15. urodziny świętowała dzisiaj filia nr 3 Środowiskowego Domu Pomocy Społecznej. Codziennie z jej pomocy korzysta prawie 50 elblążan, którzy dzięki warsztatom mogą poczuć się lepiej w swojej chorobie. Zobacz zdjęcia z uroczystej wigilii.
Historia Środowiskowego Domu Pomocy Społecznej zaczęła się 2 grudnia 2002 r. Wówczas działał na trzecim piętrze budynku przy ul. Winnej. - Były tu wówczas dwa pomieszczenia i jedna wielka sala, gdzie było pięć stanowisk: kulinaria, krawiectwo... Jak się skończyło gotować obiad lub śniadanie, to w tej samej sali była gimnastyka. Jakoś musieliśmy sobie radzić – wspomina Ludwika Załuska, pierwsza kierownika SDS przy Winnej, która w tym roku odeszła na emeryturę.
Na początku do placówki mogło przychodzić 30 osób, jednak stosunkowo szybko udało się zwiększyć liczbę podopiecznych do 45. I taka liczba uczestników korzysta z domu do dziś. Z czasem placówka przeniosła się dwa piętra niżej, gdzie na powierzchni 500 metrów kwadratowych mieści się m.in. 11 pracowni terapeutycznych, nie licząc specjalistycznych gabinetów czy świetlic.
- Sytuacja osób chorych psychicznie zmieniła się w ciągu tych piętnastu lat na korzyść. Są bardziej otwarci, odważnie wchodzą w środowiska osób zdrowych. To też zasługa terapii, wychodziliśmy z naszymi podopiecznymi na zewnątrz, żeby nie tylko siedzieć w domu, we własnym środowisku – mówi Ludwika Załuska.
Dzięki temu podopieczni SDS-u mogą funkcjonować bardziej samodzielnie. Niektórzy podejmują pracę zarobkową. - To jest ważne ze względu na to, że praca oprócz niezależności materialnej daje też poczucie własnej wartości – zwraca uwagę Elżbieta Nike, aktualna kierowniczka Filii nr 3 Środowiskowego Domu Samopomocy.
To właśnie pozornie drobne życiowe sukcesy uczestników SDS-u są największą dumą pracowników placówki.
- Są bardziej zadbani, otwarci udało się nam rozwiązać niekorzystne sytuacje rodzinne, wyjeżdżaliśmy na dwutygodniowe turnusy rehabilitacyjne, gdzie uczestnicy musieli (i dali radę) sami o siebie zadbać bez pomocy rodziny – wspomina Ludwika Załuska.
- Uczymy ich normalnego życia, że wszystkiego nie można przykryć chorobą, że można normalnie funkcjonować – dodała Elżbieta Nike.
Dzisiaj podopieczni filii nr 3 Środowiskowego Domu Samopomocy spotkali się na uroczystej wigilii, która była jednocześnie przyjęciem urodzinowym. Nie zabrakło miłych słów pod adresem kadry i podopiecznych placówki. Były kolędy i prezenty od Mikołaja.
Na początku do placówki mogło przychodzić 30 osób, jednak stosunkowo szybko udało się zwiększyć liczbę podopiecznych do 45. I taka liczba uczestników korzysta z domu do dziś. Z czasem placówka przeniosła się dwa piętra niżej, gdzie na powierzchni 500 metrów kwadratowych mieści się m.in. 11 pracowni terapeutycznych, nie licząc specjalistycznych gabinetów czy świetlic.
- Sytuacja osób chorych psychicznie zmieniła się w ciągu tych piętnastu lat na korzyść. Są bardziej otwarci, odważnie wchodzą w środowiska osób zdrowych. To też zasługa terapii, wychodziliśmy z naszymi podopiecznymi na zewnątrz, żeby nie tylko siedzieć w domu, we własnym środowisku – mówi Ludwika Załuska.
Dzięki temu podopieczni SDS-u mogą funkcjonować bardziej samodzielnie. Niektórzy podejmują pracę zarobkową. - To jest ważne ze względu na to, że praca oprócz niezależności materialnej daje też poczucie własnej wartości – zwraca uwagę Elżbieta Nike, aktualna kierowniczka Filii nr 3 Środowiskowego Domu Samopomocy.
To właśnie pozornie drobne życiowe sukcesy uczestników SDS-u są największą dumą pracowników placówki.
- Są bardziej zadbani, otwarci udało się nam rozwiązać niekorzystne sytuacje rodzinne, wyjeżdżaliśmy na dwutygodniowe turnusy rehabilitacyjne, gdzie uczestnicy musieli (i dali radę) sami o siebie zadbać bez pomocy rodziny – wspomina Ludwika Załuska.
- Uczymy ich normalnego życia, że wszystkiego nie można przykryć chorobą, że można normalnie funkcjonować – dodała Elżbieta Nike.
Dzisiaj podopieczni filii nr 3 Środowiskowego Domu Samopomocy spotkali się na uroczystej wigilii, która była jednocześnie przyjęciem urodzinowym. Nie zabrakło miłych słów pod adresem kadry i podopiecznych placówki. Były kolędy i prezenty od Mikołaja.
Sebastian Malicki