Na rok i dwa miesiące bezwzględnego pozbawienia wolności skazał Sąd Rejonowy w Elblągu 36-letnią Dorotę K. za podpalenie 12 wiat śmietnikowych oraz kradzież kosmetyków. Szkody materialne spowodowane przez kobietę wyceniono na ponad 170 tys. zł. - Marcin zamiast porozmawiać ze mną znika i nie mogę go nigdzie znaleźć. Dlatego, aby zwrócić na siebie uwagę wpadłam na pomysł, że będę podpalała wiaty śmietnikowe – wyjaśniała w toku śledztwa motywy swojego postępowania Dorota K. Sąd orzekł, że kobieta ma zapłacić poszkodowanym pełną kwotę.
"Podpalałam najwyżej dwie wiaty w ciągu nocy"
Prokuratura Rejonowa w Elblągu oskarżyła Dorotę K. o umyślne podpalenie jesienią ubiegłego roku 12 wiat śmietnikowych i pojemników na odpady oraz o kradzież kosmetyków w jednej z drogerii w CH Ogrody. W procesie oskarżonym był również jej partner Marcin L (46 lat), on również kradł kosmetyki w Ogrodach. Dorota K. i Marcin L. nie stawili się na rozprawie. Dodajmy, że 36-latkę w marcu sąd zwolnił z aresztu tymczasowego, w którym przebywała niemal pięć miesięcy. Sędzia odczytał zeznania Doroty K., które złożyła podczas śledztwa. Kobieta przyznała się do winy, jako motyw podpalania wiat podała „kłótnie z partnerem”.
- Od około 3 miesięcy jestem w związku z Marcinem, mieszkamy na działkach. Gdy się pokłócimy, to ja wpadam w szał. Marcin zamiast porozmawiać ze mną znika i nie mogę go nigdzie znaleźć. Dlatego, aby zwrócić na siebie uwagę wpadłam na pomysł, że będę podpalała wiaty śmietnikowe. Wiaty wybierałam przypadkowo. Przy użyciu zapalniczki podpalałam worki ze śmieciami, albo kartony znajdujące się pod wiatą i odchodziłam. Podpalałam najwyżej dwie wiaty jednej nocy. Nie patrzyłam czy ogień się rozpalał, czasami słyszałam jak jechała straż pożarna na sygnale. Tak chciałam odreagować. Wiem, że źle zrobiłam. Przyznaję się do zarzucanych czynów - przytaczał sędzia zeznania Doroty K.
"W uznaniu sądu jest to kara za niska"
Prokuratura żądała kary bezwzględnego pozbawienia wolności dla obu oskarżonych. Wobec Doroty K. było to 10 miesięcy. Kobieta nie była wcześniej karana.
- Materiał dowodowy jest dla oskarżonych miażdżący. Mam świadomość tego, że jest ona (Dorota K. - red.) osobą niekaraną, jednak waga i społeczna szkodliwość czynów jest duża, a w szczególności bardzo jest wysoka szkoda, wynikająca z 12 podpaleń. Jest ona osobą bezdomną i nadużywającą alkoholu, uważam, że uprawniona jest teza, że tej szkody ona nie naprawi. Chodzi o to, żeby kara odstraszyła potencjalnych sprawców. Mam tu na względzie dyrektywy prewencji generalnej - argumentował prokurator wniosek o karę bezwzględnego pozbawienia wolności dla Doroty K.
Sąd orzekł karę wyższą niż ta, której chciał prokurator. Dorocie K. wymierzył karę łączną roku i dwóch miesięcy pozbawienia wolności. Marcin L. ma spędzić w zakładzie karnym 7 miesięcy. Mężczyzna był wcześniej karany 21 razy, 10 razy przebywał w zakładzie karnym. Sąd nakazał Dorocie K. oraz Marcinowi L. (za kradzież w drogerii) naprawić szkody finansowe w całości. Najwięcej, bo aż 133 tys. zł kobieta ma zapłacić Spółdzielni Mieszkaniowej „Nad Jarem”. To na jej terenie 26-latka podpaliła najwięcej wiat.
- Okoliczności popełnienia czynu nie budzą żadnych wątpliwości. Potwierdzone są nie tylko zeznaniami oskarżonych, ale także zapisem monitoringu miejskiego oraz eksperymentu procesowego, gdzie oskarżona nie znając nazw ulic Elbląga (Dorota K. pochodzi z Gdyni - red.), poruszając się z policjantami radiowozem, wskazała wszystkie miejsca, gdzie podpalała. Dwanaście podpaleń wiat i koszy na śmieci sąd uznał za czyn ciągły. Są to bowiem podobne zachowania w krótkich odstępach czasu i w takim samym mechanizmie. Za ten czyn groziło jej od 3 miesięcy do 7,5 roku pozbawienia wolności. Prokuratura wnosiła o 10 miesięcy pozbawienia wolności. W uznaniu sądu jest to kara za niska. Podpalanie wiat tylko po to, aby zwrócić na siebie uwagę partnera, który nie okazuje jej zainteresowania, jawi się jako absolutnie nieuzasadnione. Biegli orzekli, że oskarżona nie jest chora psychicznie, nie jest otępiała umysłowo. Miała pełną zdolność rozpoznania czynu i pokierowania swoim postępowaniem. Powinna brać na siebie ryzyko tego, jak będzie się zachowywała po spożyciu alkoholu – uzasadniał wyrok sędzia Krzysztof Chybicki.
"Kara nie może być cichym przyzwoleniem"
Sędzia podkreślał społeczny aspekt wymierzonej kary. – Nie może ona być cichym przyzwoleniem dla innych osób, które będą kiedykolwiek zastanawiały się nad tym, co by było, gdyby popełniły czyn tożsamy, czy podobny. Jeśli się na coś takiego zdecydują, to muszą wiedzieć, że będzie to kara pozbawienia wolności, pytanie tylko w jakim wymiarze. Łączna suma strat powstałych w wyniku podpaleń wynosi ponad 170 tys. zł. Patrząc na dotychczasowy tryb życia oskarżonej, nawet jeśli go ustabilizuje, sąd obawia się, że oskarżona nie naprawi tej szkody. Jest osobą balansującą na granicy bezdomności – dodał sędzia.
Oboje skazani są bezrobotni. Wyrok nie jest prawomocny.