Rozmowa z Januszem Nowakiem, przewodniczącym zarządu miejskiego Sojuszu Lewicy Demokratycznej w Elblągu.
Joanna Ułanowska-Horn: Jak się dzisiaj miewa elbląski SLD?
Janusz Nowak: Bardzo dobrze. Oby wszystkie ugrupowania polityczne miały się tak, jak SLD...
J.U.: Ale czy panuje pan, jako szef partii, nad wszystkimi członkami ugrupowania?
J.N.: Ja nawet nie próbuję panować nad wszystkimi. Kieruję organizacją, a w każdej organizacji są indywidualiści.
J.U.: Czy to prawda, że w elbląskim SLD są zwolennicy i przeciwnicy wojewody Szatkowskiego?
J.N.: Ja myślę, że jest coraz więcej zwolenników.
J.U.: A do jakiej grupy pan się zalicza?
J.N.: Do umiarkowanych zwolenników.
J.U.: To chyba się zmieniło...
J.N.: Zostałem tak wychowany, że dla mnie władza wybrana w wyborach demokratycznych jest władzą, którą należy uznawać, natomiast moje zachowanie w swoim czasie dotyczyło tego, aby wojewoda przychylnym okiem spojrzał na Elbląg i mieszkańców i dowartościował to miasto. Szanowałem wojewodę i szanuję.
J.U.: Teraz mówi pan, że jest umiarkowanym zwolennikiem wojewody Szatkowskiego, a jeszcze do niedawna tak pan nie mówił. Czy miał pan być może jakiś osobisty żal do wojewody, np. o stanowisko wicewojewody?
J.N.: Ja nigdy nie zabiegałem o stanowisko dla siebie, ale dla elblążan. Zapewne, gdyby Pani zapytała wojewodę, to potwierdzi, że parokrotnie bywałem w Olsztynie po to, aby przekonać wojewodę do obsadzenia stanowiska wicewojewody elblążaninem. Oczywiście byłem desygnowany na to stanowisko, ale o nie zabiegałem. Źle stało się, że to nie elblążanin został wicewojewodą albo elblążanka.
J.U.: Czy niedawne spotkanie wojewody z mieszkańcami, organizowane przez Sławomira Malinowskiego było dla pana czymś nieważnym? Na to spotkanie nie przybył ani pan, ani prezydent Henryk Słonina, ani przewodniczący Rady Miejskiej Andrzej Kępiński - czyli ci, którzy nawet z racji sprawowanych urzędów powinni na tym spotkaniu być, chociażby dlatego, że wojewoda jest przedstawicielem rządu...
J.N.: Nie byliśmy na tym spotkaniu, bo nie zostaliśmy w odpowiednim momencie poinformowani, nie mieliśmy zaproszenia, zresztą w planach było posiedzenie zarządu partii.
J.U.: A czy na takie spotkanie trzeba mieć zaproszenie?
J.N.: Jeżeli zaprasza się przewodniczącego wojewódzkiego partii, to wypadałoby poinformować o tym.
J.U.: Obserwatorzy z zewnątrz odebrali nieobecność panów na tym spotkaniu jako swego rodzaju rozłam w SLD...
J.N.: Nieprawda, w takim wypadku źle to zostało odebrane.
J.U.: Czy niesnaski w łonie partii np. na poziomie województwa dobrze służą miastu?
J.N.: Już nie wracałbym do tego. Oczywiście były tarcia, były ruchy być może niepotrzebne, ale spójrzmy w przyszłość: my w tej chwili z wojewodą dogadujemy się, jesteśmy w stałym kontakcie, rozmawiamy o tym, jak poprawić sytuację elblążan.
J.U.: Czy to minister Janik panów godził?
J.N.: Nie, ale byłem u ministra. To ja stwierdziłem, że jeżeli z wojewodą Szatkowskim nie siądziemy do stołu i nie porozumiemy się, to nikt nie jest w stanie nas pogodzić. Minister Janik przyznał mi rację. Tak więc będziemy rozmawiać z wojewodą w cztery oczy. Po 20 marca ustalimy termin tego spotkania.
J.U.: Jeszcze wrócę na chwilę do wizyty wojewody w Elblągu. Wojewoda spotkał się też z Sojuszem Młodej Lewicy. Ale z tego, co mi wiadomo, spotkanie to odbyło się na schodach w budynku, gdzie mieści się siedziba SLD...
J.N.: Młodzież spotkała się z wojewodą, ale czy to było na schodach...? To chyba było w hotelu Elzam... O schodach pierwszy raz słyszę...
J.U.: Jak się elbląskiemu SLD układa z młodzieżówką? W całym kraju Sojusz podpisuje umowy o współpracy. Czy taka umowa zostanie podpisana również w Elblągu?
J.N.: Jeszcze takiej umowy nie podpisaliśmy, ale ja życzę wszystkim młodzieżówkom w kraju, żeby współpracowały tak dobrze bez porozumienia, jak my.
J.U.: Czy to oznacza, że młodzież będzie miała szansę znaleźć się na listach wyborczych lewicy?
J.N.: Młodość nie jest wystarczającym atutem, żeby znaleźć się na listach wyborczych. Oczywiście, to jest duży atut, ale oprócz tego trzeba spełniać jeszcze inne warunki. Ale oczywiście młodzi znajdą się na listach.
J.U.: Jesienią najprawdopodobniej odbędą się bezpośrednie wybory prezydentów, wójtów i burmistrzów. Elbląski SLD na pewno ma już swojego kandydata...
J.N.: SLD ma swojego naturalnego kandydata, którym jest obecny prezydent.
J.U.: Czy Henryk Słonina wyraził już zgodę i chęć kandydowania?
J.N.: Jeszcze za wcześnie na to, aby prowadzić rozmowy. Zresztą jeszcze parlament nie zdecydował ostatecznie, czy prezydenta wybierać będziemy bezpośrednio. Kiedy pozyskamy taką wiedzę, wtedy przystąpimy do rozmów.
J.U.: A czy posiada pan wiadomości, że może inni członkowie SLD też chcieliby kandydować?
J.N.: Doszły do mnie informacje, że są osoby w Sojuszu, które by chciały wystartować, ale zapewniam, że SLD wystawi tylko jednego kandydata, więc ci, którzy będą chcieli spróbować szczęścia, będą musieli wystartować jako kandydaci niezależni.
J.U.: A czy prawdziwe są informacje, że Sławomir Malinowski (były przewodniczący Rady Miejskiej w Elblągu – dopisek redakcji) też chciałby wystartować?
J.N.: Doszły do mnie takie słuchy.
Wywiady Studia El prezentowane są na antenie Telewizji Elbląskiej we wtorki i piątki wieczorem na kilkanaście minut przed każdą pełną godziną.
Janusz Nowak: Bardzo dobrze. Oby wszystkie ugrupowania polityczne miały się tak, jak SLD...
J.U.: Ale czy panuje pan, jako szef partii, nad wszystkimi członkami ugrupowania?
J.N.: Ja nawet nie próbuję panować nad wszystkimi. Kieruję organizacją, a w każdej organizacji są indywidualiści.
J.U.: Czy to prawda, że w elbląskim SLD są zwolennicy i przeciwnicy wojewody Szatkowskiego?
J.N.: Ja myślę, że jest coraz więcej zwolenników.
J.U.: A do jakiej grupy pan się zalicza?
J.N.: Do umiarkowanych zwolenników.
J.U.: To chyba się zmieniło...
J.N.: Zostałem tak wychowany, że dla mnie władza wybrana w wyborach demokratycznych jest władzą, którą należy uznawać, natomiast moje zachowanie w swoim czasie dotyczyło tego, aby wojewoda przychylnym okiem spojrzał na Elbląg i mieszkańców i dowartościował to miasto. Szanowałem wojewodę i szanuję.
J.U.: Teraz mówi pan, że jest umiarkowanym zwolennikiem wojewody Szatkowskiego, a jeszcze do niedawna tak pan nie mówił. Czy miał pan być może jakiś osobisty żal do wojewody, np. o stanowisko wicewojewody?
J.N.: Ja nigdy nie zabiegałem o stanowisko dla siebie, ale dla elblążan. Zapewne, gdyby Pani zapytała wojewodę, to potwierdzi, że parokrotnie bywałem w Olsztynie po to, aby przekonać wojewodę do obsadzenia stanowiska wicewojewody elblążaninem. Oczywiście byłem desygnowany na to stanowisko, ale o nie zabiegałem. Źle stało się, że to nie elblążanin został wicewojewodą albo elblążanka.
J.U.: Czy niedawne spotkanie wojewody z mieszkańcami, organizowane przez Sławomira Malinowskiego było dla pana czymś nieważnym? Na to spotkanie nie przybył ani pan, ani prezydent Henryk Słonina, ani przewodniczący Rady Miejskiej Andrzej Kępiński - czyli ci, którzy nawet z racji sprawowanych urzędów powinni na tym spotkaniu być, chociażby dlatego, że wojewoda jest przedstawicielem rządu...
J.N.: Nie byliśmy na tym spotkaniu, bo nie zostaliśmy w odpowiednim momencie poinformowani, nie mieliśmy zaproszenia, zresztą w planach było posiedzenie zarządu partii.
J.U.: A czy na takie spotkanie trzeba mieć zaproszenie?
J.N.: Jeżeli zaprasza się przewodniczącego wojewódzkiego partii, to wypadałoby poinformować o tym.
J.U.: Obserwatorzy z zewnątrz odebrali nieobecność panów na tym spotkaniu jako swego rodzaju rozłam w SLD...
J.N.: Nieprawda, w takim wypadku źle to zostało odebrane.
J.U.: Czy niesnaski w łonie partii np. na poziomie województwa dobrze służą miastu?
J.N.: Już nie wracałbym do tego. Oczywiście były tarcia, były ruchy być może niepotrzebne, ale spójrzmy w przyszłość: my w tej chwili z wojewodą dogadujemy się, jesteśmy w stałym kontakcie, rozmawiamy o tym, jak poprawić sytuację elblążan.
J.U.: Czy to minister Janik panów godził?
J.N.: Nie, ale byłem u ministra. To ja stwierdziłem, że jeżeli z wojewodą Szatkowskim nie siądziemy do stołu i nie porozumiemy się, to nikt nie jest w stanie nas pogodzić. Minister Janik przyznał mi rację. Tak więc będziemy rozmawiać z wojewodą w cztery oczy. Po 20 marca ustalimy termin tego spotkania.
J.U.: Jeszcze wrócę na chwilę do wizyty wojewody w Elblągu. Wojewoda spotkał się też z Sojuszem Młodej Lewicy. Ale z tego, co mi wiadomo, spotkanie to odbyło się na schodach w budynku, gdzie mieści się siedziba SLD...
J.N.: Młodzież spotkała się z wojewodą, ale czy to było na schodach...? To chyba było w hotelu Elzam... O schodach pierwszy raz słyszę...
J.U.: Jak się elbląskiemu SLD układa z młodzieżówką? W całym kraju Sojusz podpisuje umowy o współpracy. Czy taka umowa zostanie podpisana również w Elblągu?
J.N.: Jeszcze takiej umowy nie podpisaliśmy, ale ja życzę wszystkim młodzieżówkom w kraju, żeby współpracowały tak dobrze bez porozumienia, jak my.
J.U.: Czy to oznacza, że młodzież będzie miała szansę znaleźć się na listach wyborczych lewicy?
J.N.: Młodość nie jest wystarczającym atutem, żeby znaleźć się na listach wyborczych. Oczywiście, to jest duży atut, ale oprócz tego trzeba spełniać jeszcze inne warunki. Ale oczywiście młodzi znajdą się na listach.
J.U.: Jesienią najprawdopodobniej odbędą się bezpośrednie wybory prezydentów, wójtów i burmistrzów. Elbląski SLD na pewno ma już swojego kandydata...
J.N.: SLD ma swojego naturalnego kandydata, którym jest obecny prezydent.
J.U.: Czy Henryk Słonina wyraził już zgodę i chęć kandydowania?
J.N.: Jeszcze za wcześnie na to, aby prowadzić rozmowy. Zresztą jeszcze parlament nie zdecydował ostatecznie, czy prezydenta wybierać będziemy bezpośrednio. Kiedy pozyskamy taką wiedzę, wtedy przystąpimy do rozmów.
J.U.: A czy posiada pan wiadomości, że może inni członkowie SLD też chcieliby kandydować?
J.N.: Doszły do mnie informacje, że są osoby w Sojuszu, które by chciały wystartować, ale zapewniam, że SLD wystawi tylko jednego kandydata, więc ci, którzy będą chcieli spróbować szczęścia, będą musieli wystartować jako kandydaci niezależni.
J.U.: A czy prawdziwe są informacje, że Sławomir Malinowski (były przewodniczący Rady Miejskiej w Elblągu – dopisek redakcji) też chciałby wystartować?
J.N.: Doszły do mnie takie słuchy.
Wywiady Studia El prezentowane są na antenie Telewizji Elbląskiej we wtorki i piątki wieczorem na kilkanaście minut przed każdą pełną godziną.
przyg. Joanna Ułanowska-Horn (Radio Olsztyn)