Nawet 30 elbląskich rodzin może być ukaranych za to, że nie szczepią swoich dzieci, mimo że mają taki obowiązek. Postępowania w tej sprawie prowadzi Sanepid. - Trwa jedenaście postępowań, ponad dwadzieścia jest w fazie przygotowania – mówi Marek Jarosz, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Elblągu.
Zdaniem Sanepidu to właśnie działalność różnego rodzaju organizacji, które przekonują rodziców do niekorzystania z obowiązkowych szczepień dzieci, jest główną przyczyną wzrostu zachorowań na odrę.
- W Polsce w ostatnich latach zachorowania na odrę oscylowały w okolicy stu przypadków rocznie. W krajach zachodnioeuropejskich, w których decyzje o szczepieniu pozostawiono rodzicom, liczba zachorowań wzrosła do kilku tysięcy – zdradza Marek Jarosz. - Niezaszczepione dzieci korzystają z tzw. „odporności populacyjnej”. Zarazek nie mogąc zarażać ludzi w danej populacji (ponieważ ci są zaszczepieni) ginie i choroba nie rozwija się w danej grupie. Jednak każde niezaszczepione dziecko zmniejsza „odporność populacyjną” i tym samym zwiększa ryzyko zarażenia innych. Dlatego decyzja o nieszczepieniu dziecka uderza w zdrowie innych dzieci.
Specjaliści przypominają, że po szczepieniu mogą co prawda wystąpić niepożądane objawy uboczne, podobnie jak po antybiotyku i lekach na receptę. Niemowlę po szczepieniu może mieć podwyższoną temperaturę, być osłabione lub apatyczne. Taki stan może trwać od dwóch dni, ale następnie dziecko wraca do pełni zdrowia. Niekiedy po tygodniu szczepienia przeciw odrze lub różyczce na ciele dziecka może pojawić się wysypka, a węzły chłonne stają się powiększone. Po szczepieniu przeciw śwince sporadycznie może nastąpić obrzmienie ślinianek przyusznych. Objawy te znikają samoistnie po kilku dniach.
Trzeba wyraźnie napisać, że szczepionki nie powodują u dzieci autyzmu. Lekarz Andrew Wakefield, który rzekomo udowodnił zależność pomiędzy szczepionką MMR, a autyzmem został wyrzucony z listy brytyjskich lekarzy. Udowodniono ponad wszelką wątpliwość, iż jego badania były sfałszowane.
Przytłaczająca większość rodziców w Elblągu chce szczepić dzieci. – Zgłaszają się nawet rodzice, których dziecko nie może być zaszczepione np. ze względu na stan zdrowia – mówi Marek Jarosz. - W przypadku szczepień obowiązkowych, w zależności od szczepionki, zaszczepionych jest 98-99 procent dzieci. Rodzicom, którzy „wiedzą lepiej” i dzieci szczepić nie będą, grożą grzywny. Obecnie prowadzonych jest 11 takich postępowań, ponad 20 jest w fazie przygotowania.
- W Polsce w ostatnich latach zachorowania na odrę oscylowały w okolicy stu przypadków rocznie. W krajach zachodnioeuropejskich, w których decyzje o szczepieniu pozostawiono rodzicom, liczba zachorowań wzrosła do kilku tysięcy – zdradza Marek Jarosz. - Niezaszczepione dzieci korzystają z tzw. „odporności populacyjnej”. Zarazek nie mogąc zarażać ludzi w danej populacji (ponieważ ci są zaszczepieni) ginie i choroba nie rozwija się w danej grupie. Jednak każde niezaszczepione dziecko zmniejsza „odporność populacyjną” i tym samym zwiększa ryzyko zarażenia innych. Dlatego decyzja o nieszczepieniu dziecka uderza w zdrowie innych dzieci.
Specjaliści przypominają, że po szczepieniu mogą co prawda wystąpić niepożądane objawy uboczne, podobnie jak po antybiotyku i lekach na receptę. Niemowlę po szczepieniu może mieć podwyższoną temperaturę, być osłabione lub apatyczne. Taki stan może trwać od dwóch dni, ale następnie dziecko wraca do pełni zdrowia. Niekiedy po tygodniu szczepienia przeciw odrze lub różyczce na ciele dziecka może pojawić się wysypka, a węzły chłonne stają się powiększone. Po szczepieniu przeciw śwince sporadycznie może nastąpić obrzmienie ślinianek przyusznych. Objawy te znikają samoistnie po kilku dniach.
Trzeba wyraźnie napisać, że szczepionki nie powodują u dzieci autyzmu. Lekarz Andrew Wakefield, który rzekomo udowodnił zależność pomiędzy szczepionką MMR, a autyzmem został wyrzucony z listy brytyjskich lekarzy. Udowodniono ponad wszelką wątpliwość, iż jego badania były sfałszowane.
Przytłaczająca większość rodziców w Elblągu chce szczepić dzieci. – Zgłaszają się nawet rodzice, których dziecko nie może być zaszczepione np. ze względu na stan zdrowia – mówi Marek Jarosz. - W przypadku szczepień obowiązkowych, w zależności od szczepionki, zaszczepionych jest 98-99 procent dzieci. Rodzicom, którzy „wiedzą lepiej” i dzieci szczepić nie będą, grożą grzywny. Obecnie prowadzonych jest 11 takich postępowań, ponad 20 jest w fazie przygotowania.
Sebastian Malicki