W środę (6.04) przed Sądem Okręgowym w Elblągu miał rozpocząć się ponownie proces Jana R. (pseudonim Kulawy), którego skazano w 2017 roku na 25 lat pozbawienia wolności za kierowanie grupą przestępczą. Nie otwarto jednak przewodu sądowego, ponieważ nie stawił się drugi z oskarżonych - Radosław H. Sprawa wraca na wokandę po tym jak Sąd Apelacyjny w Gdańsku częściowo uchylił wyrok z 2017 roku. Zdjęcia.
To jedna z najdłuższych i najdroższych spraw w historii polskiego sądownictwa, która dotyczy wydarzeń w Kisielicach. Toczy się niemal 19 lat. W maju 2017 r. Jan R. wyrokiem Sądu Okręgowego w Elblągu został skazany na 25 lat pozbawienia wolności za kierowanie grupą przestępczą, która w 2003 r. dokonała zabójstw dwóch biznesmenów ze Szczecina i Polic. Uzasadniając wyrok, sędzia Tomasz Piechowiak mówił wówczas, że nie ma bezpośrednich dowodów ani poszlak wskazujących, który z członków gangu dokonał zabójstwa. Trzech mężczyzn, członków gangu, skazano za pozbawienie przedsiębiorców wolności i wymierzono im kary od sześciu do dziesięciu lat pozbawienia wolności. Kolejnych czterech członków gangu skazano m. in. za uprowadzenia, handel narkotykami, przemyt alkoholu i papierosów, wyłudzenia odszkodowań.
Wyrok częściowo uchylony
Sąd Apelacyjny w Gdańsku częściowo uchylił wyrok z 2017 r., Decyzja dotyczy wyroku wobec Jana R., który został uchylony w części dotyczącej jednego zarzutu, tj. podżegania innej osoby do zabójstwa przedsiębiorców ze Szczecina. Ponadto uchylone zostało rozstrzygnięcie uniewinniające oskarżonego Radosława H. od dwóch zarzutów udziału w pozbawieniu wolności i zabójstwie obu mężczyzn. W środę (6.04) proces miał wrócić na elbląską wokandę. Jednak oskarżony Radosław H. nie stawił się w sądzie, nie przedstawił też usprawiedliwienia.
- Radosław H. jest oskarżony o zabójstwo, a w tym przypadku kodeks karny mówi o tym, że musi on uczestniczyć w pierwszej rozprawie - mówił prowadzący rozprawę sędzia Zdzisław Kawaluk
Prokurator Andrzej Litwiniuk (Prokuratura Rejonowa w Białymstoku) złożył wniosek o przymusowe doprowadzenie na następną rozprawę Radosława H. Sędzia przychylił się do tego wniosku. Termin rozprawy wyznaczono na 11 kwietnia. W posiedzeniu sądu zdalnie (przez polączenie wideo) uczestniczył Jan R., który przebywa w jednym z zakładów karnych, 500 km od Elbląga.
„To dla nas trauma”
Przed sądem w środę stawiły się też żony biznesmenów (Jerzego i Stanisława), którzy zdaniem prokuratury zostali zamordowani przez gang Jana R.
- Mieszkamy 400 km od Elbląga, a jednak stawiłyśmy się. Oskarżeni zawsze lekceważyli tę sprawę, teraz też tak jest. Mija dziewiętnaście lat od rozpoczęcia procesu, myślałyśmy, że to będzie już jego koniec. A jednak nie... Ta apelacja była dla nas zaskoczeniem – mówią panie Lucyna i Henryka.
Po tylu latach, jak mówią, nadal liczą na sprawiedliwość.
- Nadzieja została. Teraz są inne techniki kryminalistyczne. Często oglądam w telewizji, że po 30 latach osoby winne jakiejś zbrodni zostały ukarane. Ci, którzy zabili naszych mężów nie powinni czuć się bezpiecznie. Powinni żyć cały czas w strachu. Dla nas najgorsze jest to, że nasi mężowie po 19 latach nie mają grobów, nie mamy gdzie nawet zapalić znicza na Wszystkich Świętych – mówi pani Lucyna.