Dzisiejszy „Dziennik Elbląski” pisze o pojawieniu się w mieście taniej apteki.
Od kilku tygodni elblążanie mogą kupić tańsze leki, w ofercie nowego sklepu są też leki za jeden grosz. To również jedyna taka placówka w Elblągu, która jest czynna codziennie i przez całą dobę.
- Nie jesteśmy sklepem sieci Euroapteka, choć wiem, że gdy otworzyliśmy oddział w Elblągu, pojawiły się takie pogłoski. Jesteśmy rodzinną firmą farmaceutyczną - mówi Sylwia Chojnacka-Gordon, współwłaścicielka apteki „Dyżurnej”. – Owszem, mamy swoje apteki w kilku miastach, także w tych, w których działał litewska sieć. Doświadczyliśmy więc konkurencyjności ich cen na własnej skórze. Musieliśmy się dużo nauczyć i wiele zmienić w funkcjonowaniu naszych aptek, aby klienci chcieli zaopatrywać się lekarstwa i u nas. Teraz przekonali się do nas i elblążanie.
Gdy cztery lata temu do Polski weszła litewska sieć Euroapteka, w środowisku aptekarskim wybuchł popłoch. Wszystko przez ocierającą się o cenowy dumping akcję promocyjną Euroapteki — sprzedawanie leków za jeden grosz. Liczne apteki np. w Warszawie i Poznaniu podobnie jak „Dyżurna”, chcąc rywalizować z Litwinami same musiały obniżyć ceny niektórych lekarstw.
- I bardzo dobrze, ceny leków powinny być niższe - komentuje Anna Michalska, emerytka. - A jak do tego dojdzie, to mnie mało interesuje.
W podobnym tonie wypowiada się Tadeusz Król, od lat chorujący na cukrzycę. - Każdy, kto musi regularnie kupować leki, wie jak duży to wydatek - mówi. - Dlatego każdą obniżkę cen powitam z radością.
Okręgowa Izba Aptekarska i Narodowy Fundusz Zdrowia są odmiennego zdania. Obu instytucjom chodzi o mechanizm refundacji kosztów leków.
- Załóżmy, że dane lekarstwo normalnie kosztuje 100 złotych. Jest jednak refundowane, więc pacjent z receptą zapłaci za nie cenę zryczałtowaną - 3,20 zł. W momencie, gdy apteka obniży ją do jednego grosza, sama musi dopłacić różnicę - 3,19 zł. Jednak całą resztę właściwej ceny - 96,81 zł refunduje jej NFZ. To powoduje niepotrzebny, masowy wykup leków z aptek, a co za tym idzie: wzrost dopłat do medykamentów z budżetu państwa - ocenia Jan Rogowski, prezes Okręgowej Izby Aptekarskiej w Olsztynie.
- To chyba dobrze, że pacjenci mają dostęp do tańszych leków – replikuje Sylwia Chojnacka-Gordon.
- Takie apteki to dla osób przewlekle chorych, emerytów czy rencistów jedyna szansa na zakup leków bez jednoczesnej rezygnacji z opłacenia rachunków czy zakupu jedzenia - mówi Hanna Krokowska, emerytka z Elbląga.
- Nie jesteśmy sklepem sieci Euroapteka, choć wiem, że gdy otworzyliśmy oddział w Elblągu, pojawiły się takie pogłoski. Jesteśmy rodzinną firmą farmaceutyczną - mówi Sylwia Chojnacka-Gordon, współwłaścicielka apteki „Dyżurnej”. – Owszem, mamy swoje apteki w kilku miastach, także w tych, w których działał litewska sieć. Doświadczyliśmy więc konkurencyjności ich cen na własnej skórze. Musieliśmy się dużo nauczyć i wiele zmienić w funkcjonowaniu naszych aptek, aby klienci chcieli zaopatrywać się lekarstwa i u nas. Teraz przekonali się do nas i elblążanie.
Gdy cztery lata temu do Polski weszła litewska sieć Euroapteka, w środowisku aptekarskim wybuchł popłoch. Wszystko przez ocierającą się o cenowy dumping akcję promocyjną Euroapteki — sprzedawanie leków za jeden grosz. Liczne apteki np. w Warszawie i Poznaniu podobnie jak „Dyżurna”, chcąc rywalizować z Litwinami same musiały obniżyć ceny niektórych lekarstw.
- I bardzo dobrze, ceny leków powinny być niższe - komentuje Anna Michalska, emerytka. - A jak do tego dojdzie, to mnie mało interesuje.
W podobnym tonie wypowiada się Tadeusz Król, od lat chorujący na cukrzycę. - Każdy, kto musi regularnie kupować leki, wie jak duży to wydatek - mówi. - Dlatego każdą obniżkę cen powitam z radością.
Okręgowa Izba Aptekarska i Narodowy Fundusz Zdrowia są odmiennego zdania. Obu instytucjom chodzi o mechanizm refundacji kosztów leków.
- Załóżmy, że dane lekarstwo normalnie kosztuje 100 złotych. Jest jednak refundowane, więc pacjent z receptą zapłaci za nie cenę zryczałtowaną - 3,20 zł. W momencie, gdy apteka obniży ją do jednego grosza, sama musi dopłacić różnicę - 3,19 zł. Jednak całą resztę właściwej ceny - 96,81 zł refunduje jej NFZ. To powoduje niepotrzebny, masowy wykup leków z aptek, a co za tym idzie: wzrost dopłat do medykamentów z budżetu państwa - ocenia Jan Rogowski, prezes Okręgowej Izby Aptekarskiej w Olsztynie.
- To chyba dobrze, że pacjenci mają dostęp do tańszych leków – replikuje Sylwia Chojnacka-Gordon.
- Takie apteki to dla osób przewlekle chorych, emerytów czy rencistów jedyna szansa na zakup leków bez jednoczesnej rezygnacji z opłacenia rachunków czy zakupu jedzenia - mówi Hanna Krokowska, emerytka z Elbląga.
Natasza Jatczyńska, Radosław Paździorko