Rozmowa z posłem Jarosławem Kaczyńskim, liderem Prawa i Sprawiedliwości.
W komentarzach dotyczących ubiegłotygodniowych wydarzeń w Sejmie, kiedy zachowanie posła Gabriela Janowskiego oraz posłów Samoobrony zablokowało prace izby pojawiają się słowa "warcholstwo" i "anarchia". Zgadza się pan z tymi określeniami?
To niewątpliwie była anarchia. Tylko, że ta anarchia nie jest przypadkiem, ona jest wynikiem sytuacji, która ukształtowała się w Sejmie w trakcie tej kadencji. To wynik decyzji SLD i osobiście marszałka Borowskiego, który prowadzi proces sejmowy w taki sposób, że opozycja niemalże nie może wykonywać swojej funkcji, jej inicjatywy są całkowicie lekceważone. W ramach regulaminu bardzo niewiele udaje się zdziałać. W tej sytuacji ludzie pewnej konstrukcji psychicznej zaczynają reagować tak jak poseł Janowski. To jest oczywiście złe, tak być nie powinno. To szkodzi polskiemu parlamentaryzmowi i trzeba się temu przeciwstawiać. Nie zmienia to faktu, że gdyby przez ten rok bieg wydarzeń w Sejmie był inny, gdyby nie podjęto nieszczęśliwych decyzji dotyczących składu prezydium Sejmu, gdyby i nie wyrzucano wniosków opozycji do szuflady lub do kosza, to do takich sytuacji by nie doszło. W tej chwili mamy poważny kryzys i bez zmiany w regulminie Sejmu i na stanowisku marszałka takie kryzysy będą się powtarzać ze szkodą dla nas wszystkich. Dlatego jesteśmy za tym, aby dokonać tych zmian. Popieramy i zgłoszone przez PSL zmiany w regulminie, i inicjatywę odwołania marszałka.
PiS i PO dość nieoczekiwanie poparły próbę odwołania marszałka Borowskiego. Można odnieść wrażenie, że stoicie po stronie Samoobrony.
Wrażenia zawsze są subiektywne. Jeżeli jest jakaś choroba, to trzeba ją leczyć w takich okolicznościach, jakie akurat są.
Jak by się pan zachował na miejscu marszałka Borowskiego?
Na pewno byłbym bardziej stanowczy. To lękliwa taktyka, którą Borowski stosuje nie tylko w tym wypadku, ale od samego początku. Jeśli ktoś trzyma się regulaminu, nie może na nic liczyć, a jak wszczyna awanturę, to wtedy się ta lękliwość zaczyna. To najgorsze, co można było zrobić. Pan Borowski się na marszałka po prostu nie nadaje. To jest funkcja specyficzna, którą trzeba realizować na widoku publicznym i bardzo szybko podejmować decyzje. Nie każdy się do tego nadaje.
Kogo widziałby pan na tym stanowisku?
Realnie rzecz biorąc, w grę wchodzą osoby z PSL-u. Wymienia się dwa nazwiska: Wojciechowski - obecny wicemarszałek, dawny prezes NIK-u, mający dobrą opinię, oraz Zych, kiedyś już pełniący tę funkcję, również z dobrą opinią. To jest już kwestia PSL-u, czy się na to zdecyduje. Jeżeli nie, to pozostanie obecny stan rzeczy i PSL też będzie za to płacił.
PiS poprze jedną z tych kandydatur?
Tak, bo uważamy, że będzie to zmiana pozytywna. Owszem, to są ludzie z partii, która jest naszym politycznym przeciwnikiem, ale zdajemy sobie sprawę z tego, że opozycja marszałka Sejmu nie będzie miała. My to wiemy, nie dążymy do rozbicia koalicji, bo innej w tym Sejmie pewnie się nie da powołać. Dążymy tylko to tego, aby w przyszłości nie było tego typu kryzysów.
Zdjęcia sejmowej awantury obiegły całą Europę. Czy ten sposób postrzegania polskiej demokracji nie zaszkodzi naszej integracji z Unią Europejską?
Awantury w parlamentach zdarzają się w różnych miejscach. Nie przesadzajmy z tym wstrząsem. Choć było to wydarzenie pożałowania godne i na pewno nam nie pomoże.
Na jaki wynik wyborów samorządowych liczy PiS?
Jeżeli uda nam się zebrać po 20 procent głosów w województwach, w których startujemy, to będzie to dobry wynik. Liczymy także na to, że w większości miast dużych i średnich wygramy sami wybory, albo będziemy uczestniczyć w zwycięskich koalicjach. Wtedy powiem, że nam się udało. Oczywiście bardzo poważnie traktujemy również nasz udział w wyborach w mniejszych miastach.
Jak pan ocenia szanse brata w walce o fotel prezydenta Warszawy?
Oprę się na wynikach badań, a te są dobre. Brat ma znaczną przewage nad drugim kandydatem, którym jest Andrzej Olechowski. W drugiej turze zmierzy się zatem z nim. Sprawa jest chyba przesądzona, bo brat ma znaczną nad nim przewage. Choć z wyborami nigdy nic nie widomo. Nieraz sondaże już zawodziły.
To niewątpliwie była anarchia. Tylko, że ta anarchia nie jest przypadkiem, ona jest wynikiem sytuacji, która ukształtowała się w Sejmie w trakcie tej kadencji. To wynik decyzji SLD i osobiście marszałka Borowskiego, który prowadzi proces sejmowy w taki sposób, że opozycja niemalże nie może wykonywać swojej funkcji, jej inicjatywy są całkowicie lekceważone. W ramach regulaminu bardzo niewiele udaje się zdziałać. W tej sytuacji ludzie pewnej konstrukcji psychicznej zaczynają reagować tak jak poseł Janowski. To jest oczywiście złe, tak być nie powinno. To szkodzi polskiemu parlamentaryzmowi i trzeba się temu przeciwstawiać. Nie zmienia to faktu, że gdyby przez ten rok bieg wydarzeń w Sejmie był inny, gdyby nie podjęto nieszczęśliwych decyzji dotyczących składu prezydium Sejmu, gdyby i nie wyrzucano wniosków opozycji do szuflady lub do kosza, to do takich sytuacji by nie doszło. W tej chwili mamy poważny kryzys i bez zmiany w regulminie Sejmu i na stanowisku marszałka takie kryzysy będą się powtarzać ze szkodą dla nas wszystkich. Dlatego jesteśmy za tym, aby dokonać tych zmian. Popieramy i zgłoszone przez PSL zmiany w regulminie, i inicjatywę odwołania marszałka.
PiS i PO dość nieoczekiwanie poparły próbę odwołania marszałka Borowskiego. Można odnieść wrażenie, że stoicie po stronie Samoobrony.
Wrażenia zawsze są subiektywne. Jeżeli jest jakaś choroba, to trzeba ją leczyć w takich okolicznościach, jakie akurat są.
Jak by się pan zachował na miejscu marszałka Borowskiego?
Na pewno byłbym bardziej stanowczy. To lękliwa taktyka, którą Borowski stosuje nie tylko w tym wypadku, ale od samego początku. Jeśli ktoś trzyma się regulaminu, nie może na nic liczyć, a jak wszczyna awanturę, to wtedy się ta lękliwość zaczyna. To najgorsze, co można było zrobić. Pan Borowski się na marszałka po prostu nie nadaje. To jest funkcja specyficzna, którą trzeba realizować na widoku publicznym i bardzo szybko podejmować decyzje. Nie każdy się do tego nadaje.
Kogo widziałby pan na tym stanowisku?
Realnie rzecz biorąc, w grę wchodzą osoby z PSL-u. Wymienia się dwa nazwiska: Wojciechowski - obecny wicemarszałek, dawny prezes NIK-u, mający dobrą opinię, oraz Zych, kiedyś już pełniący tę funkcję, również z dobrą opinią. To jest już kwestia PSL-u, czy się na to zdecyduje. Jeżeli nie, to pozostanie obecny stan rzeczy i PSL też będzie za to płacił.
PiS poprze jedną z tych kandydatur?
Tak, bo uważamy, że będzie to zmiana pozytywna. Owszem, to są ludzie z partii, która jest naszym politycznym przeciwnikiem, ale zdajemy sobie sprawę z tego, że opozycja marszałka Sejmu nie będzie miała. My to wiemy, nie dążymy do rozbicia koalicji, bo innej w tym Sejmie pewnie się nie da powołać. Dążymy tylko to tego, aby w przyszłości nie było tego typu kryzysów.
Zdjęcia sejmowej awantury obiegły całą Europę. Czy ten sposób postrzegania polskiej demokracji nie zaszkodzi naszej integracji z Unią Europejską?
Awantury w parlamentach zdarzają się w różnych miejscach. Nie przesadzajmy z tym wstrząsem. Choć było to wydarzenie pożałowania godne i na pewno nam nie pomoże.
Na jaki wynik wyborów samorządowych liczy PiS?
Jeżeli uda nam się zebrać po 20 procent głosów w województwach, w których startujemy, to będzie to dobry wynik. Liczymy także na to, że w większości miast dużych i średnich wygramy sami wybory, albo będziemy uczestniczyć w zwycięskich koalicjach. Wtedy powiem, że nam się udało. Oczywiście bardzo poważnie traktujemy również nasz udział w wyborach w mniejszych miastach.
Jak pan ocenia szanse brata w walce o fotel prezydenta Warszawy?
Oprę się na wynikach badań, a te są dobre. Brat ma znaczną przewage nad drugim kandydatem, którym jest Andrzej Olechowski. W drugiej turze zmierzy się zatem z nim. Sprawa jest chyba przesądzona, bo brat ma znaczną nad nim przewage. Choć z wyborami nigdy nic nie widomo. Nieraz sondaże już zawodziły.
przyg. OP