UWAGA!

Dorota Górka: Po tradycyjnej szkole odetchnęłam

 Elbląg, Dorota Górka, mama ucznia uczącego się w systemie edukacji domowej
Dorota Górka, mama ucznia uczącego się w systemie edukacji domowej (fot. Mikołaj Sobczak)

- Idziemy do parku i zbieramy żołędzie. Przy okazji odnajdujemy rośliny. To jest taka, to jest taka, a ta jest pod ochroną, więc jej zrywać nie wolno. Wracamy i robimy sobie godzinę lekcyjną np. z języka polskiego. Albo z matematyki, bo akurat na to mamy ochotę - opowiada Dorota Górka, mama Janka, który uczy się w systemie edukacji domowej. Z okazji nauczycielskiego święta rozmawiamy o tym, jak wygląda nauka w domu.

- Dzień Edukacji Narodowej potocznie zwany Dniem Nauczyciela to też Pani święto?

- Tak. Niekoniecznie jako nauczyciela, bardziej edukatora. Mój syn, Janek jest uczniem trzeciej klasy w systemie edukacji domowej. W pierwszej klasie uczęszczał jeszcze do „normalnej“ szkoły. Ze względu na jego stan zdrowia musieliśmy jednak poszukać innego rozwiązania. Więcej go w szkole nie było niż był i niemal przez cały czas goniliśmy materiał. Próbowaliśmy w innych szkołach, nie zostaliśmy przyjęci. I trafiliśmy na Szkołę w Chmurze. W wielkim skrócie: uczymy się sami. Za nami druga klasa w edukacji domowej i właśnie zaczęliśmy trzecią. Z Elbląga w naszej szkole jest 27 uczniów w szkole podstawowej i 91 licealistów. Przy czym trzeba odróżnić edukację domową, gdzie dzieci uczą się w domach, od szkół przyjaznych edukacji domowej, gdzie to wygląda trochę inaczej.

 

- Jak wygląda taka edukacja w praktyce? Przeważnie uczeń tradycyjnej szkoły wstaje o siódmej, żeby na ósmą zdążyć na lekcje.

- Nie wstajemy o siódmej. Wstajemy, jak się wyśpimy (prowadzimy higieniczny tryb życia). Naukę w takim klasycznym ujęciu: przy biurku rozwiązując karty pracy zaczynamy o godzinie 11. I przeważnie nie trwa dłużej niż 1,5 godziny. Najczęściej około godziny. Jak Janek czegoś nie wie, to muszę mu wytłumaczyć. Ewentualnie wiadomości może znaleźć w internecie, w innych miejscach. Szkoła w Chmurze zapewnia dostęp do materiałów, platform edukacyjnych. Materiały mogłyby być z powodzeniem wykorzystywane przez nauczycieli w szkołach w tradycyjnym modelu nauczania. W porównaniu z tradycyjnymi podręcznikami jest tej wiedzy więcej i jest przedstawiona w bardziej interesujący dla ucznia sposób. Do godziny 11 jest czas na spacer: zwiedzamy, biegamy... Przy okazji Janek musi np. narysować kwadraty, koła i trójkąty, żeby zrobić sobie schemat do „gry w klasy“. Idziemy do parku i zbieramy żołędzie. Przy okazji odnajdujemy rosliny. To jest taka, to jest taka, a ta jest pod ochroną, więc jej zrywać nie wolno. Wracamy i robimy sobie godzinę lekcyjną np. z języka polskiego. Albo z matematyki, bo akurat na to mamy ochotę. Podstawa programowa jest taka sama dla uczniów, którzy uczą się w ogólnodostępnej szkole, jak i dla nas. Janka też niektóre rzeczy bardziej interesują, inne mniej. Staramy się więcej czasu poświęcać na te interesujące, ale wiadomo, pod koniec roku sprawdza się pełen zakres materiału. Nie jest nauką siedzenie w ławce 45 minut od dzwonka do dzwonka.

 

- A co Janka interesuje?

- Wszystko co ma związek z szeroko pojętymi służbami mundurowymi. Od straży pożarnej, policji poprzez ratowników medycznych na kolejarzach skończywszy. Obecnie najbardziej interesują go wszystkie kwestie związany z tym co się dzieje na szynach, torach. Podejrzewam, że też historia może go zainteresować, :wyczuwam” zainteresowanie starożytnością. Jedną z zalet edukacji domowej jest fakt, że dzieci mogą się w szerszym, w porównaniu z klasyczną szkołą, zakresie uczyć tego, co ich interesuje. Podstawa: nauka czytania, pisania i liczenia jest oczywiście obowiązkowa. Jeżeli dziecko jednak nie interesuje się historią, to w dobie cyfryzacji, nie musi zakuwać wszystkich dat na pamięć. W internecie znajdzie podstawowe informacje na temat wydarzeń historycznych. W edukacji domowej bardziej zwracamy uwagę na samodzielną pracę ucznia, wyszukiwanie przez niego informacji, inwencję twórczą.

 

- Etap edukacji wczesnoszkolnej to jest jeszcze ten czas, gdzie rodzic z własnej szkoły pamięta, czego jego dziecko się uczy. Potem jest już jest różnie...

- W wyższych klasach uczniowie mają do dyspozycji materiały udostępnione przez szkołę. Co ważne, nie jesteśmy pod presją czasu. W związku z czym dane zagadnienie możemy powtarzać i 200 razy. Do skutku. Do momentu, kiedy będziemy pewni, że już umiemy. Oczywiście, że rodzice, którzy skończyli szkołę 30 lat temu, nie pamiętają wszystkiego. W tym momencie uczą się razem z dzieckiem. Jest takie fajne narzędzie: drzewo kompetencji. W momencie, kiedy Janek stwierdzi, że dany zakres materiału już opanował przykleja kolejną „chmurkę“. Nie jest tak, że ja jako nauczyciel wystawiam ocenę. Z drugiej strony, też nie jest tak, że coś się odbywa bez kontroli. Rodzice mają dostęp na platformie do miejsca, gdzie mogą sprawdzić postępy dziecka.

 

- Weźmy jednak pod uwagę np. język angielski, którego rodzic może nie znać. I co wtedy?

- Tak jak w tradycyjnej szkole są karty pracy i uczy się na podstawie podręcznika. W szkole są prowadzone warsztaty, zajęcia z młodzieżą, z nauczycielem w formie on line. Zajęcia są nieobowiązkowe, ale jak ktoś ma taką potrzebę, to może w nich uczestniczyć. W trakcie tych zajęć można np. rozmawiać „face to face“, co w przypadku nauki języka obcego jest ważne.

 

- I też się zastanawiam nad etapem 4 - 8. Cały ciężar edukacji spoczywa na Pani. Ja się przyznam, że gdybym miał komuś wytłumaczyć budowę pantofelka z biologii, to nie pamiętam nic.

- Akurat z biologii to problemów nie będzie. To był mój konik. W mikrobiologii mam wykształcenie kierunkowe. Poradzimy sobie z matematyką, chemią fizyką. Są organizowane konsultacje przedmiotowe, uczniowie mogą korzystać z warsztatów. Warsztaty dla uczniów edukacji wczesnoszkolnej, osobne dla klas 4 - 8 z poszczególnych przedmiotów. Analogicznie jest w przypadki liceum. W edukacji domowej więcej czasu poświęca się na rzeczy, które interesują dziecko. Jeżeli uczeń będzie chciał, to znajdzie więcej informacji. Wszystko zależy od niego. Może sobie np. rozszerzyć temat egzaminu końcowego. A można też zaliczyć przedmiot opierając się na podstawie programowej obowiązującej na danym etapie nauki.A w przypadku przedmiotów, które szczególnie go interesują może pokazać szerszy zakres wiedzy.To właśnie jedna z różnic pomiędzy edukacją domową a klasyczną . Stawiamy na to co interesuje nasze dzieci.W czym mogą się rozwijać i co może w przyszłości zaowocować dla nich zdobyciem coraz to szerszej wiedzy a co za tym idzie pracy.I w przypadku przedmiotów, które kocha uczeń może pokazać coś więcej.

 

- Ale egzaminy są.

- Na koniec roku egzamin roczny. Można go zdawać w szkole, można w domu przed komputerem w formie on line. My zdecydowaliśmy się na tę drugą formę. Wylosowaliśmy karty egzaminacyjne z zadaniami do wykonania. Po połączeniu się na egzamin ustalony wcześniej który trwa godzinę Janek usiadł przy swoim biurku w domu i zabrał się do pracy.Wypełnioną kartę odsyłamy do Szkoły w Chmurze. Potem jest część ustna, gdzie Janek przez 15 minut rozmawiał z egzaminatorami. Wcześniej dostał trzy tematy do „opracowania“, pytania były z tych tematów. Egzaminatorzy są ze Szkoły w Chmurze; to nie jest tak, że są to przypadkowe osoby. Na końcu Janek otrzymał świadectwo ukończenia drugiej klasy i promocję do trzeciej. Z technicznego punktu widzenia, Szkoła w Chmurze ma trochę podobieństw do tradycyjnej szkoły. Też jest dyrektor, wicedyrektor, sekretariat. Tylko uczniowie są w domu.

 

- A jak edukacja domowa wygląda z Pani punktu widzenia? Janek przy klasycznych lekcjach spędza godzinę. A Pani?

- Po tradycyjnej szkole odetchnęłam. Fakt: edukacja domowa wymaga poświęceń. Opiera się na samoorganizacji i samokontroli. Bardzo dużo czasu zajmuje mi przygotowanie do lekcji. Szkoła ułatwia, prowadzi swoimi ścieżkami. Mamy bardzo dużą bazę pomocową. Są organizowane warsztaty psychologiczne i techniczne dla rodziców. Dla dzieci też. Różnego rodzaju zajęcia rozwijające. Ale też wieczorem muszę się przygotować do lekcji na następny dzień. I to zajmuje od godziny do dwóch.

 

- Macie jakiś kontakt z powszechnym systemem oświaty?

- Nie. Tylko Szkoła w Chmurze się opiekuje nami.

 

- Dziękuję za rozmowę.

rozmawiał Sebastian Malicki

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Reklama