Rozmowa z Wiesławem Wronkowskim, socjologiem, pracownikiem dydaktycznym Wyższej Szkoły Zarządzania i Przedsiębiorczości im. B. Jańskiego w Elblągu.
W I turze wyborów samorządowych frekwencja w Elblągu wyniosła około 32 proc. W całym kraju była nieco wyższa. Czy taka niska frekwencja w mieście pana - jako socjologa - nie zastanawia, nie zadziwia?
W zasadzie nie, bo najkrócej rzecz ujmując, polityczne gremia, które rządzą krajem, chyba powinny zdawać sobie sprawę, że przez swoje działania, mogą zniechęcać mieszkańców do uczestnictwa w wyborach. Nie pojawiając się przy urnach, mieszkańcy dają sygnał, że ich to nie interesuje.
W Elblągu poszło do urn tylko 30 tysięcy mieszkańców, to zaledwie jedna trzecia uprawnionych do głosowania. Czy to jest jakaś szczególna sytuacja?
Myślę, że nie. Wystarczy wsłuchać się w głosy znajomych, mieszkańców. Przeciętny Kowalski jest zniechęcony, porażony tym, co obserwuje i nie wierzy, że jeśli nawet wybierze, to cokolwiek może się zmienić.
Ale czy ten przeciętny obywatel nie ma świadomości, że to on ma wpływ na to, i że on zmienia?
I to właśnie zastanawia. Przecież rozwiązania w systemie demokratycznym dają nam, obywatelom, możliwość konkretnego wpływania na to, jacy przedstawiciele będą we władzach i jak nas reprezentować. Być może nie potrafimy jako społeczeństwo korzystać z instrumentów demokracji.
Po raz pierwszy w Polsce mamy możliwość bezpośredniego wyboru wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Wydaje się, że to najlepsze rozwiązanie w demokracji i że powinno ono przekonać miszkańców. A tak się nie dzieje.
Sam pomysł wyborów bezpośrednich jest rozwiązaniem trafnym i właściwym, ale nie zauważyłem jakiejś wyjątkowej aktywności kandydatów i pędu do spotkań z wyborcami, nie było też nabitych tłumem sal.
Czy następuje kryzys demokracji? Może to dość mocne stwierdzenie, ale trudno nazwać inaczej. A może demokracja nas przerasta?
Może rzeczywiście tak jest, że nie potrafimy jako społeczeństwo z pewnych narzędzi czy instrumentów danych nam w tym systemie do końca korzystać.
Obaj kandydaci na urząd prezydenta Elbląga zachęcają, by pójść głosować. Co mogłoby jeszcze teraz mieszkańców przekonać?
Obaj kandydaci sporo się napracowali w ciągu ostatnich dni i sądzę, że to, co można było zrobić, już zrobili. Pozostaje im teraz tylko czekać cierpliwie na wynik wyborów.
Jak pan myśli, jaka będzie frekwencja w II turze wyborów?
Całkiem prawdopodobne, że będzie jeszcze niższa niż w I turze, ale na podobnym poziomie.
Programy Studia El prezentowane są we wtorki i piątki na antenie Telewizji Elbląskiej ok. godz. 17.45.
W zasadzie nie, bo najkrócej rzecz ujmując, polityczne gremia, które rządzą krajem, chyba powinny zdawać sobie sprawę, że przez swoje działania, mogą zniechęcać mieszkańców do uczestnictwa w wyborach. Nie pojawiając się przy urnach, mieszkańcy dają sygnał, że ich to nie interesuje.
W Elblągu poszło do urn tylko 30 tysięcy mieszkańców, to zaledwie jedna trzecia uprawnionych do głosowania. Czy to jest jakaś szczególna sytuacja?
Myślę, że nie. Wystarczy wsłuchać się w głosy znajomych, mieszkańców. Przeciętny Kowalski jest zniechęcony, porażony tym, co obserwuje i nie wierzy, że jeśli nawet wybierze, to cokolwiek może się zmienić.
Ale czy ten przeciętny obywatel nie ma świadomości, że to on ma wpływ na to, i że on zmienia?
I to właśnie zastanawia. Przecież rozwiązania w systemie demokratycznym dają nam, obywatelom, możliwość konkretnego wpływania na to, jacy przedstawiciele będą we władzach i jak nas reprezentować. Być może nie potrafimy jako społeczeństwo korzystać z instrumentów demokracji.
Po raz pierwszy w Polsce mamy możliwość bezpośredniego wyboru wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Wydaje się, że to najlepsze rozwiązanie w demokracji i że powinno ono przekonać miszkańców. A tak się nie dzieje.
Sam pomysł wyborów bezpośrednich jest rozwiązaniem trafnym i właściwym, ale nie zauważyłem jakiejś wyjątkowej aktywności kandydatów i pędu do spotkań z wyborcami, nie było też nabitych tłumem sal.
Czy następuje kryzys demokracji? Może to dość mocne stwierdzenie, ale trudno nazwać inaczej. A może demokracja nas przerasta?
Może rzeczywiście tak jest, że nie potrafimy jako społeczeństwo z pewnych narzędzi czy instrumentów danych nam w tym systemie do końca korzystać.
Obaj kandydaci na urząd prezydenta Elbląga zachęcają, by pójść głosować. Co mogłoby jeszcze teraz mieszkańców przekonać?
Obaj kandydaci sporo się napracowali w ciągu ostatnich dni i sądzę, że to, co można było zrobić, już zrobili. Pozostaje im teraz tylko czekać cierpliwie na wynik wyborów.
Jak pan myśli, jaka będzie frekwencja w II turze wyborów?
Całkiem prawdopodobne, że będzie jeszcze niższa niż w I turze, ale na podobnym poziomie.
Programy Studia El prezentowane są we wtorki i piątki na antenie Telewizji Elbląskiej ok. godz. 17.45.
przyg. Joanna Ułanowska (Polskie Radio Olsztyn)