Czytelniczka wysłała nam zdjęcia drzew, które ktoś obciął bardzo dokładnie. Próbowaliśmy dowiedzieć się w Urzędzie Miejskim, o co chodzi w tej sprawie. Dziś mija miesiąc naszego oczekiwania na wyjaśnienia z ratusza. Na razie publikujemy same zdjęcia drzew. Wierzymy w to, że ktoś z urzędników wyjaśni naszym Czytelnikom o co chodzi z tak brutalnym cięciem drzew.
W pracy dziennikarza najtrudniejsze jest znalezienie tematu. Szukamy więc informacji, które mogą się wydać interesujące dla naszych czytelników. Czasami też czytelnicy podsyłają nam ciekawe tematy. Tak też było 4 kwietnia, kiedy do naszej redakcji przyszedł mail od czytelniczki z prośbą o zajęcie się tematem drzew.
„Na terenie naszego miasta zostały zniszczone drzewa podczas prac związanych z „pielęgnacją drzew”. Podczas tych prac, jakie miały miejsce w miesiącach luty – marzec bieżącego roku, drzewa poddane zostały nadmiernym cięciom korony w wymiarze większym niż 50%, która rozwinęła się w całym okresie rozwoju gałęzi. W myśl ustawy o ochronie przyrody „ogławianie drzew” jest zabronione (art. 87a ust. 2 ustawy) i grozi za to kara. Dlaczego tak się dzieje na terenie naszego miasta? Kto jest za to odpowiedzialny?“ - możemy przeczytać w mailu.
Czytelniczka przesłała nam lokalizację niektórych ogołoconych drzew. Temat wydawał się banalny: na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że wystarczy wysłać zapytanie do Biura Prasowego ratusza z prośbą o wyjaśnienie. Spodziewaliśmy się odpowiedzi, że takie cięcia są konieczne ze względu na choroby drzew, bezpieczeństwo przechodniów itd. Jednym słowem: cięcia były konieczne, bo tak uznali „uczeni w piśmie“.
Szczerze mówiąc, spodziewaliśmy się, że dostaniemy jakąkolwiek odpowiedź. Posłaliśmy fotoreporterów w miasto. Gotowe zdjęcia i pytania wysłaliśmy 4 kwietnia do Biura Prasowego Urzędu Miasta.
I pozostało nam czekać na odpowiedź. Od czasu do czasu dzwoniliśmy i dowiadywaliśmy się, że trzeba czekać. Powoli zaczynamy się zastanawiać, czy wcześniej te drzewa zakwitną ponownie, czy też urzędnicy zdołają wysłać nam wyjaśnienia w sprawie feralnych drzew. Dziś mija miesiąc naszego oczekiwania. Tę rocznicę postanowiliśmy uczcić publikacją tego tekstu.
Optymistycznie zakładamy, że jeżeli zawiedzie Internet albo poczta tradycyjna, to może gołąb pocztowy znajdzie drogę do redakcji portElu.