka jest skala zainteresowania. Elbląg ma lepsze od Biskupina położenie, może liczyć na turystów odwiedzających Trójmiasto. Wydaje mi się, że nie ma w Elblągu lepszego produktu, jeżeli chodzi o historię niż Wikingowie. Osada byłaby wspaniałe tłem dla realizacji różnego rodzaju widowisk filmowych, seriali itd...
Co dalej?
- Właścicielem dokumentacji projektowej jest miasto. Jesteśmy pod rozmowach z jej autorem i mamy ustną zgodę na podpisanie umowy na przejęcie praw autorskich. W najbliższym czasie tę umowę podpiszemy - poinformował dyrektor MAH. - Kiedy pozyskamy prawa autorskie, to możemy rozpocząć aktualizację dokumentacji.
Ówczesny koszt projektu wynosił 6 mln zł. Dziś tę sumę można śmiało pomnożyć przez minimum 3. A to jeszcze nie koniec wydatków. Muzeum musiałoby uzyskać prawo do korzystania z działek (forma prawna pozyskania nie jest jeszcze ustalona), a następnie przebadać teren pod względem archeologicznym. A to koszt około 2 mln zł.
- Prawdę finansową pokażą zaktualizowane kosztorysy - mówił Mirosław Siedler. - Będę chciał „uciekać“ od budżetu miasta. Tak aby jak najmniej pieniędzy pochodziło z tego źródła. Jeżeli zdobędziemy promesę z Ministerstwa Kultury, to sądzę, że wkład finansowy miasta nie będzie duży.
- Osada Wikingów wpisuje nam się idealnie w historię miasta. Sama prezentacja jest kapitalnie zrobiona, idea jest świetna. Przedstawione przez dr Jagodzińskiego statystyki bronią się - mówił Piotr Kowal, wiceprezydent Elbląga. - Trzeba wpisać temat wikingów do Strategii Rozwoju Miasta ogólnie, a następnie przejść do kolejnych etapów realizacji, zaczynając od badań archeologicznych. Musimy zapewnić wkład miasta na odpowiednim poziomie, bo nie skończy się tylko na przekazaniu działki, ale dodatkowo będzie potrzebny wkład pieniężny. Idea jest bardzo dobra i dobrze, że teraz zaczęliśmy pracować nad tym projektem.
Inwestorem, a później administratorem obiektu ma być Muzeum Archeologiczno-Historyczne. Przy czym, jak już napisano wyżej,: ta część muzeum ma być obiektem edukacyjnym, co pozwoli obniżyć koszty jej funkcjonowania. - Nie będziemy występować do prezydenta z prośbą o sfinansowanie wykopalisk. Są odpowiednie fundusze w Ministerstwie Kultury i tam będziemy tych pieniędzy szukali - zapowiedział Mirosław Siedler.. - Środki będziemy mogli poszukiwać dopiero po uregulowaniu kwestii formalnych: prawa do użytkowania terenu i praw autorskich do projektu.
Kiedy otwarcie?
Optymistycznie patrząc za kilka lat. Same wykopaliska archeologiczne mogą potrwać do roku. Muzealnicy chcieliby wykorzystać okazję i przekopać działkę na głębokość kilku metrów (aż do wód gruntowych). - To jest do jesieni przyszłego roku. Jesienią, pod warunkiem złożenia skutecznych wniosków o dofinansowanie i ich otrzymanie możemy zaczynać realizację. Może ona potrwać dwa lata - mówił Mirosław Siedler. - Całość realizacji szacujemy na trzy lata.