UWAGA!

Okładał szczeniaka sztachetą z gwoździem, potem wrzucił do stawu. Sąd zaostrza wyrok

 Elbląg, Rozprawa apelacyjna, od lewej Monika Hyńko OTOZ Animals oraz prokurator  Krzysztof Piwowarczyk PO w Elblągu,
Rozprawa apelacyjna, od lewej Monika Hyńko OTOZ Animals oraz prokurator Krzysztof Piwowarczyk PO w Elblągu, fot. Mikołaj Sobczak

Rok pozbawienia wolności bez warunkowego zawieszenia tej kary orzekł w czwartek (13 kwietnia) Sąd Okręgowy w Elblągu wobec Stanisława H., który sztachetą skatował szczeniaka, po czym wrzucił go do stawu. Właścicielce psa Agnieszce J., która zleciła zabicie zwierzaka i zapłaciła za to sprawcy 50 zł, sędzia również podwyższył karę. Była to rozprawa apelacyjna, o którą wnioskowała prokuratura oraz oskarżyciel posiłkowy, czyli OTOZ Animals w Braniewie.

Uderzał sztachetą w głowę

Przypominijmy. Prokuratura Rejonowa w Braniewie oskarżyła Stanisława H. o zabicie ze szczególnym okrucieństwem 9-miesięcznego kundelka Pimpka. Przestępstwa dokonał na zlecenie właścicielki zwierzaka Agnieszki J., która zapłaciła mu za to 50 złotych. Trzymanego na łańcuchu psa uderzał sztachetą w głowę, a potem jeszcze żywego wrzucił do stawu. Bezpośrednią przyczyną śmierci szczeniaka było utonięcie. O podżeganie do uśmiercenia Pimpka oskarżono Agnieszkę J. Kobieta twierdziła, że należący do niej pies był uciążliwy i utrudniał jej życie. Do zdarzenia doszło 5 stycznia 2022 roku we wsi koło Braniewa. Mężczyznę, który ciągnął szczeniaka w kierunku zagajnika i po drodze wyrwał z płotu sztachetę, zauważył jeden z mieszkańców. Poszedł za nim i słyszał odgłosy uderzeń, po czym powiadomił policję. Stanisław H. uciekł, funkcjonariusze zatrzymali go następnego dnia, przyznał się do zabicia zwierzęcia. Prokuratura chciała dla oskarżonych kar więzienia: dwóch lat dla Stanisława H. i jednego roku dla Agnieszki J., a także zakazu posiadania zwierząt i zapłaty nawiązki na rzecz ochrony zwierząt.

 

To nie było szczególne okrucieństwo”

Sąd Rejonowy w Braniewie uznał, że postępowanie Stanisława H. nie miało cech szczególnego okrucieństwa. Za zabicie zwierzęcia skazał go na rok i dwa miesiące ograniczenia wolności oraz 1 tys. zł nawiązki, którą miał zapłacić OTOZ Animals. Agnieszkę J. za podżeganie to tego przestępstwa skazano na 8 miesięcy ograniczenia wolności i 2 tys. zł nawiązki. W obu przypadkach kara miała polegać na obowiązku wykonywania nieodpłatnie pracy na cele społeczne w wymiarze 30 godzin miesięcznie. Sąd ukarał też oskarżonych zakazem posiadania zwierząt przez 5 lat. W czwartek (13 kwietnia) przed Sądem Okręgowym w Elblągu odbyła się rozprawa apelacyjna. Od wyroku Sądu Rejonowego w Braniewie odwołali się prokurator oraz Monika Hyńko z OTOZ Animals w Braniewie, która jest oskarżycielem posiłkowym w tej sprawie. Przede wszystkim wnioskowali, aby sąd drugiej instancji uznał, że Stanisław H. zabił szczeniaka ze szczególnym okrucieństwem. Prokuratura wnosiła o zastosowanie kary 1 roku pozbawienia wolności w przypadku kobiety i 2 lat więzienia dla mężczyzny. Pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego również wnosił o karę 2 lat więzienia dla Stanisława H. i o zmianę wyroku wobec Agnieszki J. z 8 miesięcy prac społecznych na rok i zwiększenie ich godzin z 30 na 40 miesięcznie. Pełnomocnik OTOZ Animals wniósł również o wydłużenie zakazów posiadania zwierząt dla mężczyzny na 15 lat, a dla kobiety na 10 lat.

 

Łańcuch, sztacheta i pęknięta czaszka

- Ten pies miał imię, wabił się Pimpek. To był szczeniak, miał zaledwie 9 miesięcy. Zanim został zabity w tak okrutny sposób, został obezwładniony łańcuchem. Potem sprawca uderzał go sztachetą, którą wyrwał z płotu. Uderzał nią zwierzę wielokrotnie. Spowodował wiele uszkodzeń: zmiażdżenie czoła, nosa, warg, policzków, pęknięcia czaszki i żuchwy. Ten bezbronny szczeniak chciał się cieszyć życiem. To jest żywa istota, która odczuwa ból i cierpienie. Potrzebował miłości i opieki, a ze strony człowieka spotkał się z wyjątkowym okrucieństwem. Pies, który jeszcze żył został wrzucony do stawu - mówiła w czwartek przed sądem Monika Hyńko, inspektor ds. ochrony zwierząt OTOZ Animals w Braniewie.

Zdaniem Moniki Hyńko sprawca działał ze szczególnym okrucieństwem. - Zachował się w wyjątkowo okrutny sposób. Dlatego nie możemy zgodzić się z wyrokiem Sądu Rejonowego w Braniewie, który ocenił, że sprawca działał w sposób niezaplanowany. Miał on czas na planowanie, otrzymał też za to zapłatę. Mógł się do tego czynu przygotować. W naszej ocenie doszło do zabicia psa ze szczególnym okrucieństwem - podkreślała Monika Hyńko.

Marek Nawrocki, sędzia Sądu Okręgowego w Elblągu wydał w czwartek wyrok zaostrzający kary obojgu oskarżonym, jednak nie uwzględnił apelacji w całości. - Na skutek apelacji wniesionej przez oskarżyciela publicznego i oskarżyciela posiłkowego wobec wyroku Sądu Rejonowego w Braniewie z dnia 14 grudnia 2022 roku zmienia się zaskarżony wyrok. Oskarżony dopuścił się zarzucanego mu czynu działając ze szczególnym okrucieństwem, który to czyn kwalifikuje się z artykułu 35 ust.1 i 2 ustawy o ochronie zwierząt. Skazuje go na karę jednego roku pozbawienia wolności. Wobec oskarżonej Agnieszki stosuje środek karny w postaci zakazu posiadania zwierząt przez 10 lat, zaś wobec oskrażonego Stanisława H. orzeka środek karny w postaci zakazu posiadania zwierząt przez 15 lat - orzekł sędzia Marek Nawrocki.

W pozostałej części Sąd Okręgowy w Elblągu podtrzymał wyrok sądu pierwszej instancji.

  Elbląg, Sędzia Marek Nawrocki,
Sędzia Marek Nawrocki, fot. Mikołaj Sobczak

 

Nazwijmy rzeczy po imieniu”

Jak uzasadniał sędzia, nie widzi on podstaw, aby zawieszać warunkowo karę Stanisławowi H. - W przekonaniu sądu kara z warunkowym zawieszeniem zostanie odebrana w społeczeństwie jako rażąco niewspółmiernie łagodna. Ustawa o ochronie zwierząt w art. 4 pkt. 12 przewiduje definicję tego, co należy rozumieć pod pojęciem szczególnego okrucieństwa. Rozumie się przez to działania sprawcy charakteryzujące się drastycznością w formie metod, a zwłaszcza działanie w sposób wyszukany, powolny, obliczony z premedytacją na zwiększenie rozmiaru cierpień i czasu jego trwania - mówił sędzia uzasadniając wyrok.

Jak podkreślił sędzia Marek Nawrocki oskarżony najpierw ciągnął zwierzę 300 metrów na łańcuchu do krzaków, potem je skatował. - Tak, skatował je, nazwijmy rzeczy po imieniu. Użył sztachety, w której był gwóźdź. Spowodował u zwierzęcia szereg obrażeń w obrębie czaszki, co potwierdziła sekcja zwłok i opis biegłego. Potem wrzucił zwierzę do stawu, kiedy miało ono zachowane funkcje życiowe, ponieważ bezpośrednią przyczyną śmierci psa było utonięcie. Trudno tutaj mówić o jakiejś przypadkowości działania. Było ono rozmyślne i zaplanowane - podkreślał sędzia.

Oskarżeni oraz ich pełnomocnicy nie stawili się na rozprawę apelacyjną. Dlaczego wyrok wobec Agnieszki J. zmienił się tylko nieznacznie? Jak argumentował sędzia, zastosowanie w jej przypadku kary pozbawienia wolności, w ocenie sądu "byłoby sprzeczne z zasadą humanitaryzmu wymiaru kary". - Właścicielka zamordowanego psa, która zleciła jego zabicie, jest bowiem samotną matką, która wychowuje trójkę dzieci. Kobieta, w przeciwieństwie do oskarżonego, nie była wcześniej karana - dodał sędzia.

Anna Dawid

Najnowsze artykuły w dziale Prawo i porządek

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama