No cóż, to jest miasto, a nie wieś. Mieszkam na Warszawskim Przedmieściu i warkot samolotów jest dla mnie czymś oczywistym. Przecież mieszkam w pobliżu lotniska (lądowiska właściwie). I nie miałbym nic przeciwko temu, żeby pojawił się tam pas betonowy i ruch mniejszych samolotów pasażerskich. Szczególnie wieczorami wyraźnie słyszę hamujące pociągi, "Barkę"odgrywaną z wieży jednego z kościołów i jakoś nie narzekam. Bo mieszkam w mieście. Jak się tym zmęczę, to wyprowadzę się na wieś. Bardziej wkurzający jest sąsiad grający muzykę dla całej dzielnicy. Natomiast co do samych spadochroniarzy - byłoby miło, gdyby przestali drzeć gębę w czasie opadania, bo to jest bardziej irytujące. :)