Wielu głosi, że nasz kraj jest w ruinie i jest tak zwana bieda z nędzą, choć z drugiej strony skrzyżowania w godzinach szczytu oraz ilość budowanych nieruchomości jak i ich sprzedaż raczej przekonuje, że jest inaczej. Obywatele naszego pięknego kraju, a więc i elblążanie coraz częściej podróżują w najdalsze zakątki globu, coraz więcej wydają na konsumpcję oraz pozwalają sobie na realizowanie kosztownego hobby, jak na przykład numizmatyka.
Numizmatyka to nauka pomocnicza historii, zajmująca się badaniem monet, banknotów i innych znaków pieniężnych pod względem historycznym, estetycznym, a także technicznym. Jednym z zadań numizmatyki jest kolekcjonowanie monet.
Jako miłośnik historii naszego miasta oraz zafascynowany symbiozą, jaka panowała tu przez wieki wśród wielonarodowościowej i wielowyznaniowej społeczności Elbląga-Elbinga chciałbym wszystkich zainteresować wytwarzanymi przez stulecia w elbląskiej mennicy monetami. Jak się okazuje są one wyjątkowo poszukiwane przez kolekcjonerów oraz osiągają naprawdę wysokie ceny.
Kiedy pod koniec 2010 roku znany warszawski antykwariat numizmatyczny Pawła Niemczyka zorganizował swoją pierwszą aukcję wystawiono na niej kilka elbląskich monet.
„…O wartości dawnych monet decyduje rzadkość ich występowania i stan zachowania. Ale i coś jeszcze - zaklęta w nich historia. To dlatego półtalar elbląski z roku 1671 z popiersiem króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego osiągnął na aukcji Niemczyka cenę 310 tys. (wywoławcza. 100 tys.). Historia tych talarów i bitych ich stemplem półtalarów jest pełna tajemnic. W archiwach elbląskich po tej inicjatywie nie ma śladu. Być może talary króla Wiśniowieckiego zaprojektował i zaczął bezprawnie bić dyrektor elbląskiej mennicy, chcąc wymusić emisję grubej monety na radzie miejskiej. Wybito tylko dwa egzemplarze talarów i potem próbowano bić półtalary. Prawdopodobnie stempel wykonał jednak kiepski rytownik (tak twierdzono już w XVIII w.) i podczas bicia monet pojawiło się na nim pęknięcie. Powiększało się ono z każdym uderzeniem, aż po wybiciu ósmego egzemplarza stempel rozpadł się.() Znakomita większość najcenniejszych z oferowanych monet została ściągnięta przez organizatora z zachodnich kolekcji. Wszystkie zostały kupione przez polskich kolekcjonerów i zostają w Polsce. ”
Ciekawostka, dokładnie rok temu na aukcji wystawiono dukata z elbląskiej mennicy za cenę wywoławczą 300 tys. zł, a sprzedano ją za 410 tys. złotych.
"... tak wybite dukaty przekazano posłom jako dar dla króla. Monety te są ekstremalnie rzadkie. Dukata z datą 1658 posiadał mieszczanin i kolekcjoner elbląski Abraham Grübnau (1740-1823). Od jego spadkobierców, za pośrednictwem krakowskiego zbieracza J. Bochenka, nabył go Franciszek Potocki. Całość kolekcji znalazła się potem w posiadaniu Andrzeja Potockiego. Drugi egzemplarz pojawił się na rynku aukcyjnym skąd trafił do Hansa Pfau, niemieckiego kolekcjonera monet elbląskich."
Jak widać dzieła ludzkich rąk wytwarzane w naszym mieście są wciąż pożądane i ich wartość rośnie z roku na rok. Pocieszające jest również to, że coraz więcej osób rozpoczynających swoją przygodę ze zbieraniem monet swoje kolekcje budują tematycznie np. monety mennicy elbląskiej.
Dla takich osób cenne wskazówki znajdują się w VI tomie „Sammlung in der Marienburg” dr Emila Bahrfeldt’a z 1916 roku.
Jako miłośnik historii naszego miasta oraz zafascynowany symbiozą, jaka panowała tu przez wieki wśród wielonarodowościowej i wielowyznaniowej społeczności Elbląga-Elbinga chciałbym wszystkich zainteresować wytwarzanymi przez stulecia w elbląskiej mennicy monetami. Jak się okazuje są one wyjątkowo poszukiwane przez kolekcjonerów oraz osiągają naprawdę wysokie ceny.
Kiedy pod koniec 2010 roku znany warszawski antykwariat numizmatyczny Pawła Niemczyka zorganizował swoją pierwszą aukcję wystawiono na niej kilka elbląskich monet.
„…O wartości dawnych monet decyduje rzadkość ich występowania i stan zachowania. Ale i coś jeszcze - zaklęta w nich historia. To dlatego półtalar elbląski z roku 1671 z popiersiem króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego osiągnął na aukcji Niemczyka cenę 310 tys. (wywoławcza. 100 tys.). Historia tych talarów i bitych ich stemplem półtalarów jest pełna tajemnic. W archiwach elbląskich po tej inicjatywie nie ma śladu. Być może talary króla Wiśniowieckiego zaprojektował i zaczął bezprawnie bić dyrektor elbląskiej mennicy, chcąc wymusić emisję grubej monety na radzie miejskiej. Wybito tylko dwa egzemplarze talarów i potem próbowano bić półtalary. Prawdopodobnie stempel wykonał jednak kiepski rytownik (tak twierdzono już w XVIII w.) i podczas bicia monet pojawiło się na nim pęknięcie. Powiększało się ono z każdym uderzeniem, aż po wybiciu ósmego egzemplarza stempel rozpadł się.() Znakomita większość najcenniejszych z oferowanych monet została ściągnięta przez organizatora z zachodnich kolekcji. Wszystkie zostały kupione przez polskich kolekcjonerów i zostają w Polsce. ”
Ciekawostka, dokładnie rok temu na aukcji wystawiono dukata z elbląskiej mennicy za cenę wywoławczą 300 tys. zł, a sprzedano ją za 410 tys. złotych.
"... tak wybite dukaty przekazano posłom jako dar dla króla. Monety te są ekstremalnie rzadkie. Dukata z datą 1658 posiadał mieszczanin i kolekcjoner elbląski Abraham Grübnau (1740-1823). Od jego spadkobierców, za pośrednictwem krakowskiego zbieracza J. Bochenka, nabył go Franciszek Potocki. Całość kolekcji znalazła się potem w posiadaniu Andrzeja Potockiego. Drugi egzemplarz pojawił się na rynku aukcyjnym skąd trafił do Hansa Pfau, niemieckiego kolekcjonera monet elbląskich."
Jak widać dzieła ludzkich rąk wytwarzane w naszym mieście są wciąż pożądane i ich wartość rośnie z roku na rok. Pocieszające jest również to, że coraz więcej osób rozpoczynających swoją przygodę ze zbieraniem monet swoje kolekcje budują tematycznie np. monety mennicy elbląskiej.
Dla takich osób cenne wskazówki znajdują się w VI tomie „Sammlung in der Marienburg” dr Emila Bahrfeldt’a z 1916 roku.