Kolejne osoby stanęły przed sądem w słynnej aferze łapówkarskiej w elbląskim Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego – informuje „Dziennik Elbląski”.
Siedmiu właścicieli i instruktorów szkoły jazdy z Prabut, Malborka, Morąga i Lubawy jest oskarżonych o przyjmowanie łapówek od kursantów i przekazywanie ich egzaminatorom z Elbląga.
Proceder miał miejsce w 2001 i 2002 r. Łapówki wynosiły od 300 zł do nawet 3200 zł.
Na razie do winy przyznał się Janusz P., właściciel szkoły nauki jazdy w Lubawie, który sam zaproponował dla siebie karę - 15 miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata, 2 tys. zł grzywny oraz roczny zakaz pełnienia funkcji instruktora. Prokurator przystał na taką karę. Pozostali oskarżeni nie przyznają się do winy. Wszyscy, oprócz Władysława B. z Morąga, odmówili składania wyjaśnień. Władysława B. prokuratura oskarżyła o to, że dwukrotnie pośredniczył w przekazaniu łapówki. 600 zł i 800 zł przyjął od kursantów w drodze do Elbląga.
- Nigdy nikomu nie obiecywałem, że jestem w stanie pomóc zdać egzamin - tłumaczył przed sądem. - W samochodzie brałem pieniądze, ale za kurs lub dodatkowe godziny jazdy.
Wyrok sąd ogłosi w najbliższy poniedziałek. Na razie jedyną osobą, którą skazano w aferze, jest lekarka Danuta S. Dzięki wystawianym przez nią zaświadczeniom kursanci nie musieli zdawać egzaminu z teorii na komputerze tylko pisemnie.
Do dzisiaj prokuratorzy przedstawili zarzuty w tej sprawie 23 osobom.
Proceder miał miejsce w 2001 i 2002 r. Łapówki wynosiły od 300 zł do nawet 3200 zł.
Na razie do winy przyznał się Janusz P., właściciel szkoły nauki jazdy w Lubawie, który sam zaproponował dla siebie karę - 15 miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata, 2 tys. zł grzywny oraz roczny zakaz pełnienia funkcji instruktora. Prokurator przystał na taką karę. Pozostali oskarżeni nie przyznają się do winy. Wszyscy, oprócz Władysława B. z Morąga, odmówili składania wyjaśnień. Władysława B. prokuratura oskarżyła o to, że dwukrotnie pośredniczył w przekazaniu łapówki. 600 zł i 800 zł przyjął od kursantów w drodze do Elbląga.
- Nigdy nikomu nie obiecywałem, że jestem w stanie pomóc zdać egzamin - tłumaczył przed sądem. - W samochodzie brałem pieniądze, ale za kurs lub dodatkowe godziny jazdy.
Wyrok sąd ogłosi w najbliższy poniedziałek. Na razie jedyną osobą, którą skazano w aferze, jest lekarka Danuta S. Dzięki wystawianym przez nią zaświadczeniom kursanci nie musieli zdawać egzaminu z teorii na komputerze tylko pisemnie.
Do dzisiaj prokuratorzy przedstawili zarzuty w tej sprawie 23 osobom.
Arkadiusz Kolpert