- Sposobów na zastraszanie, na duszenie protestów jest bardzo wiele, władza ma ich bardzo wiele - mówiła podczas dzisiejszego (5 listopada) briefingu prasowego Marta Lempart. W czwartek w Elblągu odbył się kolejny protest, tym razem z udziałem liderki Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. Zobacz fotoreportaż z protestu.
Podczas briefingu prasowego Marta Lempart mówiła, że od rozpoczęcia protestów w Polsce nie dostała mandatu, nikt jej nie spisywał.
- To jest częścią strategii (rządzących - dop. red.) – stwierdziła. - Jednocześnie dzieją się rzeczy bardzo nieprzyjemne w bardzo wielu miejscach w Polsce. Dzisiaj mamy nowe informacje, że policja wykorzystuje brak wiedzy wielu osób, które po prostu nie są przygotowane, bo część z nich nie organizowała wcześniej protestów – mówiła Lempart.
Według liderki strajku, osoby organizujące protesty są wzywane na rozmowy bez żadnego trybu, zastraszane, nie dostają też informacji, w jakim charakterze są na rozmowy zapraszane. - Generalnie chodzi o to, żeby nakłonić ludzi, żeby nie protestowali – mówiła. - Dlatego organizujemy akcję, która nazywa się „Nigdy nie będziesz szła sama” - dodała.
Inicjatywa ma polegać na wspieraniu osób, które doświadczają trudności w związku z organizacją i uczestnictwem w protestach. - Jeździmy wszędzie tam, gdzie możemy, żeby powiedzieć panom z rządu „przyjdźcie po nas, jak tacy jesteście super, a od 14-letnich dziewczyn z Olsztyna się odczepcie, bo to dowodzi, że jesteście absolutnie słabi”. My czekamy, jesteśmy gotowi – mówiła Marta Lempart.
Liderka Ogólnopolskiego Strajku Kobiet stwierdziła, że najbliższe dwa tygodnie przed kolejnym posiedzeniem Sejmu, to czas przygotowywania i zbierania sił, które mają służyć cyklicznym strajkom: „Protestowym poniedziałkom”.
- Sposobów na zastraszanie, na duszenie protestów jest bardzo wiele, władza ma ich bardzo wiele – stwierdziła liderka OSK. - Nie musi tego robić spektakularnie, może odstąpić od spektakularnych działań i może powoli, „pełzająco” wygaszać protesty – dodała.
Według Lempart, władza nie radzi sobie z walką z koronawirusem, a także zdenerwowała swoich własnych wyborców, zajmując się w czasie pandemii kwestią aborcji, a nie ochrony zdrowia albo problemami przedsiębiorców.
Będą pomagać pro bono
W briefingu wzięła udział m. in. posłanka Lewicy Monika Falej. Trybunał Konstytucyjny określiła mianem "Trybunału Kościelnego". Podkreślała też, że swoją legitymację poselską wykorzystuje, by interweniować w sprawach młodzieży, której policja i inne służby miałaby uniemożliwiać protestowanie.
- Ta legitymacja służy do tego, by mówić, że policja nie ma prawa tego robić i jakie prawa mają młodzi ludzie, którzy wychodzą na ulice, by protestować przeciw temu, co robi obecna władza – mówiła parlamentarzystka. Według niej rządzący wykorzystują przeciw młodym służby i straszą „armią narodowców”. Monika Falej stwierdziła, że do podobnych celów są wykorzystywani kuratorzy oświaty, którzy mają robić listy młodzieży uczestniczącej w strajkach.
- Budowana jest kolejna armia donosicieli z nauczycielek i nauczycieli – mówiła Monika Falej. Ich celem ma być wskazywanie młodych ludzi, którzy uczestniczyli w protestach.
- Mówię o tym dlatego, że chciałabym państwu uzmysłowić, że to, jakie problemy ma pan Jarosław Kaczyński, przekłada się właśnie na młodych ludzi, na sektor edukacji. Czas po prostu z tym skończyć – mówiła. Zaznaczyła też, że wraz z innymi posłankami Lewicy umożliwia kontakt z prawnikami, którzy pro bono chcą pomagać ludziom w sytuacjach, gdy ich udział w protestach jest związany z problemami prawnymi.
- Jeżeli ktokolwiek z policji zapuka do waszych drzwi, proszę tych drzwi nie otwierać. Muszą wysłać wam pisemne zaproszenie i podstawę prawną, dlaczego macie się tłumaczyć za to, że chodzicie po ulicy. Nie przyjmujcie też mandatów, niech to sąd rozstrzygnie – mówiła Monika Falej.
Posłanka poinformowała też o powołaniu komitetu inicjatywy ustawodawczej „Legalna aborcja. Bez kompromisów" na rzecz ustawy o bezpiecznym przerywaniu ciąży i innych prawach reprodukcyjnych. - Będziemy chciały legalnej aborcji, nie zrobimy kroku w tył. Będziemy o to walczyć na ulicy, w sejmie i wszędzie tam, gdzie trzeba będzie.
Marta Lempart podczas spotkania mówiła też o planach przeprowadzeniu strajku generalnego, w który mieliby się włączyć także przedstawiciele różnych branż i związków zawodowych, a także wszyscy niezadowoleni z sytuacji w państwie, np. w związku ze stanem ochroną zdrowia.
- Mnóstwo tych środowisk, które są z nami, jest gotowych zatrzymać kraj na tyle, żeby zmusić rząd do dymisji – mówiła liderka protestów. Odwołała się też do sytuacji związanej z brakiem wyboru nowego Rzecznika Praw Obywatelskich i kandydatury Zuzanny Rudzińskiej-Bluszcz, którą ma popierać 1200 różnych organizacji społecznych, także elbląskich. Zdaniem Lempart, PiS wygasza funkcję RPO, by pozbawiać ludzi ochrony prawnej.
- My chcemy żyć w normalnym kraju, w którym mamy zgodę na to, że jesteśmy różni - mówiła podczas spotkania Karolina Śluz z Elbląskiego Strajku Kobiet. - Elbląg jest miastem szczególnym dla Jarosława Kaczyńskiego, o czym przy okazji tego strajku sobie przypominamy. W roku 89' Jarosław Kaczyński po raz pierwszy wystartował do parlamentu w naszym mieście, stąd po raz pierwszy został wybrany – zaznaczyła. - Dla nas to jest cenna nauka, żeby patrzeć, na kogo się głosuje – mówiła elblążanka. Organizatorki strajku kobiet odniosły się też do symbolicznego postawienia prezesa PiS przed sądem, które w ramach protestów przeprowadzono w zeszłym tygodniu. Krytyka Jarosława Kaczyńskiego i działań rządu powtarzała się często podczas całego briefingu
Odcięły się od aktów wandalizmu
Izabela Daciuk z Elbląskiego Strajku Kobiet zapowiadała, że ze swoimi postulatami protestujący udadzą się dziś pod siedzibę PiS. Dalsza część briefingu została poświęcona pytaniom dziennikarzy. Marta Lempart mówiła o obecnych działaniach podejmowanych przez osoby koordynujące protesty i ewentualnej współpracy z innymi grupami, m. in. medykami. Kilka słów poświęcono też dotychczasowym strajkom w Elblągu. Według organizatorek, w naszym mieście osoby uczestniczące w strajkach były spisywane przez policję. Odcięły się też od aktów wandalizmu, które są według nich prowokacją lub działaniem środowisk narodowych. W Elblągu miało też dojść do do pobicia mężczyzny i zerwania plakatów protestu z jego auta, o czym mówiła Izabela Daciuk.
- Prowokacje są bronią władzy i stosowane są wszędzie – mówiła pod koniec briefingu Marta Lempart. Odmówiła też odpowiedzi na pytania obecnej na spotkaniu dziennikarce telewizji publicznej.
- Pokażmy jeszcze raz swój protest przeciwko zaostrzeniu przepisów dotyczących aborcji w Polsce! Trybunał (Nie)Konstytucyjny nie będzie narzucał nam swoich poglądów i zasad względem naszego życia i sytuacji w jakich się znajdujemy – zachęcał do udziału w wydarzeniu Elbląski Strajk Kobiet. "Elbląski spacer z Martą Lempart" rozpoczął się przy Bramie Targowej o godz. 19.