Tego lata znowu nie będzie można pływać z Zalewu Wiślanego na pełne morze, bo negocjacje z Rosjanami utknęły w martwym punkcie. Na blokadzie polskie firmy tracą miliony - zniechęcony właściciel Żeglugi Gdańskiej sprzedał statki, które kursowały do Kaliningradu. Czytamy o tym w „Gazecie Wyborcze Trójmiasto”.
Rok temu Rosjanie zabronili pływać polskim statkom po ich stronie Zalewu Wiślanego i przez Cieśninę Pilawską na pełne morze. Zażądali zawarcia nowej umowy regulującej żeglugę, bo stara - podpisana jeszcze w 1946 r. przez Stalina - przestała ich zdaniem obowiązywać, gdy weszliśmy do Unii Europejskiej. Ówczesny rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Andrzej Sadoś zapewniał, że żegluga zostanie szybko wznowiona.
Tymczasem negocjacje z Rosjanami nie posunęły się do przodu. Jesienią Federacja Rosyjska przedstawiła Polsce dwa projekty nowej umowy dotyczącej Zalewu. Oba zostały odrzucone przez nasz MSZ - bo nie przewidują możliwości żeglugi przez statki państw trzecich. Na blokadzie Zalewu cierpią jednak głównie polskie firmy: Żegluga Gdańska, której pasażerskie statki kursowały z Gdańska i Elbląga do Kaliningradu, straciła już ponad 2 mln zł. Żegluga wycofała swoje statki z Zalewu: dwa z nich już sprzedała, na trzy wodoloty szuka kupców.
750 tys. zł na blokadzie stracił elbląski port. To pieniądze, które zarobiłby tylko na opłatach portowych ze statków pasażerskich i barek wożących towary z Kaliningradu do Elbląga.
Więcej w „Gazecie Wyborczej Trójmiasto”
Tymczasem negocjacje z Rosjanami nie posunęły się do przodu. Jesienią Federacja Rosyjska przedstawiła Polsce dwa projekty nowej umowy dotyczącej Zalewu. Oba zostały odrzucone przez nasz MSZ - bo nie przewidują możliwości żeglugi przez statki państw trzecich. Na blokadzie Zalewu cierpią jednak głównie polskie firmy: Żegluga Gdańska, której pasażerskie statki kursowały z Gdańska i Elbląga do Kaliningradu, straciła już ponad 2 mln zł. Żegluga wycofała swoje statki z Zalewu: dwa z nich już sprzedała, na trzy wodoloty szuka kupców.
750 tys. zł na blokadzie stracił elbląski port. To pieniądze, które zarobiłby tylko na opłatach portowych ze statków pasażerskich i barek wożących towary z Kaliningradu do Elbląga.
Więcej w „Gazecie Wyborczej Trójmiasto”
oprac. PD